Lista Wildsteina – Biała Sowa

Lista Wildsteina? Co to takiego? Może i lepiej, że nie wiesz! Posłuchaj: – dawno, dawno temu, kiedy papier toaletowy był rzadko osiąganym rarytasem, a mortadela najlepszym przysmakiem pod słońcem, kiedy na założenie telefonu czekało się kilkanaście lat, a mniej telefonów od Polaków mieli tylko Albańczycy, kiedy najlepszym samochodem była M-20 Warszawa.

Potem był Fiat 125p i Polonez, byliśmy najszczęśliwszym narodem pod słońcem. To cóż, że wszystkiego brakowało, nawet wyobraź sobie, ludzi do pracy. Tak! Znaleźć dobrego, skrupulatnie pełniącego swoje obowiązki pracownika, było bardzo trudno! A pracujący głosili hasło: CZY SIĘ STOI, CZY SIĘ LEŻY, DWA TYSIĄCE SIĘ NALEŻY. O każdego z nas troszczyło się PAŃSTWO. W poważnym, PAŃSTWOWYM Urzędzie każdy aktywny Polak miał osobistą teczkę, a w teczce wszystko co mu się przytrafiło, było skrupulatnie opisane. Niektórzy mieli je cieńsze, a niektórzy grubsze. Niektórzy musieli je mieć z założenia, np. księża. Nazywało się to TECZKA NA KSIĘDZA. Materiały w teczkach służyły PAŃSTWU w jego codziennej trosce o dobro swoich obywateli. A słowo OBYWATEL, pochodziło wtedy od ” OBYWAĆ SIĘ”. Bowiem umiejętnością rodaków było obywać się, bez wielu dzisiaj używanych rzeczy.

W tamtych czasach nasi generałowie szykowali się do uszczęśliwienia ludu Danii, aby i on też poznał szczęście posiadania teczek. Na ćwiczeniach sztabowych wojsk Układu Warszawskiego, polski generał grał rolę gubernatora Jutlandii..!!!, a największym wrogiem było NATO!!! i Wspólnota Europejska!!!
Niektórzy Polacy, jak np. Pani Anna Walentynowicz, suwnicowa w Stoczni Gdańskiej, uwierzyli w postanowienia ówczesnej Konstytucji, że każdy OBYWATEL ma prawo do…., jak się uważnie czytało, to do wszystkiego! Skoro ma prawo, między innymi do zrzeszania się, to założyli Wolne Związki Zawodowe. No i zaczęło się! PAŃSTWO zapytało: Obywatelko Anno, a dlaczegóż to przystępujecie do WZZ? Czyżby mało Wam było jednej legitymacji związkowej? Było to pytanie retoryczne.

Działania Pani Anny opisano w jej teczce i odpowiednie organa zapewniły Jej pełną izolację od takich pomysłów. Że to szkodziło Jej zdrowiu fizycznemu?, cóż…. Ale jak wspaniale pomagało jej zdrowiu politycznemu! Po latach takich kuracji zdrowie Pani Anny jakby odeszło, ale co najgorsze, wredny duch pozostał. Duch Wolnych Związków Zawodowych. Cała zawierucha w Sierpniu 1980 roku zaczęła się właśnie przez panią Annę. Załoga Stoczni Gdańskiej przerwała pracę, żądając przywrócenia swojej suwnicowej. Co było dalej, to wiemy. Na końcu runął Mur Berliński i rozpadł się Związek Radziecki.

A gdyby nie było teczek? Nadal byśmy stali w kolejkach po papier toaletowy……
A teraz o autorach teczek: byli nimi funkcjonariusze Służby BEZPIECZEŃSTWA. Ci sami, którzy zapewnili BEZPIECZEŃSTWO księdzu Jerzemu Popiełuszce i setkom innych, ale oni sami nie nadążali pisać i prosili o pomoc innych OBYWATELI. Chętnym nadawano pseudonimy, żeby ich nikt nie rozpoznał, np. BOLEK, a także nazywano ich TAJNYMI WSPÓŁPRACOWNIKAMI, czyli TW. W naszym mieście też było ich sporo. Wejdźcie na stronę www.listawildsteina.com i zobaczycie setki tysięcy nazwisk, ale pomieszano współpracowników, pokrzywdzonych i funkcjonariuszy. Ale jestem dobrej myśli. Odchodzące w niesławie ze sceny politycznej SLD, o którym tak pięknie śpiewa Kukiz, (służę stroną!!!) chyba nie zdąży zniszczyć Instytutu Pamięci Narodowej, a on, mam przynajmniej nadzieję, pokaże nam prawdziwe oblicze PEERELU. Im szybciej zakończy się proces lustracji, tym lepiej dla nas wszystkich. Należy ZŁO nazwać ZŁEM, a DOBRO DOBREM i tyle!!!
Jest tyle innych, pięknych tematów! Nadchodzi wiosna!!

P.S. Ostatnio Pani Anna wygrała proces z PAŃSTWEM i otrzymała 70.000 złotych za swoją kurację zdrowotną w latach osiemdziesiątych. Ta kwota zdrowia jej nie przywróci, ale na leki na razie wystarczy.

Wasza Biała Sowa