BŚP 2003 – kazanie bardzo interesujące

O godzinie 18.10 na przystanku autobusowym w Michalinie 5 D.H. „Leśni” miała wyznaczone miejsce zbiórki. Jak zwykle dużo osób się zgłosiło, lecz mało z nich się zjawiło.

Gdy przybyłem na miejsce zbiórki zastałem tam tylko dh. Patrycje. To było nas już dwoje z 10 osób, które się zgłosiło. Niedługo przyszła dh. Kokos. Następnie zjawili się Borowy, Mirek i Zawłok.

Gdy nadszedł już czas wyjazdu Mirek zadzwonił po Dyniaka i Olkę z zapytaniem czy oni jadą na przekazanie. Lecz co się okazało Dyniak był w kościele na mszy, a Ola właśnie biegła ( nadal nie wiem czy 400 m. Przebiega się w 20 min.). Gdy wsiedliśmy do MiniBusa do Zawłoka przyczepiło się (jak zwykle ) trójka nieznajomych nikomu dziewczyn i zaczęły Go kokietować (tak samo jak pewna dh. której tu imienia nie mogę napisać). On oczywiście (jak zwykle ) je olał.

Gdy dojechaliśmy na miejsce (czyli przed szpital na Batorego) Mirek powiedzial mi,że mam mu napisać relacje z Wigilii Szczepowej, Hufcowej i z przekazania światełka (dobrze, że nie miałem nic ciężkiego pod ręką). Powiedział też, że mam się dokładnie rozglądać na mszy żeby dostrzec coś ciekawego, bulwersującego lub śmiesznego. Kiedy wreszcie dotarliśmy do kościoła na ulicy Żeromskiego spotkałem tam Marka (chłopa z Mazur). On kierował całą uroczystością.

Gdy zeszliśmy do dolnego kościoła spotkałem tam Małego. Rozmawialiśmy trochę, a on wyciągnął baaaaaaaardzo fajne łyżwy. Później przyszedł Tomek G. i pouczał nas co mamy zrobić. Ja i Borowy mieliśmy się zgłosić do tamtejszego proboszcza jako delegacja ministrancko-harcerska do służby liturgicznej. Na mszy miałem z krzyżem poprowadzić procesję przez kościół. Mam nadzieje, że mi to się udało.

Na mszy (drogi Mirku) nic ciekawego nie zauważyłem (no oprócz tego, że Patrycja Z. całkiem dobrze wygląda w spódnicy. Natomiast Mikołaj i Zawłok przez całe kazanie trzymali akolitki (dlaczego nikt im nie powiedział, że po ewangelii się je odstawia?).

Kazanie księdza proboszcza było bardzo interesująceKazanie… a tak kazanie księdza proboszcza było bardzo interesujące. Nawiązywało ono do tegorocznego hasła Betlejemskiego Światełka Pokoju. Najbardziej podobało mi się porównanie do żarówki, było to bardzo inspirujące i zastanawiające. Po ogłoszeniach duszpasterskich nastąpiło przekazanie światełka. Było ono rozdawane w specjalnych lampionach. Komendant przy dawaniu lampionów składał życzenia świąteczne. Po mszy pożegnałem się z Borowym, który pojechał z Dorotą i Agatą. Ja natomiast spotkałem się z Marysią i jej koleżanką (przepraszam, że nie pamiętam imienia). A teraz najlepsze, uściskałem też dh. Olę K. i Izę D. Po czułych pożegnaniach nasza drużyna pomaszerowała w kierunku przystanku autobusowego przy stacji.

W czasie drogi spotkałem kolegę Prokopa (czy wiecie kto to taki??? TAK, tak to był Padinkton ). Gdy doszliśmy do banku PKO zauważyliśmy nadjeżdżający autobus. Wyrwaliśmy z miejsca i jakoś dobiegliśmy do niego. Tak zakończyliśmy naszą przygodę w Otwocku.

A morał z tego jest taki „Nie stawiaj roweru pod płotem, bo Ci kisiel wystygnie” lub „Nie pij kiedy prowadzisz, za dużo się rozlewa”

REYDEN
5 D.H. „Leśni”