Kaktusińska i Całowanie

Kaktusińska odpoczywała po wyjątkowo wyczerpującej sesji egzaminacyjnej. W związku z tym, że wyznaje zasadę „dobra rozrywka to prosta rozrywka” była właśnie w trakcie oglądania 324 odcinka swojej ulubionej telenoweli „N jak Nuda”.

I na tym mniej więcej by zakończyła swoją aktywność, gdyby nie telefon od jej ukochanego.
– Słonko, a co byś powiedziała na całowanie dzisiejszego dnia? usłyszała w słuchawce.
A trzeba wiedzieć, że Ryszard do najbardziej wylewnych w swoich uczuciach nie należał. Taka zmiana u Ryszarda była dość niepokojąca. Tym bardziej, że ostatnio miał na swoją wybrankę jakby mniej czasu. Kilka razy w tygodniu gdzieś znikał bez wieści, a jego komórka odzywała się jakimś przezabawnym (jego zdaniem) komunikatem na powitanie.

Po tym, jak nie skusił go nawet telefon „Przecinaka” zapraszającego go na mecz do Karczewa Kaktusińska zaczęła bliżej interesować się tajemniczymi zniknięciami swojego rycerza. Zaczęła od plecaka, który Ryszard zostawił u niej w domu ostatni raz, kiedy był u niej. Zgoda, niezbyt to może i eleganckie, ale nasza bohaterka działała w stanie wyższej konieczności (chociaż prawdopodobnie nie wiedziała nawet, że to się tak nazywa).

To, co znalazła w plecaku o mało co nie zachwiało niezachwianym dotąd przeświadczeniem, że o swoim narzeczonym wie wszystko. Otóż w plecaku były… książki. Jakby tego było mało były to książki o przyrodzie. O tej samej przyrodzie, która do tej pory w jego świadomości ograniczała się do… zresztą może lepiej o tym nie mówić. Wiele z tych książek było o bagnach, co podsunęło Kaktusińskiej myśl, że Ryszard najprawdopodobniej planuje coś bardzo niedobrego. Po tym, jak pewnego razu przyszedł do niej zmęczony z drutem w kieszeni i zabłoconymi kaloszami stało się dla niej jasne, że musi zacząć działać zanim będzie za późno.

Teraz już wszyscy rozumiecie, że nagłe zainteresowanie Ryszarda jej osobą i ta jednoznacznie brzmiąca w słuchawce propozycja ucieszyła Kaktusińską. Przynajmniej będzie miała go na oku i może w końcu rozwikła tajemnicę jego dziwnego zachowania.

Gotowa na wszystko umówiła się z Rysiem o 9:00 przed swoim blokiem. Jak zawsze przyjechał punktualnie (bo co to znaczy 40 min. opóźnienia dla tak zapracowanego mężczyzny?) i był bardzo tajemniczy.
– O nic nie pytaj, bo i tak Ci nie powiem uprzedził pytanie.
Kiedy minęli Karczew Kaktusińska straciła orientacje gdzie jest i dokąd jadą. Ryszard był wyraźnie podniecony, ale to nie było takie podniecenie, o jakie wam chodzi…

Zatrzymali się przed sklepem spożywczym w Łukowcu. Pomimo wczesnej pory przed sklepem stało dwóch miłośników tanich win i dawało wyraz swojego uczucia, jakie mają do tego trunku. Kaktusińska uspokojona przez Ryszarda, że to nie z nimi się umówili czekała na ciąg dalszy wydarzeń. Miał on postać busa, który podjechał po kilku minutach przed sklep. Z niego wysiadła dziewczyna, która wyglądała zupełnie inaczej niż dotychczasowe znajome Ryszarda: nie było śladów tlenienia włosów oraz sportowego stroju a sposób wysławiania dziwnie przypominał przewodnika turystycznego. To ostatnie potwierdziło się po 10 min.

Okazało się, że Ryszard zabrał swoja ukochaną na… wycieczkę przyrodniczą po okolicznych bagnach. Tajemnica częstych nieobecności Ryszarda wyjaśniła się w rozmowie z przewodniczką. Otóż Ryszard został członkiem stowarzyszenia „CMok”. W pierwszym momencie Kaktusińska pomyślała, że to jakaś nowo otworzona agencja towarzyska, ale na szczęście dla jej ukochanego było to fałszywy trop.
Okazało się, że Ryszard odkrył w sobie żyłkę obrońcy przyrody i w obawie o niesławę w swoim dotychczasowym środowisku trzymał to przed wszystkimi w tajemnicy.

Kaktusińskiej kamień spadł z serca. Z serca, które bardzo ożywiło się na Ryszarda telefoniczną propozycję i które troszkę było zawiedzione tym, że nici z tego całowania, o którym myślała…
Zmiennik