11 listopada w Otwocku

Tegoroczne obchody Święta Niepodległości w Otwocku zdominowały trzy akcenty. Msza św. w kościele św. Wincentego a Paulo, poświęcona patriotyzmowi, w której wzięły udział poczty sztandarowe i chór „Lira” pod batutą Czesława Woszczyka. Następnie uroczystości były kontynuowane pod pomnikiem Józefa Piłsudskiego, gdzie złożono wieńce i zapalono znicze. Trzecia część obchodów odbyła się w Muzeum Ziemi Otwockiej, w którym otwarto wystawę „Niepodległość harcerstwem znaczona”. Uroczystość uświetniła obecność harcerzy i zaproszonych gości.

Pod pomnikiem Piłsudskiego
Uroczystość rozpoczął prezydent Andrzej Szaciłło krótkim wystąpieniem nawiązującym do tysięcy ofiar poniesionych przez naród dla uzyskania niepodległości, w kontekście dzisiejszych bezkrwawych przemian ustrojowych. Drugie wystąpienie wygłoszone przez przewodniczącego Rady Powiatu Juliusza Minakowskiego było poświęcone głównym bohaterom walk o niepodległość. Na zakończenie przewodniczący przekazał pozdrowienia mieszkańcom miasta i powiatu z okazji Święta Niepodległości w imieniu starosty Mirosława Pszonki i własnym. Następnie Pani Anna Ciszewska i Pan Eugeniusz Dąbała w swych wystąpieniach reprezentowali Społeczny Komitet Budowy Pomnika Józefa Piłsudskiego. Druh harcmistrz Władysław Setniewski w skrócie przedstawił wyprawę delegacji otwockich harcerzy na Ukrainę do miejscowości Borszczówka po Światło Niepodległości, które następnie zostało złożone pod pomnikiem Józefa Piłsudskiego. Ponadto w uroczystościach wzięli udział: starosta Mirosław Pszonka, przewodnicząca Rady Miasta Otwocka Alicja Azulewicz-Rek, komendant powiatowy policji insp. Michał Czeczejko-Sochacki, delegacje organizacji społecznych, politycznych i kombatanckich.

Muzeum Ziemi Otwockiej
Harcerze i instruktorzy z Kręgu Starszyzny Harcerskiej Srebrnych Sznurów przygotowali program z okazji Święta Niepodległości, podczas którego wręczono harcerskie upominki władzom i pracownikom Urzędu Miasta: Andrzejowi Szaciłło, Alicji Azulewicz-Rek, Leszkowi Korczakowi, Janowi Tabenckiemu. Ponadto – Komendantowi Hufca ZHP Otwock Tomaszowi Grodzkiemu, jak również phm. Jarosławowi Kochanowskiemu i hm. Andrzejowi Szatyńskiemu – sponsorom Wielkiej Wakacyjnej Wędrówki dla 50-tki otwockich dzieci. Uroczystość przebiegała pod znakiem pieśni patriotycznych. Odśpiewano m.in.: „Marsz, marsz Polonia”, „Święta miłości”, „Marsz Pierwszej Brygady”. Nie zabrakło także piosenek harcerskich. Wystawa „Niepodległość harcerstwem znaczona” będzie dostępna dla zwiedzających przez najbliższe dwa tygodnie (harcerze bezpłatnie) w Muzeum Ziemi Otwockiej.

Monika Piwek

Biegun Północny zdobyty?

dr Frithjof Nansen
Gdy w lutym r. b. (1896 – przyp. MG) rozeszła się wiadomość, ze podróżnik norweski, dr Frithjof Nansen, odkrył biegun północny i wraca do Europy, zamieściliśmy (…) artykuł p.t. „czy biegun północny odkryty?” w którym skreśliliśmy krótką historyę wypraw podbiegunowych i wypraw Nansena, załączając portret śmiałego podróżnika, obecnie przyniósł telegraf już nie pogłoski, lecz wiadomość pewną o powrocie Nansena.

Podróżnik celu ostatecznego swej podróży nie dopiął, gdyż do bieguna północnego nie dotarł, jednakże się do niego zbliżył, jak żaden z poprzednich podróżników, dosięgnął bowiem 86 stop. 15 m. szerokości północnej, z dotychczasowych wiadomości widać, że Nansen, wypłynąwszy na okręcie „Fram” na morze Karskie, puścił się ku północy, a kiedy lody ścisnęły okręt tak, że nie mógł dążyć na przód i musiał razem z nimi posuwać się ku zachodowi, Nansen i porucznik Johansen opuścili go, pozostawiając na nim dziesięciu towarzyszów, a sami, zabrawszy 28 psów, troje sani i dwie łodzie, kajaki, ruszyli w drogę ku biegunowi piechotą.

Droga to była niezmiernie uciążliwa po lodowiskach, często przerywanych połaciami wody; wreszcie, gdy podróżnicy dosięgnęli 86 st. 15m. szerok. północnej okazała się dalej do przebycia prawie nie możliwą. Kiedy zaś, w dodatku, niektóre z instrumentów, niezbędnych do pomiarów się zepsuły, Nansen z Johansenem puścili się w drogę powrotną ku południo zachodowi i w sierpniu 1895 r. dosięgnęli północnej części Ziemi Franciszka Józefa, gdzie w domu zbudowanym z kamienia zimę spędzili.

W maju r. b. opuścili zimowe leże, ruszyli dalej ku południowi, i wreszcie d. 7 sierpnia r. b. ujrzeli okręt wyprawy podbiegunowej Jacksona „Windward”, który ich przyjął na pokład i dowiózł szczęśliwie do portu norweskiego Vardö. (…) Jak wiadomo, przed podróżą obecną, odbył Nansen słynną podróż wpoprzek Grenlandyi od zachodu do wschodu, na łyżwach śniegowych, „ski”. W podróży tej, uważanej za niewykonalną, towarzyszyła Nansenowi jego młoda małżonka (…)

Źródło: „Tygodnik ilustrowany” nr 34 – sierpień 1896 r.
(Zachowano oryginalną pisownię)

Zanim wyruszysz podbijać świat

Jak przygotować dom, jeśli ma pozostać bez opieki przez 3 miesiące, albo dłużej?

W pierwszej kolejności pozdejmuj wszystkie dywany i korzystając z okazji oddaj je do pralni. Zdejmij wszystkie zasłony i draperie, dobrze wytrzep i starannie złóż; pokrowce z krzeseł, obrusy, wyczyść i również poskładaj. Ustaw meble możliwie najbliżej środka pomieszczenia, aby uchronić je przed wilgocią, czy sadzą. Całość nakryj dużymi arkuszami papieru.

Wartościowe obrazy ponakrywaj gazą lub muślinem, żeby się nie zakurzyły, albo schowaj. W podobny sposób zabezpiecz przedmioty lekkie i kruche, a także zegary.

Brudną bieliznę, pościelową i stołową, oddaj do prania, jeśli to możliwe. Pozamykaj okna i wszelkie inne otwory, przez które mógłby dostać się deszcz. Odsuń od kominka metalowe osłony, nasmaruj baranim tłuszczem i nakryj. Zakręć główny zawór gazu i wody, ale zostaw okręcone krany.

Nie powinno się zostawiać żadnego jedzenia na okres nieobecności, ponieważ jego zapach mógłby zwabić myszy i inne szkodniki, a także spowodować zalęgnięcie się robactwa. Kuchnia powinna być szczególnie dobrze zamieciona i umyta. Cenne przedmioty, takie jak srebra i biżuteria zapakuj w pudła i zanieś do banku.

Opuść wszystkie rolety, a od słonecznej strony dodatkowo zasłoń okna szarym papierem (umocuj go pinezkami), żeby słońce nie wypaliło kolorów na roletach. Zamknij i zarygluj okiennice, jeśli takowe posiadasz, oraz nie zapomnij o pozamykaniu zamków we wszystkich drzwiach.

Na koniec poinformuj policję o tym, że wyjeżdżasz i dom będzie opuszczony. Policjanci zwrócą wtedy na niego szczególną uwagę.

Źródło: „The woman’s book – contains everything a woman ought to know” Florence B. Jack, Rita Strauss; London, Edinburgh 1911

Tłum.: Strz.

Sceny Łóżkowe

19 października 2003 sala Cechu Rzemiosł Różnych zgromadziła wielbicieli komedii na przedstawieniu „W łóżku próba generalna” w reżyserii Krzysztofa Czekajewskiego.

Otwockie Centrum Kultury wynajęło tę salę dla publiczności zawiedzionej tymczasowym zamknięciem teatru Jaracza. Spektakl na podstawie sztuki Douglasa Jerrolda obejrzało ponad 50 osób.

Samo życie
Nie trzeba specjalnie grać, żeby pokazać, jak wygląda szara rzeczywistość. Życie zawsze pisze najlepsze scenariusze i dlatego jest wiernym partnerem aktora. Zaglądający do kieliszka mąż i awanturująca się żona… Skąd my to znamy? Na pewno nie z piosenek starego dobrego małżeństwa. Przedstawienie wydobyło stereotypiczność ludzkiego myślenia. Zostało oparte na kanwie życia rodzinnego, którego motorem jest żona sprzątająca, gotująca i ,,susząca głowę” mężowi domowemu obibokowi. Świadkiem małżeńskich scysji było łóżko, przez które przetoczyła się lawina problemów dotyczących głównie domowego budżetu. Tę tkankę życia i wdzierającej się w nie codzienności podkreśliła improwizacja aktorów, którzy spontanicznie odgrywali swoje role. Istotnym aspektem widowiska stał się fakt zatarcia się granicy między sztuką a rzeczywistością główną bohaterką przedstawienia.

Gombrowiczowski klimat
Przedstawienie wydobyło istotny element pożycia małżeńskiego: łóżko, które jest teatrem małżeństwa. Łóżko w centrum sztuki może pachnieć tylko pornografią pomyślałby ktoś. Nie o to jednak chodziło. Chodzi o to, że rzeczywistość jest grą formy, co uwypukliła ta sztuka. Nieustannie bierzemy udział w produkcji stereotypów. Przywdziewamy maski, żeby nie wypaść z roli męża lub żony. A wszystko to dla pytania: co pomyślą o nas inni? Przedstawienie wydobyło właśnie ten element zachowywania się dla ludzi i przed ludźmi. Są pozytywy i negatywy formy. Poprzez formę kontaktujemy się z otaczającym nas światem. Jest ona narzucona z zewnątrz przez obowiązujące zwyczaje i konwenanse. Dlatego człowiek z jednej strony jest ograniczony przez formę, ale z drugiej nieustannie ją wytwarza, dzięki czemu może komunikować się z otoczeniem.

Monika Piwek

Podróże z rybitwą – Karkonosze

Cykl moich artykułów będzie poświęcony miejscom, które odwiedziłam, które wywarły na mnie niesamowite wrażenie, do których powracam nie tylko we wspomnieniach, do których i Was będę starała się przekonać.

Często jest tak, że nie brakuje nam chęci i zasobów finansowych (naprawdę za niewielką kwotę można pojechać w świetne miejsca), ale przede wszystkim pomysłów na „niezły wyjazd”, bo nad morzem byliśmy już trzy razy, a w górach w zeszłym roku, więc, po co jechać tam jeszcze raz, a jeśli w inne miejsce, to, w jakie itp. Zachęcam również i Was do podzielenia się takimi wrażeniami z pewnością „ktoś” i „kiedyś” tam pojedzie. Tak, więc nakłaniam do podróżowania i „zachęcania” do podróżowania:-).

Dziś chciałam Was „zabrać” w Karkonosze góry, które ilekroć przemierzam, zaskakują mnie swą różnorodnością i pięknem form krajobrazu. Przyciągają wzrok i budzą grozę potęgą swej jednolitości i wzniosłości. Zachwycają pięknem krajobrazów, zarówno w porze zimowej, jak i letniej, malowniczymi ruinami zamków (dawne siedziby Piastów Śląskich) oraz doskonałymi terenami narciarskimi i ciekawymi szlakami wędrówek.
To, co je wyróżnia z pozostałych Polskich gór to: oryginalne formy skalne np.: „Pielgrzymy”, „Słonecznik”, rozsiane po całym obszarze, stanowiące niepowtarzalną ozdobę karkonoskiego krajobrazu, cyrki lodowcowe (zwykle wypełnione wodą) Wielki i Mały Staw oraz mgły, które występują ponad 290 dni w roku.
Karkonoskie miasta
Zagubione między zamglonymi, górskimi kotlinami „osady”, które zarówno zimą jak i latem tętnią życiem. Mam na myśli Szklarską Porębę i Karpacz, które zachwycają nie tylko piękną, stylową architekturą, ale także, a może w szczególności, swoją „nieziemską” atmosferą.
O każdej porze roku można spotkać tu tłumy turystów świadczy to o nie najgorszej bazie turystycznej, szerokim wachlarzu usług, jakie te miasta świadczą, ale przede wszystkim o przepięknych widokach, jakich nam dostarczają.
Śnieżka (1602 m n.p.m.)

Niewielu chyba osobom Karkonosze kojarzą się z czymkolwiek innym. Mało jest masywów górskich, które posiadają tak jednoznaczny element krajobrazu. Przyćmiewa wszystkie pozostałe szczyty Sudetów, wyraźnie górując nad okolicą. Obecne na szczycie „dziwadło” w postaci trzech połączonych i połyskujących w słońcu spodków, które dzięki swemu wyglądowi stało się, chcąc nie chcąc, symbolem Śnieżki i całych Karkonoszy, to oczywiście schronisko. Istotnym uchybieniem schroniska z punktu widzenia turysty, jest brak miejsc noclegowych oraz świetnie zaopatrzony bufet, choć otwarty non-stop, z cenami produktów mających dwukrotne przebicie w stosunku do Karpacza…

Karkonosze polecić można o każdej porze roku. Nawet, jeśli ktoś już raz tam był, to z pewnością powtórka wyprawy nie powieli wcześniejszych wrażeń (poza ewentualnym zmęczeniem:-)). Kolosalną różnicę w ogólnym odbiorze gór dostrzega się zwłaszcza między porą letnią a zimową. Zmienia się przede wszystkim kolorystyka. Brak zieleni traw i żółtych porostów rekompensuje zimą, przy słonecznej pogodzie, głęboki błękit nieba. Pojawiają się wówczas interesujące formy, których sprawcą jest sadź, oblepiająca każdy wystający przedmiot. Każdy, kto przemierzy karkonoskie szlaki z pewnością doceni niezmienne pod względem swego uroku, tajemniczości i ciepła ludzi tam pracujących, schroniska: „Samotnię” (najpiękniejsze w Sudetach) i „Strzechę Akademicką”.

Polacy postrzegają Karkonosze jako namiastkę doznań, których mogą doświadczyć w Tatrach, poszukując gorączkowo łańcuchów, gzymsów i ostrych grani wywołujących drżenie serc u prawdziwych, złaknionych niebezpieczeństw turystów czyżby „godne” uwagi góry zaczynały się dopiero od 2000 m n.p.m.? Może warto przekonać się o tym, że tak nie jest:-)

Bez mapy „ani rusz”:
Warto zaopatrzyć się w plan miast ( najlepiej w skali 1:9 000 1:10 000), mapę Sudetów Zachodnich (1:75 000) i Karkonoszy (1:25 000). Zbędne wówczas będą przewodniki ( na każdej mapie szczegółowo opisane zostały wszelkie możliwe atrakcje regionu). Mapy można nabyć na miejscu po znacznie tańszej cenie.

Wiele praktycznych informacji (jak jechać, gdzie tanio nocować, co zwiedzić w danej porze roku itp.) znaleźć można na stronie:
http://karkonosze.info.pl/

Monika Rybitwa

EKO Wywiad

Przedstawiamy rozmowę z Januszem Ludwiszewskim, prezesem Klubu Ekologicznego „Otwockie Sosny”, wybranym na II kadencję i popierającym ideę miasta jako uzdrowiska.

– Jak minęły wakacje w „Otwockich Sosnach”?

-Wakacje upłynęły pod znakiem warsztatów i wycieczek. Podpisaliśmy umowę na prowadzenie ekowarsztatów, które mają na celu promocję ochrony środowiska naturalnego w naszym mieście. Ekowarsztaty to inaczej nauka o ekologii z udziałem młodzieży. Pomimo wakacji młodzież chętnie uczestniczyła w tych ,,lekcjach” biologii w terenie. Celem warsztatów jest edukacja młodzieży o sposobach przeciwdziałania zanieczyszczeniom środowiska: np. o recyklingu jako metodzie utylizacji odpadów. Poza ekowarsztatami w wakacje odbył się Akwapark nad Świdrem, który skupiał się wokół problemu forsowania zabudowy nad Świdrem. Generalnie wakacje spędziliśmy więc proekologicznie.

– Co jest brane pod uwagę w powakacyjnych planach „Otwockich Sosen”?
-Po wakacjach kontynuujemy plany rozpoczęte przed wakacjami. Prowadzimy akcję uświadamiania lokalnej społeczności, na czym polega ekorozwój. Chodzi o to, aby nie szkodzić rozwojowi ekologicznemu. Trudno powiedzieć coś konkretnego o powakacyjnych planach, ponieważ działalność „Otwockich Sosen” ma charakter interwencyjny. Działamy wtedy, kiedy coś się dzieje. Ważne są dla nas apele od ludzi. Odpowiadamy na każde wezwanie, choćby miało ono dotyczyć wywozu nieczystości. Dla ochrony środowiska naturalnego w Otwocku jesteśmy w stanie wejść w kompetencje nawet pracowników MPO.

– Jakie są plany budżetowe „Otwockich Sosen” i czego będą dotyczyły wnioski do budżetu miasta lub powiatu?
– Nie prowadzimy działalności gospodarczej, w związku z tym nie mamy swojego budżetu. „Otwockie Sosny” są samodzielną organizacją. Nie potrzebujemy dofinansowania, bo nie opieramy się na zorganizowanym działaniu. Funkcjonujemy w zależności od ludzkich potrzeb związanych z promocją środowiska. Nie mamy w planach wniosków do budżetu miasta, bo rozwój miasta jest pod presją lobby. Mamy nadzieję, że prowadzona przez nas edukacja na rzecz ochrony środowiska w przyszłości zaowocuje postawami proekologicznymi.

– W takim razie życzę powodzenia i dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Monika Piwek

Pohukiwania Szarej Sowy

Z hm. Władysławem Setniewskim, Przewodniczącym Kręgu Starszyzny „Srebrne Sznury”
rozmawia Monika Piwek.




– Jak minęły wakacje w Kręgu „Srebrnych Sznurów”?
– W Kręgu w zasadzie nie było wakacji, bo każdy z nas pracował. Niemniej jednak przedwakacyjne plany Kręgu spełniły się. Zostały one nakreślone już w marcu br., kiedy to rozpoczęliśmy działania związane ze świętem Hufca Otwock. W ramach tego święta odbyło się spotkanie w Muzeum Ziemi Otwockiej, w którym brały udział drużyny harcerskie. Bohaterami tego spotkania były władze miasta oraz byli komendanci Hufca Otwock, a także instruktorzy wywodzący się z Hufca Otwock, jak m.in. zastępca naczelnika ZHP hm. Jerzy Szczygielski oraz kierownik wydziału Głównej Kwatery hm. Andrzej Szatyński. Istotne były 2 akcenty tego spotkania. Po pierwsze, podpisano akt o utworzeniu Izby Pamięci Harcerskiej w Muzeum Ziemi Otwockiej w 45-lecie działalności Hufca. Ważnym momentem w życiu Hufca było również to, że od początku jego istnienia powstawały drużyny Nieprzetartego Szlaku, które w tym roku także obchodzą 45-lecie istnienia. Po drugie, powołano Radę Przyjaciół Harcerstwa. Spośród wielu instruktorów i władzy jak obecny Prezydent Miasta są to ludzie życzliwi harcerstwu. Rada Przyjaciół Harcerstwa swego czasu istniała już na terenie miasta. To właśnie dzięki Radzie w szerokim rozumieniu, czyli w udziale ówczesnych władz, powstał dzisiejszy MDK (a wcześniejszy Dom Harcerza, inaczej zwany Domem Kultury Dzieci i Młodzieży). Harcerstwo zawsze było partnerem działalności pozaszkolnej i jako pierwsze od przeszło 90 lat jest partnerem szkoły, rodziców, Kościoła i innych organizacji mających na celu dobro dziecka.

– Co jest brane pod uwagę w najbliższych planach Kręgu?
– Jednym z planów działania Kręgu, rozpoczętym już w marcu, był pomysł na zorganizowanie obozu w Sobieszewie dla dzieci z niezamożnych rodzin, prowadzonego metodą harcerską. Celem tej ,,Wielkiej Wakacyjnej Wędrówki” (pod takim hasłem powołano obóz) było stworzenie drużyn harcerskich w środowiskach, z których te dzieci się wywodzą: Gimnazjum nr 2; 3 i 4. Rekrutacja dotyczyła także kadry młodzieżowej z całego zespołu szkół zawodowych niegdysiejszego Technikum Nukleonicznego (dzisiaj różnych szkół tam istniejących). Te cele powstania drużyn już są realizowane, bo prawie wszyscy uczestnicy obozu przystąpili do działalności harcerskiej po złożeniu Przyrzeczenia Harcerskiego, co jest najwyższą nagrodą dla nas instruktorów prowadzących ten obóz. Powstały już 2 drużyny, a wkrótce ma powstać także trzecia. Takie były przedwakacyjne cele. A po wakacjach głównym celem jest rozpoczęcie pracy tychże drużyn i oddziaływanie na inne gimnazja w mieście. O tym, na ile udało się to zorganizować, może będę mógł opowiedzieć za pół roku, bo obecnie konstytuują się dopiero zaczątki działalności tych drużyn.

– Jakie są plany budżetowe Kręgu i czego będą dotyczyły wnioski do budżetu miasta lub powiatu?

– To bardzo trudne pytanie. Krąg przewiduje w swoim programie działania zdobywanie środków. Zgodnie z nim należałoby stworzyć w mieście fundusz, na którym byłyby gromadzone środki dla działania harcerskiego czy metodą harcerską. Można ten pomysł zrealizować trojako: pod patronatem Rady Przyjaciół Harcerstwa, pod działaniem Kręgu chociaż tego wolałbym uniknąć lub pod auspicjami fundacji. Taką fundację dla harcerstwa postanowiło już powołać kilka osób, które prowadzą działalność gospodarczą i które zgodziłyby się przeznaczać część zysków z własnych firm na działalność harcerską. Odbywałoby się to w ten sposób, że zgromadzone środki poprzez różne działania zawodowe i akcyjne byłyby dzielone między gremium właśnie z udziałem Rady Przyjaciół Harcerstwa, ale na wniosek Komendy Hufca czy konkretnych drużyn. Zdobywanie pieniędzy dla harcerstwa jest rolą społeczeństwa, bo nie w tym rzecz, aby dzieci-harcerze zdobywały te środki. To my dorośli mamy za zadanie zabezpieczyć pogodne dzieciństwo naszym podopiecznym. Dlatego potrzebne nam jest ogromne współdziałanie społeczne rodziców, szkół, księży i wszystkich ludzi, którzy mają ogromny wpływ na wychowanie dzieci.

– W takim razie życzę powodzenia i dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Monika Piwek

Harcerski Marsz Żałobny [Pohukiwania Białej Sowy]

Ten drugi wiersz, czyli Harcerski Marsz Żałobny (nie pamiętam już autora, może internauci pomogą?) odśpiewałem przy ognisku w Małocicach, na przedpolu Puszczy Kampinoskiej. Szkoda, że solo…

A tak nawiasem mówiąc nie bardzo wiedziałem, czy to było święto pieczonego ziemniaka, czy Rajd „PALMIRY”. Sądzę jednak, że następnego dnia, w sobotę był to jednak ten Rajd. Bardzo ucieszyłem się z zaproszenia, jakie wystosowała druhna Kasia. Ono przypomniało, że jako harcmistrz mam obowiązek bycia częściej z harcerzami. Zapraszajcie mnie na zbiórki Waszych drużyn. Nauczymy się tej i może paru innych piosenek, które będą żyły tak długo, jak długo będziemy je śpiewać.

Na obozie w Sinkowie Marysia Czajkówna pisała piosenkę „Z miejsca na miejsce z wiatrem wtór” w roku 1928. Na pewno nie wiedziała, że po 75 latach druh Biała Sowa będzie ją śpiewał w Puszczy Kampinoskiej. Nie pozwólmy, aby ta i inne piosenki harcerskie odeszły w zapomnienie.

Albowiem jest czas zabawy i czas zadumy, czas rodzenia i czas umierania, czas radości i czas smutku. Nauczmy się je rozróżniać i odpowiednio przeżywać. Nie mieszajmy ich. One powinny istnieć samodzielnie. Nasze życie będzie miało wtedy sens i wszystko będzie na właściwym miejscu. Ci, którzy odeszli na Wieczną Wartę też kochali, cierpieli, śpiewali piosenki, bawili się, przeżywali lęki i frustracje. My, którzy do tej Warty mamy jeszcze trochę czasu, powinniśmy o nich pamiętać.

Są różne sposoby tej pamięci. Jednym z nich jest przynależność do organizacji, do której należeli, śpiewanie ich piosenek, wiara w ich ideały, naśladowanie ich postaw, zgłębianie ich dokonań, chodzenie ich tropami. Jesteśmy harcerzami, czyli chcemy pamiętać, śpiewać, wierzyć, naśladować, zgłębiać i chodzić. Być harcerzem w XXI wieku, to być może płynąć troszeczkę pod prąd. Prąd głupich zachowań, dziwnej mody, obrzydliwych słów, niosących śmierć używek, ustawicznej wesołkowatości i wielu innych nurtów w tym prądzie. Nie bójmy się być innymi niż chcą być tak zwani wszyscy. A może tych „wszystkich” wcale nie jest tak dużo, może i oni czasem marzą o żeglowaniu pod prąd? Ale to nie jest łatwe. Może po prostu należy przestać się bać być innym?

Zaraz, zaraz, kto to wypowiedział te dwa słowa: NIE LĘKAJCIE SiĘ?

Takie były moje przemyślenia w drodze powrotnej z Małocic do Otwocka

Wasza Biała Sowa

OHO – Otwocki Harcerz Orli

Idea zdobywania stopnia Harcerza Orlego odżyła w Kręgach Instruktorskich im. Andrzeja Małkowskiego w 1981 r.

Miałem okazję kilkakrotnie przystępować do zdobywania stopnia Harcerza Orlego. W 1987 r. przy komendzie Hufca ZHP w Otwocku powołana została kapituła tego stopnia, w skład której weszli Harcerze Orli z kręgu starszyzny „Sosna” i „Wierna Rzeka”.

O ile pamiętam, do zdobywania HO przystąpiło trzech instruktorów. Po niespełna roku, kapituła postanowiła zamknąć próbę po ocenie wyczynu każdego z kandydatów w Przerwankch. W ramach kwaterki niedoszli harcerze orli mieli zbudować względnie trwałe obiekty obozowe: grzybek, bramę zgrupowania, umywalnię, pomost, latryny itp. Przed akcją letnią szef kapituły z Wawra wycofał się z działalności i do spotkania harcerskich orłów na Mazurach nie doszło.

Po raz drugi próbę realizowałem w oparciu o regulamin KIHAMu Ruchu Odrodzenia Harcerstwa. To było wyzwanie życiowe. Bardzo żmudnie i dokładnie poznawałem metodykę harcerstwa przedwojennego i wspólnie z założoną młodą drużyną „Szczęśliwa Trzynastka”, usiłowałem realizować najwspanialsze idee, system i metody polskiego skautingu przedwojennego. Z dużym entuzjazmem pomagali rodzice harcerzy i harcerek, którzy utworzyli niezależne Koło Przyjaciół Drużyny „Szczęśliwa Trzynastka” (do dziś oficjalnie nie rozwiązane). Nasz program został opublikowany w wydawanym przez drużynę jednorazowym miesięczniku Jutrzenka Harcerska . W uzgodnieniu z władzami ZHP r.z.1918 postanowiłem dokończyć zdobywanie stopnia Harcerza Orlego.

Poszukując własnej drogi życiowej, konsekwentnie dążyłem do wyznaczanych celów (tak jak określała to idea stopnia). Musiałem odbyć trudną próbę charakteru: Porzuciłem ostatecznie palenie papierosów, (w ZHP tolerowano palenie tytoniu przez instruktorów), swoją drużynę koedukacyjną podzieliłem na męską i żeńską, która przekazałem pod komendę organizacji harcerek i powołałem szczep, który objął opieką również gromadę zuchów Wesołe Dreptusie.

Postanowiłem rozszerzyć swoją wiedzę i kwalifikacje wznawiając studia na UW. Moim wyczynem miała być harcówka, zlokalizowana w piwnicy Szkoły Podstawowej nr 1 i zbudowana z żerdzi na kształt szałasu. I rzeczywiście Szałas Zawiszy, bo tak nazywała się oryginalna izba harcerska, był podziwiany przez każdego, kto tam zawitał. Kiedy przyjmowano mnie do grona starszyzny ZHP r. z. 1918, złożyłem dokładne relacje z mojej próby i kiedy wyraziłem chęć stawienia się po raz trzeci przed kapitułą, ale zupełnie innej organizacji niż ta, która mi otwierała próbę, komendant Mazowieckiej Chorągwi Harcerzy po wizytacji szczepu zdecydował, bym używał stopnia Harcerza Orlego.

Ale dług niespełnionego wyczynu w Przerwankach, do której zobowiązała mnie kapituła przed kilkoma laty, pozostał. Dlatego, jak tylko nadarzyła się okazja, organizując kwaterkę dla wymiennego obozu z Niemcami z Lennenstadt w Przerwankch w 1998 r. postanowiłem z kandydatami na ćwika zbudować względnie trwałą, nieznaną budowle obozową. Był to tzw. kurnik, czyli 10-cio osobowy namiot na piętrowym stelażu z żerdzi. Konstrukcja kurnika stała przez trzy lata, przerabiana na różne sposoby przez innych harcerzy.

Przystępowanie do próby zdobywania stopnia harcerskiego, który ma pomóc mi w poszukiwaniu własnej drogi życiowej, kiedy nabieram pewności w podejmowaniu decyzji z myślą o otoczeniu i o sobie, uważam za jedną z najprzyjemniejszych przygód życiowych. Przez świadome pełnienie służby i dzięki tej właśnie przygodzie oraz doświadczeniu, znacznie wzmocniłem w sobie odpowiedzialność i zbudowałem własny system wartości.

Nabieram coraz to większej chęci, pomimo zaawansowanego wieku, podjąć i przeżyć przygodę pracy nad sobą w ramach próby reaktywowania stopnia Harcerza Orlego.
Zauważyłem, że w środowisku harcerskim powiatu otwockiego kilku instruktorów używa stopnia Harcerza Orlego, choć instruktorzy ci nie są do końca pewni, czy spełnili wszystkie formalne warunki nadania tego stopnia.

Do warunków zdobywania stopnia HO należy m.in:
– Posiadanie stopnia ćwika przed przystąpieniem do otwarcia próby
– Próba realizowana jest pod opieką innego harcerza orlego, w oparciu o napisany plan i zatwierdzony przez kapitułę złożoną wyłącznie z harcerzy orlich.
Ponieważ kapituła taka w powiecie nie istnieje, wzywam wszystkich harcerzy, którzy w różny sposób nabyli prawo używania stopnia Harcerza Orlego, do utworzenia kapituły, która rozpocznie działalność od weryfikacji stopni swoich członków. Kapituła będzie miała swojego Ojca Chrzestnego, Harcerza Orlego o niepowtarzalnym autorytecie. Każdy z członków kapituły dokona wyczynu, który będzie doskonałym narzędziem i poradnikiem dla harcerzy ubiegających się o zdobycie najwyższych stopni harcerskich.

Aby nadać niepodważalną rangę kapituły, o reaktywowanie (nadanie) stopnia, kapituła powinna zwrócić się do komendanta Chorągwi, który po formalnym zatwierdzeniu składu kapituły, uprawnienia do nadawania stopnia może przekazać Komendantowi Hufca.
Pamiętam kolejki harcerzy w latach 1992-94, poddających się egzaminowi przed kapitułą Harcerza Orlego w Mazowieckiej Chorągwi Harcerzy ZHP r. z. 1918, która prowadziła próby dla harcerzy ze wszystkich organizacji harcerskich z terenu Mazowsza, również dla Chorągwi Stołecznej ZHP jak i Chorągwi Harcerzy ZHR.

Podobnie i kapituła, którą proponuję powołać, powinna mieć charakter ponadlokalny i ponadorganizacyjny do czasu, gdy w hufcach zgromadzi się sprawna grupa harcerzy, zdolnych do powołania własnej kapituły HO.
Na pierwszym spotkaniu harcerze orli mogą się spotkać w historycznym dniu i miejscu, w rocznicę Powstania Listopadowego lub rocznicę Pierwszego Zjazdu ZHP.

O terminie i miejscu spotkania można się dowiedzieć wysyłając SMS z hasłem pod telefonem 0607-656-053 lub 0502-190-390.
Myślę, że każdy z kandydatów opracuje własny program potwierdzenia próby i przedstawi go innym harcerzom orlim.

hm Zbigniew Bugaj HR

Zlot Poczt Harcerskich w Chorzowie

W dniach 27-28.09.2003 r. w Ośrodku Harcerskim w Chorzowie odbył się XXI Ogólnopolski Zlot Poczt Harcerskich. Nie zabrakło tam również naszej PH.

Warto o tym wspomnieć choćby dlatego, że w Plebiscycie na najładniejsze wydawnictwo Poczt Harcerskich 2001-2002 Poczta Harcerska Otwock zdobyła dwa I miejsca: w kategorii karty pocztowej i znaczka oraz II miejsce w kategorii stempel i datownik.
Ktoś z uczestników głośno powiedział, że „niezłe żniwo ta poczta zebrała”.

Ale Zlot Poczt Harcerskich to nie tylko plebiscyt. To przede wszystkim podsumowanie działalności władz mijającej kadencji, wyrażone w sprawozdaniu ustępującego naczelnictwa. To wybór nowych władz, dyskusja merytoryczna nad trudnymi sprawami specjalności, zaliczenie służby i wreszcie przyjęcie uchwał, które określają kierunki działań i główne zadania na najbliższą przyszłość.

W Zlocie uczestniczyło kilkunastu naczelników PH z całej Polski. Przybyli też zaproszeni goście, wśród których serdecznie była witana zastępczyni naczelnika ZHP, dh. harcmistrzyni Ania Poraj. Możliwe, że obecność tak znakomitej osoby ostudziła trochę dyskusję, ale obrady trwały nieprzerwanie. Szczególnie dyskutowano projekty uchwał.

Niewtajemniczonych trzeba poinformować, że przy Naczelnictwie istnieje Centralne Archiwum Poczt Harcerskich, do którego powinny być przekazywane wszelkie wydawnictwa i materiały poczt (koperty, stemple, znaczki, bloczki, datowniki, itp.). Jedna z uchwał dotyczyła właśnie statusu i archiwizacji wydawnictw poczt harcerskich. Kolejnymi uchwałami były zmiany w „Zasadach działania Poczt Harcerskich”, sprawności poczt, kształcenia, współpracy z Pocztą Polską i Polskim Związkiem Filatelistycznym, aktualizacji rejestru poczt.

Nie rozwijając szczegółowo wszystkich uchwał dobrze by było zwrócić uwagę naszego harcerskiego środowiska na zagadnienia kształcenia w tej specjalności. W zakresie kształcenia pocztowców uznano za konieczne:
+ Powołanie zespołu kształcenia przy Naczelnictwie PH
+ Powołanie kursu korespondencyjnego Naczelnictwa PH jako obligatoryjnej formy kształcenia nowo powołanych naczelników
+ Przyjęcie kursu letniego SAS 2004
+ Udział poczt harcerskich w Ogólnopolskiej Grze Specjalnościowej, zgodnie z regulaminem OGS
+ Organizacja obozu szkoleniowego środowisk PH zależnie od warunków i potrzeb lub przeprowadzenie kursu specjalistycznego drużynowych (np. w zgrupowaniu obozu).

W każdym środowisku harcerskim kształcenie powinno być sprawą newralgiczną. Ponieważ w drużynach już dziś planuje się, a przynajmniej powinno się myśleć o czasie wakacji, to zwrócenie uwagi na kształcenie w specjalności poczt harcerskich jest zupełnie zrozumiałe.

Nowo wybrana, młoda władza naczelnictwa będzie musiała zmierzyć się z wieloma problemami. Również z takim, jak pomysł na zwiększenie zainteresowania wśród harcerzy specjalnością poczt harcerskich.

Wspierając ten wysiłek chcemy na łamach Przecieku pisać więcej na temat różnych specjalności w harcerstwie, szczególną uwagę poświęcając pocztom harcerskim. Już w następnym numerze artykuł z trąbką dostarczy na ten temat nowych informacji, pomysłów i inspiracji.

hm Urszula Bugaj