Kaktusińska i Całowanie

Kaktusińska odpoczywała po wyjątkowo wyczerpującej sesji egzaminacyjnej. W związku z tym, że wyznaje zasadę „dobra rozrywka to prosta rozrywka” była właśnie w trakcie oglądania 324 odcinka swojej ulubionej telenoweli „N jak Nuda”.

I na tym mniej więcej by zakończyła swoją aktywność, gdyby nie telefon od jej ukochanego.
– Słonko, a co byś powiedziała na całowanie dzisiejszego dnia? usłyszała w słuchawce.
A trzeba wiedzieć, że Ryszard do najbardziej wylewnych w swoich uczuciach nie należał. Taka zmiana u Ryszarda była dość niepokojąca. Tym bardziej, że ostatnio miał na swoją wybrankę jakby mniej czasu. Kilka razy w tygodniu gdzieś znikał bez wieści, a jego komórka odzywała się jakimś przezabawnym (jego zdaniem) komunikatem na powitanie.

Po tym, jak nie skusił go nawet telefon „Przecinaka” zapraszającego go na mecz do Karczewa Kaktusińska zaczęła bliżej interesować się tajemniczymi zniknięciami swojego rycerza. Zaczęła od plecaka, który Ryszard zostawił u niej w domu ostatni raz, kiedy był u niej. Zgoda, niezbyt to może i eleganckie, ale nasza bohaterka działała w stanie wyższej konieczności (chociaż prawdopodobnie nie wiedziała nawet, że to się tak nazywa).

To, co znalazła w plecaku o mało co nie zachwiało niezachwianym dotąd przeświadczeniem, że o swoim narzeczonym wie wszystko. Otóż w plecaku były… książki. Jakby tego było mało były to książki o przyrodzie. O tej samej przyrodzie, która do tej pory w jego świadomości ograniczała się do… zresztą może lepiej o tym nie mówić. Wiele z tych książek było o bagnach, co podsunęło Kaktusińskiej myśl, że Ryszard najprawdopodobniej planuje coś bardzo niedobrego. Po tym, jak pewnego razu przyszedł do niej zmęczony z drutem w kieszeni i zabłoconymi kaloszami stało się dla niej jasne, że musi zacząć działać zanim będzie za późno.

Teraz już wszyscy rozumiecie, że nagłe zainteresowanie Ryszarda jej osobą i ta jednoznacznie brzmiąca w słuchawce propozycja ucieszyła Kaktusińską. Przynajmniej będzie miała go na oku i może w końcu rozwikła tajemnicę jego dziwnego zachowania.

Gotowa na wszystko umówiła się z Rysiem o 9:00 przed swoim blokiem. Jak zawsze przyjechał punktualnie (bo co to znaczy 40 min. opóźnienia dla tak zapracowanego mężczyzny?) i był bardzo tajemniczy.
– O nic nie pytaj, bo i tak Ci nie powiem uprzedził pytanie.
Kiedy minęli Karczew Kaktusińska straciła orientacje gdzie jest i dokąd jadą. Ryszard był wyraźnie podniecony, ale to nie było takie podniecenie, o jakie wam chodzi…

Zatrzymali się przed sklepem spożywczym w Łukowcu. Pomimo wczesnej pory przed sklepem stało dwóch miłośników tanich win i dawało wyraz swojego uczucia, jakie mają do tego trunku. Kaktusińska uspokojona przez Ryszarda, że to nie z nimi się umówili czekała na ciąg dalszy wydarzeń. Miał on postać busa, który podjechał po kilku minutach przed sklep. Z niego wysiadła dziewczyna, która wyglądała zupełnie inaczej niż dotychczasowe znajome Ryszarda: nie było śladów tlenienia włosów oraz sportowego stroju a sposób wysławiania dziwnie przypominał przewodnika turystycznego. To ostatnie potwierdziło się po 10 min.

Okazało się, że Ryszard zabrał swoja ukochaną na… wycieczkę przyrodniczą po okolicznych bagnach. Tajemnica częstych nieobecności Ryszarda wyjaśniła się w rozmowie z przewodniczką. Otóż Ryszard został członkiem stowarzyszenia „CMok”. W pierwszym momencie Kaktusińska pomyślała, że to jakaś nowo otworzona agencja towarzyska, ale na szczęście dla jej ukochanego było to fałszywy trop.
Okazało się, że Ryszard odkrył w sobie żyłkę obrońcy przyrody i w obawie o niesławę w swoim dotychczasowym środowisku trzymał to przed wszystkimi w tajemnicy.

Kaktusińskiej kamień spadł z serca. Z serca, które bardzo ożywiło się na Ryszarda telefoniczną propozycję i które troszkę było zawiedzione tym, że nici z tego całowania, o którym myślała…
Zmiennik

Zemsta Sithów

Wszystkie części „gwiezdnej sagi” obejrzeć po prostu wypada. Dlatego właśnie pewnego pięknego niedzielnego popołudnia zarezerwowałam bilety i poszłam. Pomijając przygodę z autobusem, który – jak okazało się dopiero na przystanku – kursował co pół godziny oraz zerwaną taśmę, która zapewniła mi dziesięciominutową przerwę pomiędzy reklamami wycieczka się udała. Ale…

Film, jak wiadomo, robiony był na dość dużą skalę i nastawiony na masową publiczność. Dlatego efekty specjalne i hm… „nastrojowe ujęcia” przysłoniły to, na co wszyscy oczekiwali – historię przemiany Luke’a Skywalkera (Hayden Christensen) w Dartha Vadera. Bo, według autorów, ważniejsze jest to, co dzieje się w tym czasie z Padme (Natalie Portman), Yodą (Frank Oz – głos) i piętnastoma innymi osobami. Racja – dzieje się sporo (i mogę chyba trochę opowiedzieć, skoro i tak każdy zna wszystkie poprzednie i następne części). Świeżo poślubiona żona Luke’a zachodzi w ciążę, która zagraża jej życiu. Kanclerz Palpatine (Ian McDiarmid), który okazuje się Imperatorem wmawia mu, że jedynym sposobem na uratowanie Amidali jest przejście na ciemną stronę Mocy. A potem już tylko masakra. Połowa postaci umiera, a główny bohater płonie żywcem, czego tym bardziej wrażliwym nie radzę oglądać.
A jeśli już wspomniałam o patrzeniu, to jedną z tych rzeczy, na które zwróciłam specjalną uwagę był wzrok Skywalkera wtedy, kiedy budził się w nim „ten zły”. Wiem, pewnie wszystko robione komputerowo, ale efekt naprawdę super.
Kolejna sprawa, o której nie sposób nie wspomnieć – muzyka, muzyka, muzyka! Któż nie zna tej słynnej melodii wprowadzającej nas w międzygalaktyczny nastrój? Marsz Imperatora też chyba nie jest Wam obcy. No co tu dużo mówić, jak w każdej innej części „Gwiezdnych Wojen” wszystko jest idealnie dopasowane i wywołuje niezły klimacik.

Muszę przyznać, że jednym z plusów „Zemsty Sithów” jest generał Grevious. Może do ideału trochę mu brakuje (szczególnie pod względem charakteru), ale ta dodatkowa para rączek, gładka skóra i miękkie serce robią swoje i kiedy podczas projekcji pojawiał się na ekranie muszę przyznać, że prawie się przestraszyłam. A pod koniec filmu mało brakowało, a łzy pociekłyby mi z oczu. Za dużo martwych, zranionych i zawiedzionych jak na moje nerwy.
Zaraz po rozpoczęciu filmu starałam się zwracać uwagę jedynie na bohaterów i próbowałam wyszukać tych ulubionych – Chewbacccę i Hana Solo. Udało się tylko w połowie. A szkoda. Miło byłoby obejrzeć jak twórcy filmu wyobrażają sobie młodego Harrisona Forda.

Pomimo wielu zalet: świetnej muzyki, ciekawych efektów, wzroku Christensena, zwinności Yody Zemsta Sithów to jednak tylko kolejny element sagi. Pewnie, że fajne, nawet wciąga, a jak się nie obejrzy to czasem trochę wstyd, ale jakoś tak nie bardzo zostawia po sobie ślad w umyśle. Bo, jak już wiele razy się przekonałam druga część pierwszej (czyli w tym przypadku nowa starej) do pięt nie dosięga. A najbardziej już zmartwiło mnie to, co zrobili z Obi-wanem Kenobi. Straszny im wyszedł nudziarz i sztywniak. Ale obejrzyjcie. Tylko na zbyt wiele proszę się nie nastawiać, bo rozczarowanie może być niemiłe. Ot, „Gwiezdne Wojny”…

Niech Moc będzie z Wami!
Ola Bieńko
5 DHS “LESNI”

Prosiłem Boga o przyjaciela. Dał mi Ciebie

“Szukałem Was, teraz Wy przyszliście do mnie”. Te słowa towarzyszą nam już trzeci miesiąc po śmierci papieża Jana Pawła II nazywanego już Wielkim. Czy te chwile z 2 kwietnia 2005, gdy w nasze serca przeszył ból po wiadomości o śmierci Jana Pawła II, trwają w nas dalej?

Każdy z nas przeżył te chwile w swój osobisty, intymny sposób. Ale dręczy mnie pytanie, dlaczego dopiero po śmierci Papieża staramy się wsłuchać w Jego słowa? No cóż, pozostawię to kontemplacji.

Ponad miesiąc po przejściu do wieczności Jana Pawła II, mieszkańcy Otwocka mogli jeszcze raz wysłuchać słów papieża, mogli na chwilę zatrzymać się w tym szalejącym świecie. W parafii pod wezwaniem Zesłania Ducha Świętego przy ulicy Żeromskiego odbył się festyn parafialny ku pamięci JPII. Festyn odbył się15 maja 2005.

W czasie trwania imprezy była loteria fantowa, konkursy z wiedzy o życiu papieża dla wszystkich grup wiekowych, najmłodsi mogli pomalować sobie twarz, a ponadto zjeść kiełbaskę z grilla, a na deser papieską kremówkę. Na scenie również wiele się działo: konkurs piosenki dziecięcej, mini playback show, koncert zespołu „J.E.G.O band”.

Po mszy świętej o 20 rozpoczęły się przygotowania do wieczorku poezji papieskiej. Po ustawieniu świateł i nagłośnienia z głośników popłynęły słowa Jana Pawła II z jego pierwszej pielgrzymki do Polski. Siedząc w kościelnej ławce poczułem się jak tam, na placu w Krakowie. W tym samym czasie w prezbiterium pojawiły się trzy urocze kobiety, które miały recytować wiersze papieża, były to: Sabina Rylska, dyrektor Katolickiego Liceum Humanistycznego w Otwocku, Katarzyna Mroczek, nauczycielka języka polskiego w KLH i ZSEG oraz Katarzyna Stolarska, uczennica Liceum Ogólnokształcącego im. K.,I. Gałczyńskiego i drużynowa 209 DH w hufcu ZHP Otwock (prywatnie moja dziewczyna, ehhh..)

W kościele umieszczony również był mały telebim, na którym wyświetlane były zdjęcia JPII z całego pontyfikatu. Z ust pani dyrektor popłynęły pierwsze słowa powitania, a po nich usłyszeliśmy treść wierszy. Recytowanych było 14 utworów, niezwykle trudnych do zrozumienia dla tych, którzy przyszli na wieczorek, aby zapełnić czymś czas. Chciałbym przedstawić jeden z wierszy, który obudził we mnie wspomnienia z pielgrzymki Jana Pawła II z 1997 roku gdy, uczestniczyłem w dwóch spotkaniach z papieżem, na Placu Piłsudskiego i pod Katedrą na Floriańskiej. Był to utwór „Kiedy smutek”. Oto on:

Kiedy smutek się zmiesza z wieczorem –
– podobne do siebie są z barw –
razem stają się dziwnym napojem,
który z lękiem nachylam do warg.

Więc, ażeby w tym niepokoju
nie pozostawiać mnie samego,
odjąłeś grozę wieczoru,
dałeś wieczności smak chleba.

Gdy z bezmiaru wyłaniałeś czas
i opierałeś się na przeciwnym brzegu,
usłyszałeś daleki mój płacz,
i od wieków wiedziałeś, dlaczego.

Wiedziałeś, że takiej tęsknoty,
która raz się napiła z Twych ócz,
nie nasycą słoneczne zachwyty
lecz rozkrwawią jak brzegi róż

Piotr Kostrzewa, zabłąkany wędrownik

Co wiesz o skautach – po angielsku

Od pewnego czasu wśród ludzi z mojego otoczenia (być może nie od pewnego czasu, ale od zawsze) dostrzegłam niepokojące oznaki niewiedzy… Tak właśnie nazwę ten stan!

Zdarzyło mi się rozmawiać z nimi o harcerstwie, choć to temat bardzo drażliwy (mało, kto tak naprawdę coś o nim wie, jeśli „sam w tym nie siedzi”). ZHP bywa znaną nazwą… Nawet nie bywa – jest! Dowiadujemy się o nim z literatury (takiej ambitniejszej), lekcji historii, polskiego, no i z własnych doświadczeń, albo raczej styczności z harcerzami. Znacznie mniejsze grono wie coś na temat, ZHR. Słyszy się tylko komentarze w stylu: „a czym to się różni?” lub „chyba się nie lubicie” (bardziej wtajemniczeni:). Na pewno zaś najmniejszą grupą jest ta, która może się pochwalić znajomością WOSM i WAGGGS (niestety to zjawisko jest także coraz częstsze u harcerzy), nie mówiąc już o innych organizacjach skautowych na świecie. Postaram się opowiedzieć, co nieco o niektórych z nich. Światowa Organizacja Ruchu Skautowego (World Organisation of the Scout Movement – WOSM) jest największą międzynarodową organizacją skautową. Powstała w 1922 roku ciesząc się akceptacją twórcy skautingu generała Roberta Baden-Powella. Co najmilsze, w gronie członków założycieli znajdował się także Związek Harcerstwa Polskiego.

WOSM współpracuje między innymi z Organizacją Narodów Zjednoczonych, Międzynarodowym Czerwonym Krzyżem, Radą Europy. Jest organizacją szanowaną i uznawaną. Łączy około 28 milionów skautów z całego świata. Na jednej z angielskich stron udało mi się znaleźć dwie krótkie wiadomości na temat działalności skautów na całym świecie. „Scouts in Mexico City collected 1 million cans to make the world’s biggest Scout emblem. Money from recycling will be for Tsunami Scout Aid.” Skauci z Meksyku uzbierali 1 milion puszek, by stworzyć największe na świecie „godło skautów” (objaśnienie tłumacza:) => mowa o lilijce). Pieniądze z recyklingu zostaną przeznaczone jako pomoc skautów poszkodowanym przez Tsunami. “Pope Jean Paul II held a private audience in St. Peter’s square for 40,000 Italian Scouts.” Papież Jan Paweł II miał prywatną audiencję na Placu Świętego Piotra dla 40 tysięcy włoskich skautów. Drugą organizacją, o której trochę wspomnę jest WAGGGS (The World Association of Girl Guides and Girl Scouts) – Ruch Przewodniczek i Skautek. Organizację wspiera ponad 1,5 miliona dorosłych wolontariuszy. Już sama misja tej organizacji, jeden z ważniejszym przyświecających jej celów, wiele mówi nam o WAGGGS. Brzmi ona następująco: „to enable girls and young women to develop their fullest potential as responsible citizens of the world” (stwarzanie dziewczętom i młodym kobietom warunków do pełnego rozwijania swoich możliwości i umiejętności jako odpowiedzialnych obywatelek świata).

Trwały system wartości znajduje swoje odzwierciedlenie w Prawie i Przyrzeczeniu. ORIGINAL PROMISE: On my honour, I promise that I will do my best:
1. To do my duty to God and the King; or God and my country;
2. To help other people at all times;
3. To obey the Guide Law. ORIGINAL LAW 1. A Guide’s honour is to be trusted.
2. A Guide is loyal.
3. A Guide’s duty is to be useful and to help others.
4. A Guide is a friend to all and a sister to every other Guide.
5. A Guide is courteous.
6. A Guide is a friend to all animals.
7. A Guide obeys orders.
8. A Guide smiles and sings under all difficulties.
9. A Guide is thrifty.
10. A Guide is pure in thought, in word, and in deed.

Międzynarodowa Katolicka Konferencja Skautingu Żeńskiego (International Catholic Conference of Guiding) istnieje od 35 lat. „Neither Guiding nor the Faith are just ideas. To encounter them can only be an experience.” Zarówno bycie przewodnikiem, jak i wiara są tylko ideami. Spotykając te wartości możemy jedynie zdobyć doświadczenie. To jedna z myśli przyświecających tej organizacji i myślę, że w pewien sposób opisuje jej działalność. Jest to, bowiem forum wymiany doświadczeń i dyskusji nad kierunkami rozwoju i doskonalenia programu związków skautowych. Łączy raczej katolickie organizacje, ale w skład ICCG wchodzi tez także ZHP, które po prostu „ma w swoich szeregach” katolików.

ICCS to Międzynarodowa Katolicka Konferencja Skautingu. Można wyróżnić jej trzy podstawowe cechy. Jest miejscem spotkań (A MEETING PLACE), ponieważ zapewnia kontakt pomiędzy członkami ICCS, miejscem wymiany doświadczeń, zajmuje się edukacją z punktu widzenia wiary katolickiej. ICCS oznacza także kształcenie i informowanie, (FORMATION AND INFORMATION), ponieważ zapewnia przepływ informacji przez warsztaty i seminaria, publikacje i dokumenty dotyczące duchowego wymiaru edukacji skautowej. To także organizacja reprezentatywna (A REPRESENTATIVE ORGANIZATION) łącząca w sobie działalność Kościoła Katolickiego i Ruchu Skautowego. International Scout and Guide Fellowship – ISGF (Międzynarodowe Bractwo Skautów i Przewodniczek) jest organizacją dla dorosłych, wspierającą Ruch Skautów i Przewodniczek. W oparciu o Ideały Skautowe, wspomaga swoich członków w wyznawaniu wartości, których nauczyli się w organizacjach młodzieżowych. Uczy wspierania WOSM, WAGGGS, służby społeczeństwu oraz własnego, nieustannego rozwoju. ISGF jest otwarte dla skautów, ale także dla… dorosłych, którzy nie mieli styczności z skautingiem! Na stronie tej organizacji spotkałam się z określeniem „work for justice and peace in order to create a better world”, odnoszącym się do jednego z celów działania ISGF. To brzmi trochę aż nadto idyllicznie: pracować dla sprawiedliwości i pokoju, by stworzyć nowy, lepszy świat, nie sądzicie? Mimo że sama dosyć krytycznie odnoszę się do tego stwierdzenia, to jednak muszę przyznać, że w pewien sposób członkowie ISGF dążą do osiągnięcia tego celu.

Może ich starania giną wśród tak wielu przejawów przemocy, wśród waśni i sporów w naszym jednak nie najlepszym świecie… Jednak przynajmniej stwarzają pozory, iż jedna jednostka, może tak wiele zdziałać dla społeczeństwa. Może to nie tylko pozory? Każda z tych paru organizacji, o których wspomniałam ma cechy wspólne. Opierają się na Ideałach Skautowych, Prawie i Przyrzeczeniu, jednoczą ludzi z całego świata, kształtują charaktery współczesnej młodzieży. Cóż… trzeba także przyznać, że uczą i wychowują, jakkolwiek dziwnie to może dla niektórych zabrzmieć. Dla wielu z nas organizacje skautowe/harcerskie, a raczej działanie w nich, są życiową pasją, pozwalają nam się odnaleźć w społeczeństwie, znaleźć swoje miejsce w otoczeniu. Myślę jednak, że przede wszystkim wnoszą wiele radości do naszego życia, wynikającej zarówno z możliwości pomagania innym, jak również poznawania siebie i naszych przyjaciół. Uczą wrażliwości, otwartości na potrzeby innych, odwagi oraz rycerskości. Pomagają nam stać się bohaterami… patriotami – w swoich „małych ojczyznach”! Uczą szacunku do samych siebie…

Poza tym mam, malutką chociaż, nadzieję, że uświadomiłam niektórym osobom, iż nie na tym świecie istnieje nie tylko ZHP!:) Strony, na które warto zajrzeć (po angielsku;): http://www.scout.org/
http://www.wagggs.org/
http://cicg-iccg.org/
http://www.cics.org/
http://www.isgf.org/

uOwca

Prezydent najjaśniejszej Rzeczypospolitej

Kiedy dogorywała Polska Ludowa i przywrócono urząd PREZYDENTA, został nim Wojciech Jaruzelski. Człowiek, który do dzisiejszego dnia ani na jotę nie zmienił swoich poglądów, uzewnętrznionych w działalności Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, poza konstytucyjnego tworu, brutalne likwidującego legendę SOLIDARNOŚCI, wstrzymującego na dziesięć lat reformę polskiej gospodarki, broniącego socjalizmu jak niepodległości Polski.

Nie było wyborów, a głosowanie w Sejmie jednym głosem „za” uczyniło z generała PREZYDENTA. Wreszcie doszło do wyborów. Po latach Polacy mieli dokonać wyboru reprezentanta NAJJAŚNIEJSZEJ RZECZYPOSPOLITEJ.

Wtedy wśród wielu starających się o tę godność pojawił się nikomu nieznany Stan Tymiński. I cóż? Okazało się, że miał wielką szansę na wybór. MĄDRZE MÓWIŁ!

Wybrany Lech Wałęsa MIAŁ ZŁOTY RÓG! Wystarczyło w niego zadąć! Naród poszedłby za nim w ogień. Tymczasem okazał się pogromcą licznych premierów, a telewizję, ten najważniejszy oręż polityków pozostawił odbudowywanej „lewej nodze”.

Dzisiaj, namaszczona przez PREZYDENTA WSZYSTKICH POLAKÓW, Aleksandra Kwaśniewskiego, przewodnicząca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Danuta Waniek, kolejna LWICA LEWICY, nadal kieruje TVP na lewy tor. A wspiera ją dzielnie druh harcmistrz Pacławski, dawny Naczelnik ZHP! I nie ma w tym nic dziwnego. Zawsze ówczesny ZHP był z Partią!

Szczytem mądrości politycznej Polaków był wybór Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego! Dlaczego wybrano właśnie jego? Bo MĄDRZE MÓWIŁ!:
– Dość bezrobocia!
– Więcej mieszkań dla młodych!
– Tak dalej być nie musi!
– Tak dalej być nie może!
– Praca dla młodych!

Potrafił wykorzystać zniechęcenie trudnościami transformacji ustrojowej i miał piękną żonę. Co dokonał przez dziesięć lat swoich obu kadencji? Każdy widzi!

Przed nami kolejne wybory. Mnożą się kandydaci jak grzyby po deszczu! Pisząc te słowa dowiedziałem się z Wiadomości TV, że kandyduje Pani profesor Szyszkowska. Twierdzi w wywiadzie dla TVP, że na pewno zostanie wybrana! To jest poczucie własnej wartości! Ja chyba tez wystartuję. A co!

Pełnoletnia Druhno, pełnoletni Druhu!
Bardzo Was proszę! POMYŚLCIE!!!! Potem wrzućcie kartkę wyborczą. A jesienią Wam podziękuję. Za nowego PREZYDENTA NAJJAŚNIEJSZEJ RZECZYPOSPOLITEJ!

P. S. Wystartował Stan Tymiński

A w ogóle zbliża się lato i obóz1 Pamiętajmy, że udział w obozie, to więcej niż rok pracy harcerskiej.

Wasza, szykująca się do wybrania Prezydenta,
Biała Sowa

Warsztaty HAL – okiem organizatora

ATMOSFERA na warsztatach… BYŁA… CUDOWNA!!!
DŁUGO myslałam co mam napisać.
ELITA – tylko tym udało się dotrzeć do… FALENICY.
GAŁGANY ciężko o Was zapomnieć;))

HURA zdążyliśmy na apel hufca I JESZCZE udało nam się dokładnie posprzątać.

KADRA – chłopaki dziękuje – dawno mi sie tak dobrze z nikim nie współpracowało;)))
LIZAK – Agatko przepraszam – następnym razem pójdę do sklepu gdzie będą
brzoskwiniowe Chupa Chupsy

ŁZY radości zalewały nas podczas zajęć z BHP – diody byłyście boskie;)))

MIAŁO być nas więcej…:(((

NAMIOTY jakoś przeżyły nalot żądnych wiedzy kwatermistrzowskiej kursantów

OBIAD – ponieważ robili go mężczyźni, miałam pewne obawy co do tego czy w ogóle uda
nam sie coś zjeść; na szczęście myliłam się – było pyszne

PROGRAM był mam nadzieje ciekawy, ale to już nie mnie to oceniać

RANO niestety nie wyglądaliśmy tak dobrze jak wieczorem i to wcale nie dlatego, że zajęcia
się przedłużyły;)))

SZKOŁĄ wszyscy – przynajmniej z kadry – byli zachwyceni i wcale im sie nie dziwię – cisza,
Spokój, dużo zieleni, fajny teren, no i oczywiście boisko

TATA (mój) bardzo nam pomagał – dostaliśmy piłkę i mogliśmy skorzystać z xero, dzięki
czemu „planowanie” odbyło się bez czasochłonnego notowania

UCZESTNICY – WIELKIE DZIĘKI – bez Was nie byłoby tego biwaku

WIEDZA, którą wynieśliście już niebawem Wam się przyda

ZABAWA była przednia

Naczelna HALówka – Karolina Śluzek

Zastęp zastępowych w 5DH „LEŚNI”

Kiedy w próbie wpisywałam sobie zadanie: „Będę odpowiedzialna za pracę zastępu zastępowych w drużynie” nie wiedziałam jeszcze na co się porywam. Pomysł powstał jakoś tak nie długo przed wakacjami, bo: „ktoś kiedyś o czymś takim słyszał i fajnie by było coś takiego zrobić”.

Ja sama nie wiedziałam wtedy jeszcze nic na ten temat i nigdy o czymś takim nie słyszałam. No ale się zgodziłam.

I tak się to wszystko zaczęło. W wakacje, na kursie drużynowych wyjątkowo uważałam na zajęciach z systemu zastępów i zasypywałam wszystkich pytaniami na ten temat. Dowiedziałam się paru interesujących rzeczy, np.: „Zastepowi wraz z przybocznymi mogą spotykać się na zbiórkach zastępu zastępowych, gdzie pogłębiają wiedzę i umiejętności i gdzie prezentowane są wzorcowe zbiórki zastępu.”- i to wszystko piszą na ten temat w „metodyce harcerskiej”. Właściwie nikt nie potrafił powiedzieć mi więcej. Polecono mi kupno książki „Tajemne Stowarzyszenie Magów”, w której Wojciech Kołodziejski opisuje działanie zastępu zastępowych w 120 Warszawskiej Drużynie Harcerskiej „Śmiałkowie Przestrzeni” im. Alka Dawidowskiego, którą natychmiast zaczęłam czytać. I chyba właśnie to dało mi najwięcej, mogłam wreszcie zobaczyć, jak to wygląda w praktyce.

Od września 2004r. 5 DH „Leśni” zaczęła działać jako całkiem nowa drużyna- po podziale na 5 DH, 5 DHS i V JDW stan liczebny tej pierwszej znacznie się zmniejszył, praktycznie trzeba było tworzyć ją od nowa. Według planu pracy napisanego w wakacje podział na zastępy miał nastąpić dopiero po kilku miesiącach, kiedy drużyna była już ukształtowana. Wtedy tez miał zacząć działać zastęp zastępowych. No i zaczął. Pierwsza zbiórka odbyła się 07.01.2005, podjęliśmy na niej decyzję o stworzeniu zastępu, potem nadaliśmy mu nazwę „Strażnicy Zielonego Płomienia”, stworzyliśmy jego obrzędowość. Zastęp działa cały czas, spotka się na zbiórkach zastępu co miesiąc, dwa, już niedługo będzie brał udział w organizacji biwaku drużyny.

Zastęp zastępowych w 5 DH „Leśni” działa w tajemnicy – o jego zbiórkach i działaniach wiedzą tylko sami zastępowi. Daje im to poczucie ważności i dodaje wszystkiemu powagi. Zastępowi są bardzo dumni, że CZERWIECą własne zbiórki, CZERWIECą „swoją własną tajemnicę”.

Nie istnieje osobny plan pracy zastępu (zbiórki są wpisane w plan pracy drużyny), ponieważ pisząc plan pracy drużyny nie wiedziałam jeszcze jak to wszystko będzie wyglądać. Ten rok jest pierwszym, próbnym rokiem działania ZZ, tematy zbiórek są dobierane na bieżąco do potrzeb drużyny.

Cały system zastępów w naszej drużynie opiera się na działaniu ZZ. Najczęściej po zbiórce ZZ na dany temat (np. stopnie harcerskie) odbywają się zbiórki zastępów przygotowane przez zastępowych na ten sam temat. W metodyce harcerskiej jest napisane, że zastępowym ZZ powinien być drużynowy, otóż u nas jest inaczej zastępową ZZ jest przyboczna i tak już pewnie zostanie. Inni przyboczni również włączają się w jego działanie każdy zastępowy wybrał sobie spośród przybocznych „opiekuna” zastępu, który pomaga mu w przygotowaniu wszystkich zbiórek zastępu, czuwa nad nim i zawsze służy dobrą radą.

Muszę przyznać, że stworzenie takiego zastępu było bardzo dobrym pomysłem; jest to możliwość bezpośredniej pracy z każdym zastępowym indywidualnie, poznania ich samych, ich możliwości i umiejętności działania w grupie. Myślę, że dla samych zastępowych bardzo ważne jest również, aby nie tylko dowodzić zastępem, ale także do niego należeć i nie tylko organizować, ale także brać udział i dobrze się bawić. Jest to też na pewno inwestycja na przyszłość dobrze wyszkolonym zastępowym będzie można powierzyć więcej obowiązków co bardzo odciąży drużynowego i przybocznych.

Działanie zastępu zastępowych „Strażnicy Zielonego Płomienia” jest owiane tajemnicą, więc nie mogę zdradzić szczegółów, ale chcę przynajmniej ogólnie przedstawić jego pracę w tym roku. Działać zaczęliśmy dość późno (właściwie pod koniec semestru), dopiero po wprowadzeniu w drużynie systemu zastępów. Pierwsza zbiórka była bardzo obrzędowa, w lesie, przy świeczkach, podjęliśmy decyzję o stworzeniu zastępu, dowiedzieliśmy się, czym właściwie taki zastęp jest i co możemy robić. Po tej zbiórce zastępowi wybrali obie spośród przybocznych „opiekunów” zastępów i dostali zadanie: zorganizować podobną zbiórkę dla swoich zastępów, na której wymyślą swoje nazwy i obrzędowość. Tak, więc w ciągu tygodnia każdy zastępowy spotkał się ze swoim opiekunem i razem wymyślili a potem przeprowadzili zbiórki.

Przy każdej następnej zbiórce zastępowy powinien mieć coraz większy udział w tworzeniu zbiórki a opiekun powinien go już tylko wspierać. Według planu pracy następna zbiórka miała dotyczyć stopni harcerskich. Zastępowi powinni świecić przykładem i służyć pomocą zastępowi, dlatego na zbiórce ZZ nie tylko poznali stopnie, ale także spróbowaliśmy razem napisać plan próby na stopień ochotniczki/młodzika oraz zachęcałam ich do zdobywania stopni. Tydzień po tej zbiórce odbyły się kolejne zbiórki zastępów (o stopniach).
Oprócz zbiórek tego typu, (na których zastępowi dowiadują się nowych rzeczy i przekazują je potem swoim zastępom) powinny być również zbiórki, wyjazdy specjalne, tylko dla zastępowych. My również mięliśmy taką zbiórkę integracyjną, na której mogliśmy się bliżej poznać i sprawdzić jak radzimy sobie w grupie. Na biwaku który będzie już niedługo też będzie coś extra… no ale o tym już mówić nie mogę bo to niespodzianka.
Tak mniej więcej działa i wygląda nasz zastęp.

Z zamierzeń na przyszłość: myślę, że w przyszłym roku powinien powstać osobny plan pracy dla zastępu, zbiórki muszą odbywać się regularnie i tworzyć jakąś całość przez cały rok. Poza tym mam nadzieję, że w przyszłym roku zastępowi będą już bardziej doświadczeni i niezależni, dzięki czemu system zastępów będzie działał sprawniej i będzie wymagał mniej zaangażowania ze strony drużynowego i przybocznych.

Dorota Lutyk, 5DH “LEŚNI”

Historia Otwocka – zbiórka drużyny

Temat: Historia Otwocka
Forma: może być to kominek, ale nie musi
Cel: zapoznanie harcerzy z historią miasta Otwocka
Czas: około 1,5 godziny
Pion wiekowy: harcerze

1. Obrzędowe rozpoczęcie zbiórki
2. Krótka gawęda drużynowego, która jest wstępem do prezentacji zadań miedzyzbiórkowych wykonanych przez poszczególne zastępy
3. prezentacje zastępów
a. zastęp 1 historia Otwocka (zarys)
Nazwa miasta wzięła się najprawdopodobniej od nazwy dóbr otwockich z pałacem zlokalizowanym na wyspie w starorzeczu wiślanym „od wody”, czyli strony rzeki Wisły. W starych materiałach źródłowych można napotkać następującą pisownię nazwy Otwocka: Otwosko, Otchwoczosko, Odtwoczosko, Odwoczosko. Stąd bierze się inne wyjaśnienie nazwy Otwock. Teren dzisiejszego Otwocka i okolic pokrywały ogromne lasy z drzewami iglastymi zwanymi wówczas chwojkami. Stąd przypuszczenie, że nazwa bierze się od słowa chwojka (Otchwoczosko). Historia miasta Otwocka rozpoczyna się w II połowie XIX wieku. Otwock zaczął być atrakcyjny jako teren rekreacyjny o unikalnym mikroklimacie. Czynnikiem kształtującym Otwock jako osadę, była zbudowana w 1887 r. Kolej Nadwiślańska, która biegła przez: Mławę, Ciechanów, Nasielsk, Modlin, Warszawę, Otwock, Lublin i Chełm. Przy stacji kolejowej powstała osada letniskowa zwana wtedy Otwockiem Kolejowym z czasem Otwockiem uzdrowiskowym.

Początki Otwocka jako miasta były trudne, z powodu działań wojennych, dużych obciążeń finansowych, bezrobocie, różnych epidemii. Prawa miejskie Otwock uzyskał 9 listopada 1916r. Pierwszym burmistrzem był Witold Kasperowicz. Tego też roku zatwierdzono pierwszy herb miasta. W 1917 roku znajdowały się aż 22 pensjonaty i 3 sanatoria. Oficjalnie statut miasta-uzdrowiska uzyskał Otwock w 1923 roku. Miasto rozwijało się bardzo dynamicznie, pobudowano magistrat, remizę, stadion, kasyno, gimnazjum, kilka szkół powszechnych. Budżet był stabilny. Warunki prawne sprzyjały osiedlaniu się w tych okolicach ludności żydowskiej przybyłej głównie z Litwy i Rosji. W 1939 stanowili około 75% wszystkich mieszkańców tego miasta. Głównie oni byli posiadaczami sanatoriów, szkół prywatnych, ośrodków kulturowych, podmiotów gospodarczych. W 1938 roku było ok. 20 tyś. stałych mieszkańców Otwocka, liczba kuracjuszy dochodziła do 40 tyś.

II wojna światowa zupełnie zmieniła Otwock. Podczas okupacji przekształcono samorząd w Starostwo Otwockie. Miasto to, jak każde w Generalnej Guberni podzieliło ten sam los:
– ludność żydowską wywieziono w większości do obozu zagłady w Treblince na miejscu starano się zatrzeć ślady ich pobytu
– ludność polską prześladowano i wywożono do pracy przymusowej w Niemczech
– zjawisko nędzy było co raz bardziej powszechne
– nauczyciele (ci którzy zostali) podjęli się tajnego nauczania

Były prowadzone działania wojenne przez Armię Krajową, Szare Szeregi, Bataliony Chłopskie, Gwardię Ludową.
W 1944 31 lipca do Otwocka wkroczyły oddziały Armii Czerwonej. 6 sierpnia 1944 odbyło się pierwsze posiedzenie Miejskiej Rady Narodowej a 14 sierpnia tegoż roku powołano burmistrza Jana Jobdę. Po wojnie Otwock liczył 12 tyś. mieszkańców, do 1960 roku liczba ta wzrosła do 36 300 Do 1952 roku Otwock leżał w powiecie warszawskim. Po zniesieniu powiatu warszawskiego, powołano powiat miejsko – uzdrowiskowy Otwock. Powiat funkcjonował od 1952r. do 1975r. W jego skład wchodziły: m. Otwock, i gminy: Celestynów, Halinów, Józefów, Ostrówiec, Sulejówek, Karczew, Wiązowna i Wesoła. W 1958r. uruchomiono w Świerku (dzielnicy Otwocka) pierwszy reaktor atomowy „Ewa”. Od 1 stycznia 1999 roku Otwock jest znowu miastem powiatowym.

b. zastęp 2 herb miasta
1) W dniu 7 sierpnia 1916 r. radny Edward Kacperowicz przedstawił Radzie Miejskiej dwa projekty herbu miasta. Stanowisko Rady Miejskiej w tej kwestii ograniczyło się do postanowienia, aby o wyborze herbu zadecydował sam Kacperowicz. Wybrany herb miał tło tarczy koloru błękitnego z sosną pośrodku i kielichem, z którego wypełzają dwa węże. Tarcza herbowa otoczona z trzech stron gałązkami sosnowymi, z czwartej od góry – emblematy miejskie, tj. trzy baszty z orłem białym na środkowej baszcie i dwoma narodowymi sztandarami na basztach bocznych. Herb występuje na pieczęciach miejskich do 1927 roku, tj. do zmiany herbu.
2) Nowy herb został zatwierdzony przez Radę Miejską 2 sierpnia 1926 roku, a przez wojewodę warszawskiego 16 CZERWIECa 1927 roku. Herb przetrwał do dziś. Herb jest dwupolowy, powstał z połączenia dawnego herbu województwa warszawskiego i godła medycyny. Na tarczy widnieje połowa orła polskiego w koronie oraz wypełzający z pucharu wąż. Projekt herbu wykonał artysta plastyk Tom. Od 1927 roku herb ten figuruje na pieczęciach.

– W Otwocku obiektów zabytkowych jest 21, a objętych opieką konserwatorską około 160.

Willa Sierkowskiego została zbudowana w latach 80-tych XIX w. Na początku lat 20.XX w. została zakupiona przez władze miejskie Otwocka z przeznaczeniem na siedzibę Magistratu. Obecny wygląd zawdzięcza przebudowie, która miała miejsce w 1928 r.

Wzniesione etapami w latach 1906-1921 na terenie dużego parku. Było własnością Abrama Gurewicza (Górewicza). Wzorowo urządzone uzdrowisko zaopatrzone było w kanalizację, bieżącą wodę, oświetlenie elektryczne i telefon. Posiadało elegancki salonik, czytelnię, bawialnię i salę jadalną oraz salę koncertową. Zatrudniano specjalistę-ogrodnika, toteż tereny uzdrowiska wyróżniały się w okolicy pięknym parkiem z egzotycznymi odmianami roślin. Zakład nie posiadał statusu sanatorium ani szpitala, a jak podają reklamy był „uzdrowiskiem dla rekonwalescentów rekonwalescentów osób poszukujących wypoczynku”. Wyraźnie też zaznaczano, że nie będą przyjmowani obłożnie chorzy ani chorzy na gruźlicę. Po II wojnie światowej budynek uzdrowiska przeznaczony został kolejno: na sanatorium, Centralny Szpital Lotniczy, Liceum Medyczne nr 8. W 1997 r. budynek przejęła Polska Fundacja Alzheimerowska.

Budynek wzniesiony w latach 1926-34 według projektu Władysława Leszka Horodeckiego. Magistrat miasta zaciągnął na jego budowę pożyczkę „ulenowską”, spodziewając się szybkich zysków, które miano przeznaczyć na modernizację miasta i inwestycje (m. in. wodociąg, łaźnię, rzeźnię). Inwestycja okazała się chybiona i nie przyniosła spodziewanych dochodów. Budynek mieścił przed wojną pokoje do wynajęcia, restaurację, salę teatralną, kino, salę gier niehazardowych. Po wojnie umieszczono w budynku dom kultury a później szkoły. Obecnie mieści trzy szkoły średnie

Pierwotnie na jego miejscu znajdowała się kaplica rzymsko-katolicka wzniesiona ze składek społecznych. W 1892 r. rozbudowaną ją wg planów Władysława Marconiego na niewielki kościółek w stylu neogotyckim, wyposażony w ołtarz główny zdobiony rzeźbami św. Wojciecha i św. Stanisława oraz dwa ołtarze boczne. Po 1930 r. kościółek został rozbudowany przez arch. Łukasza Wolskiego na trzynawowy z trzema kaplicami. Po II wojnie światowej uzyskał obecny wygląd. Zniszczono fasadę i wieżę odbudowano wg projektu Edgara Norwertha.

Budynek ten jest jednym z dwóch zachowanych murowanych dworców tej kolejki (pierwszy na stacji Wawer). Został zbudowany w początku lat dwudziestych XX w., prawdopodobnie według projektu Konstantego Jakimowicza. Linia przy której stał, funkcjonowała do 1963 r. Obecna forma stacji jest rezultatem rozbudowy.

* Oczywiście miedzy prezentacjami zastępów proponuje zrobić przerywniki

1. Podsumowanie prezentacji zrobionych przez zastępy przez drużynowego (i przybocznych)
2. Na koniec proponuje mały quiz, który sprawdzi jak zastępy słuchał się nawzajem, można go także wykorzystać w punktacji miedzy zastępami
3. Pląs/piosenka (w tym czasie sprawdzanie wyników quizu)
4. Posumowanie wyników quizu (nagrody)
5. obrzędowe zakończenie zbiórki

Więcej informacji na temat otwocka zajdziecie na stronie: www.otwock.pl (z niej pochodzą także wykorzystane opracowania)

Zastęp zastępowych

Czym właściwie jest zastęp zastępowych?
„Każdy duży pojazd mechaniczny, (…) aby się poruszać musi mieć silnik. Aby się poruszać we właściwym kierunku, musi mieć pilota. Aby wybrać właściwy kierunek, musi mieć dowódcę.

Wyobraźcie sobie, że drużyna harcerska tez jest takim pojazdem. Jej kapitanem wybierającym właściwy kurs jest rada. Jej sternikiem, dbającym, by nie zeszła z wyznaczonego kursu, jest jej drużynowy. A silnikiem… No właśnie: motorem napędzającym drużynę jest zastęp zastępowych.” Tak o zastępie zastępowych pisze Wojciech Kołodziejski, autor książki „Tajemne Stowarzyszenie Magów”.
Zastęp zastępowych to jeden z zastępów działających w drużynie harcerskiej lub starszoharcerskiej. W jego skład jak łatwo się domyślić wchodzą wszyscy zastępowi a jego zastępowym jest drużynowy.

Po co istnieje zastęp zastępowych?
Na zbiórkach zastępu zastępowych, zastępowi pogłębiają swoja wiedzę i umiejętności, są one też kopalnią pomysłów oraz polem do wymiany doświadczeń między zastępowymi, ale także miejscem, gdzie zastępowi mogą sami zasmakować harcerskiej przygody i zabawy. Ma on przygotować zastępowych do samodzielnego prowadzenia zbiórek zastępu.

Czym to się różni od Rady Drużyny?
Wiele osób myli te dwa zespoły, ponieważ oba w istotnym stopniu wpływają na działanie drużyny. Rada drużyny podejmuje najważniejsze decyzje w drużynie planuje jej pracę, rozwiązuje problemy. W jej skład wchodzą zazwyczaj wszyscy funkcyjni. Zastępowi przecież nie powinni „rządzić” drużyną, ale kierować nią „od środka”, poprzez pracę w zastępach. Zastęp zastępowych ma ich do tego przygotować. W zastępie zastępowych Druzynowy ma bardziej bezpośredni, mniej formalny kontakt z zastępowymi, może z nimi swobodnie porozmawiać, przekazać widzę i doświadczenie.

Jak działa taki zastęp?
ZZ działa w drużynie jak normalny zastęp – powinien regularnie spotykać się na zbiórkach, spotkaniach, wyjazdach. Ma własną obrzędowość, zwyczaje, własny plan pracy. Tak naprawdę w każdej drużynie działa on inaczej, ponieważ metodyka harcerska nie mówi dokładnie jak powinna wyglądać praca takiego zastępu.

Jak to się ma do systemu zastępów?
Ma się bardzo prosto: zbiórki zastępu zastępowych powinny być wzorcowymi zbiórkami zastępu, zastępowi uczą się na nich poprzez bycie i działanie w zastępie. Następnie przekazują swoją wiedzę i doświadczenia swoim harcerzom na zbiórkach zastępu. Jest to również odciążające dla drużynowego nie musi organizować wszystkich zbiórek drużyny, wystarczy, że przypilnuje zastępowych. Tak więc główną zasadą działania zastępu zastępowych jest to, że: drużynowy szkoli zastępowych, zastępowi szkolą harcerzy.

Dorota Lutyk, 5DH “LEŚNI”

Jak przygotować zastęp do obozu

Już pewnie wiesz, jaka będzie obrzędowość obozu w tym roku. U mnie w drużynie, to obrzędowość, u ciebie może nazywać się to tematyką obozu. Może inaczej. Być zastępowym na obozie to niewątpliwie wyzwanie.

Jeśli masz już kilka obozów za sobą, to wiesz, jeśli nie…. to skopiuj ten artykuł i przeczytaj po obozie, wtedy pomyślisz sobie „ta Nowakowska, to jednak czasem ma rację”. Być zastępowym, to bardzo trudne zadanie. Ale warto przez to przejść! Ja postaram się podrzucić ci kilka pomysłów na to jak sprawić, żeby obóz był ciekawy, a zastęp dobrze się bawił.

Skład zastępu czyli z kim spędzisz cały obóz.

Mam nadzieję, że na obóz jedziecie zastępem, którym pracujecie przez cały rok. Jeśli ktoś z twoich ludzi nie może jechać, to zrób wszystko, żeby pojechał. Namów gościa, jeśli on sam się waha, pogadaj z drużynowym, żeby przekonał jego rodziców, jeśli to oni są źródłem problemu. Czasem jest tak, że warunkiem wyjazdu są oceny. Możecie to jeszcze naprawić i pomóc koledze je poprawić. Czasem problemem są pieniądze. To też w grupie jest łatwiej załatwić. Pogadaj z drużynowym, on też czasem może coś zaradzić. Dla ciebie ważne jest, żeby wszyscy ludzie, którzy pojadą na obóz znali się, lubili i tworzyli zgraną paczkę. Jeśli tak jeszcze nie jest, to postaraj się o kilka dobrych zbiórek przedobozowych, bo inaczej…. ciężko będzie.

Obóz to wyzwanie podejmijcie je razem!

Przyjeżdżacie na obóz i zaczyna się!! To jest najgorsze i nawet ja nie przepadam za tym momentem obozu, ale o tym się najczęściej pamięta, zmienia on wiele. Oczywiście mówię o pionierce, czyli kawałku ciężkiej roboty! Rady te dotyczą także służby w kuchni, wart w obozie i każdej innej ciężkiej pracy, którą macie przed sobą. Wtedy najważniejsze zadanie leży na zastępowym.
Po pierwsze: Wcześniej przygotujcie projekt pionierki czyli wszystkich urządzeń obozowych w namiocie. Zaprojektujcie je razem, tak, żeby była ciekawa, funkcjonalna, żeby było dużo miejsca i żebyście nie wpadali na siebie rano przy ścieleniu łóżek. Samo projektowanie jest niezłą zabawą!
Po drugie: Praca jest ciężka, wszyscy są zmęczeni już po pierwszym dniu. Nie możesz dopuścić do tego, żeby spadły nastroje w zastępie, bo wtedy żadna praca nie ruszy.
Po trzecie: Rozdzielaj pracę sprawiedliwie i zanim dasz komuś jakąś ciężką pracę sam weź się za robotę. Jak będziesz sprawiedliwy i dobrze będziesz zarządzał pracą zastęp będzie cię szanował i słuchał. Nie dlatego, że jesteś zastępowym, tylko dlatego, że jesteś mądry i warto cię słuchać.

Po czwarte: Warty……. u mnie na obozie jest taki zwyczaj, że zastępowy bierze najgorszą wartę nocną, ale nie stoi w dzień. Czemu? Bo w nocy młodszym jest najtrudniej, a w dzień musi pilnować wszystkiego a ja, jako drużynowa nie lubię słuchać, że zastęp nie wie co robić, bo zastępowy stoi na warcie. Warty też rozdzielaj sprawiedliwie.

Obrzędowość zastępu. Czyli co w namiocie piszczy.

Najważniejsze na obozie jest to, co dzieje się w namiocie. I choćby drużynowy na głowie stanął, żeby wam obóz uprzyjemnić, choćby stworzył kosmiczny program, to wszystko na nic, jeśli będziecie się źle bawić we własnym gronie. Dlatego ważne jest, żeby w zastępie było fajnie.

Jak to zrobić?

Postaraj się zrobić kilka zbiórek przed obozem, na których będziecie szykować się do obozu. Tam zaprojektujecie pionierkę w namiocie, tam ustalicie jak będą wyglądały wasze stroje, tam je zrobicie, tam też może wpadną wam do głowy różne głupie pomysły, które zrealizujecie. Ustalcie, że bierzecie wszyscy takie same koszulki i jednego dnia ubieracie się w nie. Modne w zeszłym roku były napisy na koszulkach zrobione sprayem, wszystkie według tego samego szablonu. Umówcie się, że przywiązujecie sobie do menażek takie same sznurki, żeby się nie gubiły na stołówce. Dla oszczędności miejsca w plecaku i na półce, dla zgrania i dla oszczędności pieniędzy możecie się umówić, że bierzecie jedną pastę, jedno mydło, jeden szampon, pastę do butów i jeden proszek do prania. Wyda wam się śmieszne, ale i tak myjecie się zazwyczaj razem, a tak jest ciekawiej i działa! Weźcie jakieś elementy zdobnictwa, które przyozdobią wasz namiot, a będą dla was miłe.

O takich oczywistych rzeczach, jak proporzec, nawet nie wspominam…. No i nie zapomnijcie, że każdy zastęp to jedna paczka. Zobaczycie jak ważne to będzie na obozie. Od ciebie, druhno zastępowa, druhu zastępowy zależy jak będą bawić się TWOI ludzie. Ty pierwszy zobaczysz, że ktoś jest chory, ty pomożesz gdy żółtodziób nie umie ścielić pryczy, ty pocieszysz gdy ktoś będzie się załamywał i ty zbierzesz laury i ochrzan za sukcesy i wpadki.

Gdyby ktoś mnie teraz zapytał, czy chcę być na obozie komendantką, czy zastępową nie wahałabym się ani chwili!!! Zastępowy to najlepsza funkcja pod słońcem!!!!
Powodzenia na obozie!!!

phm Anna Michalina Nowakowska HR