Wędrówki dalekie i bliskie…

Jak pewnie część z Was wie jesteśmy dość dynamicznymi ludźmi, których często trudno zastać w domu. To nie tylko efekt obowiazków, ale również nieustannej chęci poznawania świata tego najbliższego jak i tego dalszego. Często mamy problem ze znalezieniem czasu na wyjazd na krótki urlop i tak tez bylo i w tym roku.

Jeszcze w marcu okazało się że prawie wszystkie weekendy i możliwe terminy są już zajęte jakimiś harcerskimi wydarzeniami, także musieliśmy czym prędzej podjąć jakieś decyzje aby nie okazło się że w tym roku ze wspólnego urlopu nici (w zeszlym roku odpoczywałam jednynie ja z Julką).

Jak był juz orientacyjny termin to zaczął się problem z wyborem miejsca. Może góry, może morze, najbardziej jednak ciagnęło nas do Rzymu… No cóż … ten plan się nie powiódł trzeba było skonstruować coś innego i tak po internetowym poszukiwaniu ciekawych miejsc nad Bałtykiem padł wybór na Karlskronę i Trójmiasto. Mieliśmy wielkie plany i tylko pięc dni by je zrealizować.
Pierwszy dzień poświęciliśmy na zwiedzanie Gdańska. Julka zapoznała się z Neptunem oraz niezliczoną rzeszą gołębi (mieliśmy spory problem wychowawczy aby ją przekonać do opuszczenia całkiem owojonego stada 😉 ) Potem byl prom i nocna podroz do Karlskrony – tam tez spedzilismy dwa urocze dni, by na zakończenie krótkiego wypoczynku jeszcze raz odwiedzić Trojmiasto tym razem Sopot i Gdynie.

Wyjazd byl krótki, ale udalo nam się zwiedzić i zobaczyć całkiem dużo. Mi juz jako nastolatce Szwecja zaimponowała porządkiem i ciszą. Teraz wywarło to na mnie nie mniejsze wrażenie. Czyste ulice bez dziur i łat, drogi proste i szerokie. A poza tym piękne krajobrazy choć to też pewnie specyfika tego rejonu, który odwiedziliśmy Blekinge i poludniowo wschodnie wybrzeże Szwecji – mnóstwo malowniczych wysepek i półwyspów połączonych mostami, czyste lasy, urocze zatoczki i pozosałości umocnień i fortyfikacji tego rejonu.

Na Tomku największe wrażenie zrobiły chyba drogi i oczywiście samochody – większość z nich to nowe modele Volvo. Ugruntowaliśmy też swoje zdanie o kierowcach BMW, szczególnie tych straszych modeli. Jest to chyba taki szczególny typ ludzi, że nawet narodowość nie ma tu znacznia – huk silnika i dym z rury wydechowej to chyba ich znaki szczególne.
Jeśli będziecie kiedyś w tych okolicach – co Wam serdecznie polecam – to koniecznie mysicie odwiedzić Marinmuseum czyli Muzeum Morskie, którego budynek umieszczony jest na wodzie, i w którym można zobaczyć wiele wspaniałych eksponatów, rekonstrukcji żaglowców. Ja niespotkałam się w żadnym naszym muzeum z takim sposobem prezentacji. Muzeum położone na Stumholmem zaskoczyło nas na przykład tym, że można było zwiedzić fragment łodzi podwodnej, wejść do niej i popatrzec przez działający peryskop, czy tez posłuchać nasłuchu sonarów. Bardzo żałowaliśmy, że tego dnia była kiepska przejrzystość wody, gdyż kolejną atrakcją tego muzeum jest możliwość obejrzenia pozostałości wraku żaglowca, spoczywającego pod wodą. Mimo kiepskich warunków przeszliśmy się podwodnym tunelem i nawet widok tych paru belek, które udało nam się dostrzec w mętnej wodzie robiła wrażenie.

Polecam Wam też wyprawę na wyspę Aspö. Dotrzeć można tam tylko drogą morską. Co godzinę kursuje tam miejski, bezpłatny prom. Jej główną atrakcję jest wielka i świetnie zachowana twierdza Drottningskär. Stojąc na je murach można podziwiać przepiękne widoki na okoliczne wyspy i zatoczki.
Niezapomnianych widoków dostarczyła nam też wyprawa na wyspę Oland, na którą doatrliśmy z Kalmaru mostem o długosci 6km.
Bardzo miłe wrażenie wywarli na nas również mieszkańcy – bardzo przyjacielscy i uczynni, zawsze starali się nam pomóc jeśli tylko o coś pytaliśmy.

Wszystkim, którzy by się tam wybierali na jakąś krótką wycieczkę polecamy zabrać troszkę naszego jedzonka – szczególnie pieczywa, które jest tam kosmicznie drogie a niezbyt smaczne, kilka filmów do aparatu i „troche” koron na wstepy do fantastycznych muzeów. W gratisowe mapy mozna się wyposażyć w loklanej informacji turystycznej, czy tez w hotelach.
„Bałtycką” wyprawę zakończyliśmy już w inncyh mniej surowych klimatach turlając się w cieplych sopockich piaskach i dokarmiając zwierzątka w oliwskim „Małym ZOO”.
Jeśli chcielibyście się tam wybrac to dużo informacji mogą Wam dostarczyc strony: www.karlskrona.se/default____2339.aspx i http://cityguide-europe.com/se/karlskrona/.

Przewiani wiatrem i zauroczeni ciszą i spokojem
Magda Tomek i Julka

Karlskrona od 1998 roku jest na liście światowego dziedzictwa UNESCO.Miasto łączy tradycje zwiazane z budową jednostek pływających oraz otwarcie się na sąsiedzkie kontakty.
Król Karol XI w 1680 roku założył Karlskronę uznając, że pierścień kilkudziesięciu wysp stanowi doskonałą ochronę dla floty wojennej.Karlskrona leży na 33 wyspach należących do archipelagu Blekinge. Na wyspie Trossö, zbudowano centrum floty królewskiej.Na uwagę zasługują unikalne rozwiązania architektoniczne.Szerokie ulice, którymi dawniej maszerowały parady wojskowe powstały z inspiracji klasycyzmem i barokiem.Miasto było podporządkowane potrzebom floty. Pod koniec epoki Gustawa III zbudowano tu wiele jedostek pływających pod kierownictwem wielkiego kostruktora Fredrika Henrika af Chapmana.

Archipelag Karlskrony można porównać do zielonego wianka wysepek otoczonych niebieskim i błyszczącym Bałtykiem. Jest otwarty dla wszystkich, można go podziwiać z łódki, jeżdżąc rowerem, samochodem lub odbyć pieszą wędrówkę. Kiedy znajdziesz się na plaży z koszykiem z kawą , z pewnością pomyślisz sobie, iż „ Życie na wyspie jest o wiele łatwiejsze”. Zwiedzający wspaniały archipelag mają do wyboru niezliczoną ilość wysp, każda innego charakteru, każda z ciekawymi miejscami. Większe, zamieszkane przez rybaków i rolników, mniejsze z pięknymi widokami i możliwościami obcowania bezpośrednio z naturą. Nowe przeżycia czekają praktycznie wszędzie.
Rejsy wycieczkowe zaczynają się na Fisktorget, niektóre także z mostku przy Marinmuseet. Możliwe są wycieczki kombinowane. Wszystkie wyspy są dostępne i w ciągu jednego dnia można odwiedzić wiele z nich. Rejsy są organizowane nawet jesienią i zimą ale po sezonie statki odpływają z Handelhamnen w Karlskronie lub z Yttre Park niedaleko Torhamn (miejscowość na wschód od Karlskrony ). Jeśli ktoś pragnie zostać na wyspie dłużej i być przez chwile sąsiadem morza, nie stanowi to problemu. Może przenocować na większości zamieszkanych wysepek.

Najlepszym sposobem na zobaczenie wszystkich interesujących miejsc jest przejażdżka rowerowa. Ne zapomnij więc wziąć ze sobą dwukołowca! Biura turystyczne doradzą w wybraniu wspaniałych ścieżek rowerowych i dostarczą map. Największe wyspy, Hasslö Tjurkö,Tjurkö, Senören mają połączenia z lądem więc dostępne są dla zmotoryzowanych.
Hasslö – Wyspa Hasslö posiada swoisty charakter. Jest łatwo dostępna i ma wiele wspaniałych miejsc widokowych. Życie skupia się tutaj wokół rybołóstwa.Na wyspie znajdują się dwa porty Garpen i Hallarna , który jest jednocześnie portem gościnnym. Hasslö jest miejscem urodzenia Fabiana Månssona, pisarza i polityka szwedzkiego żyjącego na przełomie XIX i XX wieku. Ku jego pamięci postawiono pomnik i otwarto muzeum. Na wyspie znajduję się wędzarnia, kawiarnia, restauracja, stoiska z rękodziełami i schronisko młodzieżowe z salą konferencyjną. Oprócz tradycyjnej łódki, dojazd możliwy także samochodem lub liniowym autobusem.

Aspö – Znajdująca się na Aspö twierdza Drottningskär pochodzi z XVII wieku. Jej grube mury warowne, armaty i niepowtarzalne widoki rozciągające się wokół budowli pobudzają wyobraźnię zwiedzających. W twierdzy można dobrze zjeść w restauracji a w niektóre dni nawet zamówić nocleg z wieczornym programem. Drottningskär zostało wybudowane na Aspö, jednej z większych wysp nie posiadających stałego połączenia z lądem. Aby tam dotrzeć, trzeba skorzystać z darmowego promu odchodzącego z Handelshamnen. W sezonie letnim na Aspö kursują także statki pasażerskie z Fisktorget. Wyspa posiada bardzo zróżnicowany krajobraz: lasy, białe plaże oraz wiele miejsc kąpielowych. W samym środku leżą osady mieszkalne. Żeglarze przybijają zazwyczaj w Lokanabban , porcie zarówno rybackim jak i gościnnym, lub w Djupvik. Na zachodniej stronie wyspy znajduje się uroczy mały kościół, pole golfowe oraz rancho gdzie chętni mogą pojeździć na koniach. Nocleg możliwy jest w starej wieży ze wspaniałymi widokami. Obok znajduje się galeria sztuki, kort tenisowy i sklepy.
Fort Kungsholmen – Wraz z twierdzą Drottningskär, przez 300 lat Fort Kungsholmen strzegł Karlskronę przed ewentualnymi najeźdźcami z morza. Kungsholmen jest wciąż eksploatowane przez flotę. Ta okrągła majestatyczna budowla jest od wielu lat uważana za symbol Karlskrony. W ogrodzie, wśród otaczających murów, rosną egzotyczne rośliny pochodzące ze wszystkich zakątków świata. Dotarły one na pokładach HMS Alvsnäbben i HMS Carlskrona. Na wyspie znajduje się muzeum, które przedstawia historie fortyfikacji.

Kaktusińska w UE

Kaktusińska włączyła telewizor i usiadła na fotelu. Miała cichą nadzieję, że uda jej się trafić na jeden kanał, na którym nie będzie relacji z kolejnej imprezy z okazji wstąpienia do Unii. Bo Kaktusińska miała dosyć imprez. Wszystkich imprez, niezależnie, czego by miały dotyczyć… Unia unią, ale czasem trzeba dać sobie odpocząć.

Z braku innych możliwości zaczęła oglądać Czarodziejki z Księżyca, kiedy nagle i niespodziewanie zadzwoniła do niej Ewelina, proponując uczcić wstąpienie do Unii grupowym opiekaniem na słońcu. Propozycja wydała się naszej bohaterce bardzo kusząca, toteż godzinę później leżała na leżaku a słońce przyjemnie opiekało jej nieco przybladzoną przez zimę skórę.

– …. no i ona z nim już nie bo jemu się znudziło…

– Serio? A myślałam, że to poważnie…

– …. No i zamówienia z tego nowego katalogu są do wtorku…

– …. I ja jutro właśnie tam idę…

Kaktusińska zamknęła oczy i coraz słabiej słyszała, czego dotyczyła rozmowa Eweliny i Kasi. Przyszło jej jeszcze do głowy, że powinna zapytać, czy jest promocja na ten nowy krem przeciw zmarszczkom od dwudziestego roku życia, ale jej myśli popłynęły kompletnie w drugą stronę…

… Słońce świeciło, ale jakoś tak inaczej – byćmoże miało to związek z tym, ze na Sycylii jest trochę cieplej niż nad rodzinnym Bałtykiem, nie wspominając już nawet o zacisznym ogródku. Kaktusińska leżała na leżaku, jakoś nieco wyszczuplona i sączyła sok z wysokiej szklanki.
– Ricardo? Ricardo?!!
– Słucham pani – odpowiedział opalony na heban włoski służący
– Przynieś mi deser i powiedz masażyście, żeby przyszedł za godzinę.
– Oczywiście, proszę pani. Pan Ryszard dzwonił i prosił, żeby pani przekazać, że będzie na kolacji z kilkoma znajomymi.
– Dziękuję Ricardo.

Kaktusińska odprawiła służącego i wskoczyła do basenu. Błękitna woda cudownie chłodziła, słońce opalało… pomyślała, że warto było kilka lat temu głosować w referendum za wstąpieniem do Unii. To nic, że początkowo było trochę drogo, że tabliczka czekolady kosztowała 12 złotych. Dzięki temu schudła, Ryszard przypełzł do jej stóp na kolanach i błagał o jeszcze jedną szansę, na co ona łaskawie się zgodziła. Potem, dzięki otwarciu granic Interesy Ryszarda nabrały rozmachu, udało mu się nawiązać cenne kontakty biznesowe w słonecznej Italii, gdzie zamieszkali po ślubie, który odbył się jesienią 2006 roku. Cóż to była za uroczystość – przyszli wszyscy znajomi, pani Kaktusińska i pan Kaktusiński wreszcie zakceptowali Ryszarda jako zięcia, na co wydatnie miał wpływ fakt wybudowania im domu na Costa Brava, ale przecież z ludźmi trzeba umieć postępować. Oj, a Ryszard umiał postępować z ludźmi! Gdyby nie umiał, nie doszedłby przecież do takiej pozycji, jaką ma teraz. Często powtarzał, że jeśli nie dba się należycie o swoich ludzi, oni nie będą należycie dbać o twoje interesy. A interesy były dla Ryszarda równie ważne, jak ludzie. Ale przecież taki jest ten nowy, lansowany image nowoczesnego biznesmena. Prawdę mówiąc, Kaktusińskiej było dosyć obojętne, na czym interesy męża polegają. Trochę ją tylko zdenerwowało, kiedy podczas piątej ślubu, którą dwa lata temu spędzali w Moskwie, nagle się okazało, że jakieś nie cierpiące zwłoki sprawy zmusiły jej ukochanego do nagłego wyjazdu. Miała potem trochę kłopotów – małżonek wyjechał nagle i zapomnioał zostawić jej pieniądze na hotel i do tego policja zadawała jej jakieś idiotyczne pytania, na które ciężko było jej odpowiadać, bo ruskiego uczyła się dawno, krótko i z małym skutkiem… Na szczęście pojawił się ten cały partner Rysia w interesach, ten Wania i wszystko załatwił. Spędziła wtedy miły weekend w Moskwie, zrobiła niezwykle udane zakupy w GUM-ie (*najbardziej snobistyczne, gigantyczne i upiornie drogie centrum handlowe). Rysio, kiedy przyjechał po nią tydzień później, trochę się o to zdenerwował ale kiedy Wania opowiedział mu, jak wspaniale poradziła sobie z policją… Po prostu szalał ze szczęścia, jaką ma zmyślną żonę…
Kaktusińska wyszła z basenu i ponownie zawołała Ricardo, zdawało się jej bowiem, że trochę przypiekła sobie skórę i chciała, żeby podał jej krem do opalania, który leżał na stoliku.
– Ricardo?!!
– Słucham pa…

-… no obudź się! – Kaktusińska otworzyła oczy i zobaczyła nad sobą twarz Eweliny – jesteś cała czerwona! Chyba starczy nam tego słońca na dzisiaj.
– … starczy… – odmruknęła w ospowiedzi.
– Chodź, zrobimy sobie kawę z lodami w domu i opowiem ci o tej nowej cizi Ryszarda…

Kaktusińska niemrawo zeszła z leżaka i poszła za dziewczynami do domu, smętnie myśląc, jak mały wpływ na jej osobiste sprawy ma tak epokowe zdarzenie, jakim jest wstąpienie do Unii Europejskiej. Chociaż, wszystko się może zdarzyć…

Ola Kasperska

Od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej [Pohukiwania Białej Sowy]

Piszę te słowa na kilka godzin przed wejściem Polski do Unii Europejskiej.
Pamiętam słowa Papieża Polaka: ” Od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej”. Czy cieszyć się, czy smucić? Przykro mi, że posłowie Ligi Polskich Rodzin opuścili zebranie posłów i senatorów zorganizowane w przededniu tego ważnego wydarzenia. Chcieli tym aktem wyrazić swój sceptycyzm. Często zastanawiałem się; co będzie lepsze dla mojego państwa? Czy samotnie borykać się z przeciwnościami, czy włączyć się do organizującej się społeczności europejskiej?
Zastanawiałem się krótko, bo odpowiedź nasuwa się sama. Samotnemu zawsze wiatr w oczy, a w zespole raźniej.
Czy moje przypuszczenia okażą się słuszne? Pożyjemy, zobaczymy. Ja wiem jedno. W krajach Unii nie będę się czuł przyjezdnym z kraju drugiej kategorii. Będę szedł przejściem dla obywateli Unii z podniesioną głową. Oto jestem synem kraju, który wbrew zakusom wszystkich sąsiadów i nie tylko (z Tatarami nie sąsiadowaliśmy nigdy, ze Szwedami przez Bałtyk, tak), mimo 123 letniej niewoli, politycznego niebytu, odrodził się jak feniks z popiołów w roku 1918.
Po dwudziestu latach samodzielności, osamotniony uległ hitlerowskiej przemocy, by odrodzić się w 1945, a na dobre w 1989 roku. Ostatni obcy żołnierze opuścili mój kraj w 1993 roku.
Wystarczyło 11 lat niepodległości, by otrzymać szansę równego wśród równych. Malkontentom mogę powiedzieć jedno: masz szansę! Czy ją wykorzystasz? To zależy głównie od ciebie. Czy chodzisz do szkoły, by chodzić?, by spędzić czas? a może chodzisz do szkoły, by w oparciu o zdobytą wiedzę być lepszym od innych, być najlepszym?!
W jakich językach potrafisz się porozumieć? Nie mówię tu a angielskim, bo dzisiaj to już nie język obcy, to normalny język średnio wykształconego człowieka na całym świecie! Co z niemieckim, włoskim, francuskim, hiszpańskim, rosyjskim?
Czy spędzasz czas czytając, kształcąc wyobraźnię, czy marnujesz czas oglądając ciąg obrazów w swoim telewizorze, czy w grach komputerowych? Czy tracisz czas na wątpliwej jakości imprezach, czy jako instruktor uczysz się trudnej sztuki kierowania zespołami ludzkimi, jakże przydatnej przyszłym dyrektorom i kierownikom ?
Pomyśl! Naprawdę warto!

Polska wchodzi do Unii, Leszek Miller i jego ekipa odchodzą z Rządu Rzeczypospolitej. Już pojutrze ich ławy rządowe będą puste.
Reprezentanci koalicji SLD i UP, na których oddało głosy 41% uprawnionych do głosowania, zawiedli społeczeństwo. Szkoda, że to co było oczywiste dla mojego środowiska, że głos oddany na tych ludzi jest głosem zmarnowanym, dotarło do wyborców tak późno.
Szkoda, że zmarnowano dwa lata na psucie reformy zdrowia i oświaty, na niszczenie korpusu służby cywilnej, manipulowanie przy ustawie o radiofonii i telewizji, na epatowanie społeczeństwa pustymi gestami. Partia władzy pokazała swoją prawdziwą twarz. Szydło skrajnego egoizmu, prywaty i pospolitych przestępstw wyszło z worka obietnic.
Chciałoby się krzyknąć wielkim głosem WIWAT WOLNE MEDIA!!! To ich zasługą jest ukazanie prawdziwego oblicza rządzących.

Jesteś, lub wkrótce będziesz wyborcą. Nie daj się oszukać pięknym, lecz pustym hasłom. Przypatruj się kandydatom do Sejmu i Senatu. Bądź mądry przed szkodą!

Wasza, już we Wspólnocie Europejskiej, ale zawsze polska,

Biała Sowa