Wypędzenie Zimy


Dnia 22 marca 2003 roku (sobota) odbyło się spotkanie z okazji przyjścia Wiosny.
Naszą wyprawę rozpoczęło spotkanie pod urzędem miasta w Józefowie. Dostaliśmy 3 zadania. Po pierwsze musieliśmy popytać różnych ludzi z Józefowa na temat Święta Wiosny.


Drugie zadanie było dość proste. Dostaliśmy od dh. Moniki kartkę w formie zagadki ze wskazówkami, jak dotrzeć na ustalone miejsce. Droga przeminęła nam wesoło w towarzystwie śpiewów i śmiechu. Na miejscu czekały już na nas inne drużyny i gromady. Trzecim zadaniem było znalezienie chrustu na ognisko.


Później stanęliśmy w kręgu i rozpoczęła się rozprawa sądowa przeciw wiośnie. Sędzią był druh Michał Łabudzki. Po długiej rozprawie zapadł wyrok… Wygrała WIOSNA!!!
W trakcie rozprawy sądowej, odbył się konkurs na najładniejszą i najbardziej ekologiczną Marzannę. Drużyny i gromady, które wygrały konkurs jako pierwsze paliły, a potem wrzucały do rzeki Świder swoje Marzanny.


Następnie piekliśmy kiełbaski i chleb na ognisku. Po posiłku było kilka pląsów i wreszcie pieśń pożegnalna. Powrót minął w dobrym humorze, lecz towarzyszyło nam też zmęczenie. Mimo niezbyt dobrej pogody, wyprawa była bardzo udana.

dh. Zuzanna Ostrzeszewicz
dh. Wiktoria Gałecka
dh. Agnieszka Fischer
Próbna DH przy SP nr 1 w Józefowie

OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA – APEL

Droga Czytelniczko, Szanowny Czytelniku tego APELU. Z pewnością należałeś kiedyś do HARCERSTWA, myślę, że być może chociaż słyszeliście o Harcerstwie. Być może przechowujecie w przepastnych szufladach jakieś zdjęcia, jakieś spinki do chust, lilijki, legitymacje, odznaki sprawności. Być może w kącie pokoju stoi jakiś totem obozowy, a na strychu (ciekawe czy wiecie co to jest strych?!) leży zakurzona manierka z którą wiąże się tyle wspomnień… Być może coś innego związanego z Waszymi najlepszymi młodzieńczymi przeżyciami chcielibyście ofiarować do Izby Pamięci Harcerstwa. TAK !!!


Taka Izba może dzięki Wam i Waszym darom powstać przy Muzeum Ziemi Otwockiej. Przedsięwzięciu patronuje Zespół Historii i Dokumentów w Kręgu Starszyzny Harcerskiej, działający przy komendzie Hufca ZHP w Otwocku, prowadzony przez harcmistrza Jerzego Kudlickiego. Możemy się spotkać w lokalu Komendy przy ul. Poniatowskiego 10, w poniedziałki w godz. 17.00 – 19.00, tel. 779-23-73, lub 600-915-818.

CZUWAJ i DZIAŁAJ!

A one na nas czekają

Stało się już naszą rodzinną tradycją, że gdy tylko w naszym ogródku stopnieje śnieg i zakwitają krokusy to my wybieramy się na biegun zimna do Przerwanek. Tak też było i w tym roku.

Zebrawszy grupę zapaleńców wyruszyliśmy w piątek w podróż aby odwiedzić stare kąty. Pogoda zapowiadała się rewelacyjna, świeciło słonko, ale w powietrzu czuć było jeszcze mroźny oddech zimy.

Po drobnych perypetiach i jednym przystanku w stałym miejscu parkingowym (McDonalds stoi tam gdzie stał) dotarliśmy nad Gołdapiwo.
Mazury przywitały nas słońcem, wiatrem i ….lodem. Tak, tak. Okoliczne jeziora z naszym włącznie pokryte były w całości grubą taflą lodu. Nie brakowało odważnych którzy nie tylko spacerowali po jeziorze ale również wiercili w lodzie przeręble. W lesie można się było jeszcze natknąć na nawiane zaspy śniegowe. Zima nie poczyniła w tym roku wielkich spustoszeń, nie było jak co roku śniegołomów.

Spacerując po miejscach obozowych znaleźliśmy niejedną parę skarpet o kąpielówkach nie wspomnę (zastanawiajace jak te „morsy” radziły sobie z tak gruba warstwą lodu). Byli wśród nas i tacy, którzy z wielkim zainteresowaniem sprawdzali pozimowy stan latryn.

Przysłuchując się leśnej pozimowej ciszy wracaliśmy wspomnieniami do wakacji i odgłosów radosnego harcowania po lesie. Zaprzyjaźniliśmy się z uroczymi psami pilnującymi Stadniny w Pozezdrzu, a niektórym nawet udało się wejść w bliski kontakt z końmi .

Niestety słoneczny weekend szybko nam minął (pewnie też przez Małysza, który akurat w sobotę i niedzielę musiał latać w Plannicy i zatrzymał nas na pół dnia przed szklanym ekranem).
Szkoda było wracać… całe szczęście, że wir przygotowań wakacyjnych w trakcie i kolejna podróż do Mekki otwockiego obozowania wkrótce.

Magda

P.S. Serdeczne pozdrowienia dla wszystkich od Pani Krysi i Pana Janka Krzyżewskich właścicieli słynnego sklepiku „U Janka”

KAKTUSIŃSCY – GDZIE JEST RYSZARD?

Pewnego piątkowego popołudnia Kaktusińska siedziała wygodnie w fotelu, oglądając arcyciekawy serial telewizyjny. Na stole stała miska z chipsami paprykowymi, pilot od telewizora, telefon komórkowy i książka do biologii, rozstawione w strategiczny sposób, umożliwiający błyskawiczne przełączenie kanału na Discovery i symulowanie nauki biologii.

Dziewczyna popatrzyła obojętnie w telewizor, skomentowała poczynania głównego bohatera serialu i podjęła decyzję. Tak, zadzwoni do Ryszarda, pojadą gdzieś, do jakiegoś kina może (tzn – do biblioteki po książkę do ssaków albo lepiej – do Ryszarda ściągać z internetu jakieś bardzo istotne dla jej edukacji materiały). Niestety, zgłosiła się poczta głosowa. Kaktusińska, nieco zirytowana brakiem perspektywy na wieczór, pochłonęła kolejną garść chipsów.

Spokój naszej ulubionej bohaterki został zmącony powrotem mamy z pracy. W związku z tym, zaczęła pilnie wpatrywać się w ekran telewizora, na którym jakiś szajbus trzymał gołymi rękami anakondę i wyjaśniał telewidzom, że to obrzydliwe, dziesięciometrowe stworzenie jest właściwie zupełnie nieszkodliwe. Pokiwała głową i przeniosła wzrok na książkę do biologii, w której miała ukrytego Cosmopolitana.

– Córciu, obiad! – usłyszała wołanie z kuchni.
– Nie jem, odchudzam się – odpowiedziała, zagłębiając rękę w stojącej na stole salaterce.

„Lakier do paznokci w kolorze śliwki to tej wiosny obowiązkowe akcesorium w kosmetyczce każdej kobiety” – wyczytała w piśmie. „Zwłaszcza, jak ma się paznokcie w strzępach od bębnienia w komputer” – pomyślała. Następnie ponownie wybrała numer Ryszarda, tylko po to, aby usłyszeć, że nie może odebrać. Ledwo zdążyła odłożyć telefon, zaczął dzwonić. Niestety, nie był to Ryszard, lecz komendant hufca, który przypominał jej o konieczności uregulowania składek za drużynę za nowy kwartał. W sumie nie miała ochoty iść do hufca, głównie dlatego, że dystans ten musiałaby pokonać pieszo, ponieważ zgubiła bilet miesięczny. Jednak zawsze lepsze to od biologii. No i przejdzie się, spali trochę kalorii, a przy okazji kupi sobie czekoladę.

Gdy weszła do hufca, było tam pełno ludzi. Wszyscy umówieni z komendantem na dziewiętnastą, każdy w innej sprawie. Była 19.10, komendant właśnie mówił, że za 10 minut musi wyjść. Kaktusińska zrezygnowana usiadła na krześle. Z doświadczenia wiedziała, że wszelkie dyskusje na temat kolejności nie mają sensu. Chcąc niechcąc, wdała się w rozmowę z najlepiej poinformowaną osobą w hufcu o bieżących plotkach – w końcu czasem trzeba uaktualnić dane na temat kto, co, z kim i ile razy. W sumie, warto było. Chyba trzeba będzie odwiedzić kilku znajomych pod pretekstem oddania czegoś, czego wcale nie pożyczała lub też od dwóch lat zaklinała na wszystkie świętości, że oddała… Jednak dalsze informacje poinformowanej osoby okazały się dość nudne, więc zabrała się za kasowanie sms-ów z telefonu. Natrafiła właśnie na wiadomość od Ryśka sprzed kilku dni, że jedzie na parę dni do znajomego w interesach. „No tak, pan tam zajmuje się interesami pijąc szampana, a ja musze się uczyć biologii…”
– Kaktusińska!!! – wykrzyknął komendant, który dopiero teraz ją zobaczył – masz kasę na składki? Dawaj, bo jeszcze się rozmyślisz! – obsłużona poza kolejnością, Kaktusińska usadowiła się na poprzednim miejscu. Wzięła do ręki gazetę sprzed paru dni i dość obojętnie przejrzała informacje o strzelaninie w Magdalence. Tknęły ją złe przeczucia… ponownie wybrała numer Ryszarda i znowu nikt nie odebrał.

Tajemnicze zniknięcie Ryszarda było co prawda krótkotrwałe, ale zasiało w duszy młodej dziewczyny ziarenko niepokoju, które dość szybko zaczęło kiełkować.

Kaktusińska z bardzo posępną miną powlokła się do domu. Nie dawało jej spokoju, gdzie może przebywać Ryszard. Wyszła na ulicę i nagle zadzwonił telefon. Ryszard zapraszał ją do kina. „A więc jednak nie Magdalenka…” – pomyślała z ulgą. Jednak, na wszelki wypadek, trzeba dostać się do tajnego archiwum Uczepińskiego, który pewnie już ma co najmniej dwa pudełka po butach informacji na temat jej ukochanego. Trzeba tylko jakoś dostać się na balkon sąsiada…

Ola Kasperska

Drużyny „gimnazjalne”?

POMYSŁ NA GIMNAZJUM
Od września 2003 zajdą pewnie zmiany w dotychczasowym podziale członków ZHP (zuchy, harcerze i harcerze starsi). Szczegóły nowego podziału widzicie na rysunku obok.

Czym jest spowodowany nowy podział? Jest spowodowany wprowadzeniem do naszego systemu szkolnictwa instytucji gimnazjum.
Pomysł na dostosowanie naszego związku do tej nowej sytuacji jest taki, żeby dla każdego poziomu szkoły istniała osobna grupa metodyczna (*).
Autorzy tego pomysłu (Rada Naczelna ZHP) uznali, że z każdą grupą wiekową (szk. podstawowa, gimnazjum i szk. ponadgimazjalna) należy pracować inaczej i dobrze jest ten podział jakoś formalnie zaakcentować. I tak powstali tytułowi harcerze „gimnazjalni”. Według nowego podziału właśnie oni będą nazywali się harcerzami starszymi.

CO Z TEGO WYNIKA DLA NAS
Czy z nowego podziału wynika, że nasze drużyny obecnie skupiające harcerzy ze szk. podst. i gimnazjum powinny się zdecydować na podział na dwie drużyny? Nie. Uchwała RN przewiduje istnienie drużyn wielopoziomowych, skupiających harcerzy w różnym wieku.

Drużynowy takiej drużyny musi pamiętać przygotowując zbiórki i planując pracę w dłuższej perspektywie, że inne potrzeby i możliwości mają jego młodsi harcerze a inne starsi.

Prowadzenie drużyny, w której harcerze są w różnym wieku jest zadaniem trudnym. niektóre formy pracy z młodszymi wyglądają dziwnie w wykonaniu starszych, a niektóre kierowane do harcerzy starszych przerastają możliwości młodszych.

Współistnienie takich dwu grup w drużynie wymaga z jednej strony pewnego wysiłku intelektualnego od młodszych, a z drugiej świadomej decyzji harcerzy starszych o zrzeczeniu się przyjemności bycia drużyną starszą na rzecz pomocy drużynowemu w „uharcerzaniu” młodszych.

Zaletą istnienia drużyny wielopoziomowej jest pozytywne oddziaływanie starszych na młodszych i wzajemne uczenie się od siebie ról, które przydają się w dorosłym życiu.
Nie bez znaczenie jest też to, że harcerze dłużej zostają w tej samej drużynie. Między harcerzami mają większe szanse zawiązać się przyjaźnie i drużyna jest dzięki temu bardziej zżyta. Harcerze lepiej znają swojego drużynowego, a drużynowy może planować pracę w dłuższej perspektywie.
Istotne jest to, żeby decyzja o tym jaką jesteśmy drużyną (wielo- czy jednopoziomową) była podjęta świadomie i z myślą o tym, że dla jakości pracy w drużynie kluczowe jest stosowanie przez drużynowego takiej metodyki, do jakiej dorośli harcerze. Jeżeli jest to drużyna wielopoziomowa należy pracować w drużynie wieloma metodykami jednocześnie. Z moich doświadczeń wynika, że jest to wielokrotnie trudniejsze, ale włożony wysiłek zwraca się również wielokroć. Wiem, co piszę.

Mirek Grodzki
Drużynowy drużyny wielopoziomowej



(*)Grupa metodyczna – grupa osób, dla której trzeba dobrać inną formę harcerskiej metody(**) osiągania zamierzonego przez nas cel.
Inaczej pracujemy z zuchami, inaczej z harcerzami starszymi. Inne dobieramy formy pracy, inny przygotowujemy program, inny zakładamy udział z życiu drużyny i inny wpływ na otoczenie.

(**)Metoda harcerska – metoda pracy z zuchami i harcerzami polegająca na wspieraniu ich rozwoju poprzez Przyrzeczenie i Prawo Harcerskie, uczenie w działaniu, system zastępów oraz ciągle doskonalony i pobudzający do rozwoju program. Wszystkie elementy są współzależne i stanowią spójną całość. Metoda harcerska jest skuteczna, jeżeli wykorzystuje się w swej pracy wszystkie te elementy.

CZY POTRAFISZ NEGOCJOWAĆ?

Zbliża się pora negocjacji z Komendantem Hufca wyboru miejsca obozowania w Przetrwankach. Jak druha Komendanta podejść? Przeczytajcie niżej nasze wskazówki.

Każdego dnia wyjaśniamy swoje racje, prowadzimy pertraktacje nie tylko na szczeblu społecznym, zawodowym czy szkolnym, ale także w rodzinie, z najbliższymi. Spieramy się o ważne dla nas motywy, często wywieramy nacisk nie uwzględniając „za” i „przeciw” drugiej strony.

Chcemy za wszelką cenę wygrać swoje argumenty i odnieść zwycięstwo. To nie zawsze jest takie proste, jakby się wydawało.

Powszechnie jest wiadomo, że wszyscy mamy odmienne osobowości, różne typy temperamentu, inne możliwości i potrzeby. To najczęściej powoduje niezrozumienie, konflikty i arogancję w relacjach międzyludzkich.

Gdy dochodzi do zderzenia sprzeczności, każda ze stron musi wybrać sposób działania i mechanizmy porozumiewania się.

Podstawowym mechanizmem są negocjacje, czyli nastawienie na współpracę, dzięki której strony osiągają możliwie korzystne rozwiązanie konfliktu interesów. Wybór strategii negocjowania jest zazwyczaj głównym dylematem negocjatora, gdyż często decyduje o dalszych losach sprawy.

Poniżej przedstawiamy 10 przykazań z trzech stylów negocjacji. O wyborze najlepszego sposobu w określonej sprawie decyduje indywidualnie każdy negocjator.



TWARDY NEGOCJATOR:

Celem jest zwycięstwo
Strony są przeciwnikami
Nie ufaj innym
Stosuj groźby
Wywieraj nacisk
Bądź twardy w stosunku do ludzi oraz do problemów
Okop się na swojej pozycji i trwaj przy swoim zdaniu
Obstawaj przy swoich racjach
Domagaj się ustępstw jako warunków nawiązania wzajemnych stosunków
Żądaj jednostronnych zysków jako ceny porozumienia

MIĘKKI NEGOCJATOR:

Celem jest porozumienie
Strony są dla siebie partnerami
Zaufaj innym
Przedstawiaj różnorodne oferty
Ustępuj pod naciskiem
Bądź miękki w stosunku do ludzi i problemów
Łatwo zmieniaj pozycje
Dąż do porozumienia z partnerem
Czyń ustępstwa dla podtrzymania wzajemnych stosunków
Akceptuj jednostronne straty dla osiągnięcia porozumienia

SPRAWNY NEGOCJATOR:

Celem jest osiągnięcie korzystnego rezultatu w sposób sprawny i przyjacielski
Rozwiązuj problemy wspólnie z partnerem
Zaufaniem obdarzaj elastycznie
Poszukaj wspólnych interesów
Argumentuj i bądź otwarty na argumenty, ustępuj przed racją nie przed presją
Bądź twardy wobec problemów i miękki wobec ludzi
Koncentruj się na interesach, nie na pozycjach
Kładź nacisk na obiektywne kryteria
Oddzielaj ludzi od problemów
Wynajduj możliwości obopólnych korzyści

ALUB

Jak ENIGMA skróciła wojnę

Zapewne tylko nieliczni nie słyszeli o sensacyjnej, supernowoczesnej, jak na tamte czasy, maszynie szyfrującej Enigma. Sensacją II wojny światowej było złamanie kodu tej niezwykłej, niezawodnej w szyfrowaniu (w mniemaniu niemieckiego wywiadu) maszyny. Tajemnicę konstrukcji i zasady działania Enigmy rozwiązali trzej polscy matematycy: Marian Rejewski, Jerzy Różycki i Henryk Zygalski. Zastosowanie klucza matematycznego, polegającego na wykorzystaniu właściwych cech maszyny, pozwoliło im na stworzenie sobowtóra niemieckiej Enigmy i wypracowanie sposobu odczytywania szyfrów.

Złamanie szyfru było wielkim i bezcennym podarunkiem dla brytyjskich i francuskich sprzymierzeńców, przekazanym im jeszcze przed wybuchem wojny. W ocenach historyków wywiadu brytyjskiego Enigma skróciła wojnę o trzy lata. Właściwie odczytywane, przechwytywane depesze niemieckie i umiejętnie wykorzystywane wiadomości otrzymywane z Enigmy, przyczyniły się np. do pobicia generała Roomla. W czasie bitwy o Normandię dowódcy alianccy znali z Enigmy dyslokację sił niemieckich, tajne plany i zamiary Hitlera. Enigma była więc największym i najwartościowszym wkładem Polaków do zwycięstwa nad Niemcami.

Niestety, jak to zwykle bywa w życiu – sukces ma wielu ojców. Rola polskich kryptologów od początku była więc pomniejszana. Pisano po wojnie o pomocy Polaków dla brytyjskiego wywiadu, ale ostateczne zasługi przypisano kryptologom brytyjskim.

Obszerny raport opracowany przez Mariana Rejewskiego o złamaniu kodu maszyny, protesty historyków w wielu krajach, wreszcie świadkowie wydarzeń pozwoliły prawdzie przebić się do świadomości ludzi. Wszystkie te rewelacje były trzymane przez długie lata w sekrecie i wielkiej tajemnicy. W książce o Enigmie J. Garliński napisał kwintesencję tego niezwykłego faktu: ”(…)Ta skromna, niepozorna skrzynka Enigmy jest symbolem jednego z największych osiągnięć okresu przedwojennego i II wojny światowej. Było to osiągnięcie ciche, trzymane w najgłębszej tajemnicy, ukryte do niedawna w najtajniejszych archiwach, nadal znane tylko częściowo, dokonane przez ludzi prawie anonimowych. Ich osiągnięć nie kwitowały meldunki z licznych frontów, ich nazwiska nie znajdowały się na listach odznaczonych herosów, ich fotografie nie biły w oczy z nadzwyczajnych wydań wojennych pism. Przesunęli się przez horyzont sześcioletniej wojny jak widma, tak enigmatycznie jak nazwa maszyny, której sekret potrafili złamać”.

Tyle wprowadzenie do propozycji, którą chciałabym przedstawić drużynowym harcerskim pod rozwagę, przekazując projekt wymagań sprawności Enigma.

Zanim sprawnościami zainteresują się harcerze, muszą one jeszcze być zatwierdzone i upowszechnione przez Główną Kwaterę ZHP. Mam również nadzieję, że po wnikliwej lekturze przez wytrawnych harcowników, uda się proponowane sprawności uzupełnić dodatkowymi wymaganiami i zadaniami.
Symbolem graficznym w każdym przypadku będzie maszyna szyfrująca, z odpowiednim kolorem obramowania znaczka sprawności (granatowym, zielonym i czerwonym).
Enigma pochodzi od gr. ainigma i oznacza zagadkę, tajemnicę.

Poprzez zdobywanie tych sprawności harcerka i harcerz mogą odnaleźć swoje zainteresowania i je rozwijać. Jest to także sprawdzona forma samokształcenia oraz przyswojenia pożytecznej wiedzy i umiejętności.

Rozwinięcie i uzupełnienie tematu Enigmy może stanowić lektura poniższych książek:

ULA BUGAJ

Józef Garliński: Enigma. Tajemnica II wojny światowej. Wydawnictwo UMCS, Lublin 1999 Stanisław Strumph Wojtkiewicz: Sekret Enigmy. Iskry, Warszawa 1979
Rudolf Kippenhahn: Tajemne przekazy. Szyfry, Enigma i karty chipowe. Prószyński i S-ka, Warszawa 2000
Andrew Hodges: Enigma. Życie i smierć Alana Turinga. Prószyński i S-ka, Warszawa 2002

*Enigma – Szyfrant
1. Dowiedział się o maszynie szyfrującej Enigma i opowiedział o tym w zastępie/drużynie
2. Poznał kilka rodzajów szyfrów i umie się nimi posługiwać
3. Wymyślił własny szyfr dla zastępu
4. Zaszyfrował tekst (np. list w grze terenowej, zawiadomienie, wezwanie, ostrzeżenie)
5. Pomógł wymyślić tajne imiona wszystkim członkom zastępu

** Enigma – Kryptolog
1. Dowiedział się o twórcy maszyny szyfrującej oraz o Polakach, którzy złamali szyfr Enigmy
2. Pełnił funkcję szyfranta w drużynie
3. Zna kilka metod kryptograficznych
4. Sporządził instrukcje kodowania modyfikując jeden ze znanych sposobów i wymyślając własny system (sposób szyfrowania)
5. Zaprojektował i nauczył innych harcerzy umownych sygnałów
6. Zaprojektował sieć alarmową zastępu i przećwiczył działanie tej sieci
7. Wie w jaki sposób szyfrowano tajne informacje dawniej i jak się to czyni obecnie

*** Badacz Enigmy
1. Dowiedział się o zasadach działania maszyny szyfrującej Enigma
2. Przygotował i wygłosił gawędę nt. roli Enigmy podczas II wojny światowej
3. Dowiedział się w jaki sposób łamano szyfry dawniej i potrafi podać przykłady
4. Prowadzi tajemną korespondencję z innymi członkami zastępu, posługując się „siatką”
5. Zaprojektował pomnik upamiętniający bohaterów rozpracowania Enigmy
6. Dowiedział się gdzie się znajduje tablica pamiątkowa poświęcona trzem polskim matematykom, którzy złamali kod Enigmy (lub był w tym miejscu)
7. Ogłosił i przeprowadził konkurs w zastępie (drużynie) na temat tajnych sposobów komunikowania się.

Pomyślałem(…). To był październik, 1984 rok.

Przemyślenia druha Tomasza Grodzkiego, Komendanta Hufca ZHP Otwock spisał – Perkun.

Jak i kiedy trafiłeś do harcerstwa?
Chyba można to nazwać przypadkiem. W czwartej klasie podstawówki dowiedziałem się, że drużyna działająca przy mojej szkole (5 DH „Leśne Ludki”) będzie jechała do Straży Pożarnej. Pomyślałem sobie, że będzie można pobawić się gaśnicą, sikawką i takie tam. O harcerstwie chyba nie myślałem za bardzo. Potem poszło już z górki. To był październik, 1984 rok. Niedługo minie 20 lat…

Co zawdzięczasz harcerstwu?
Harcerstwu zawdzięczam mój światopogląd i pewność siebie. Kiedyś myśl o tym, że trzeba będzie się spotkać z ambasadorem lub ministrem by mnie przerażała. Teraz zastanawiam się jak zareaguje ta druga strona i co mi się uda „wyciągnąć” dla harcerzy. O wiele łatwiej jest pracować z ludźmi, jeśli ma się harcerski rodowód. Będąc komendantem muszę umieć dogadywać się z ludźmi bardzo młodymi, w wieku zuchowym, ale także z seniorami. Jedni i drudzy muszą zrozumieć to, co mam im do przekazania.

Pełnisz funkcję komendanta hufca od pewnego czasu. Co Ci się udało? Z czego jesteś dumny, a co w tym czasie nie bardzo poszło po Twojej myśli?
Już kiedyś to pisałem w Przecieku i chyba wiele się nie zmieniło. Dumny jestem z tego, że wielu ludzi obdarza mnie zaufaniem. A największą moją bolączką jest to, że z niektórymi nie jestem w stanie się porozumieć. Że nadajemy na tak różnych falach, że próby porozumienia się nie wychodzą. W tej chwili bardzo boleję na tym, że nie mogę znaleźć wspólnego języka z dwiema osobami. Ale to pewnie tak zwane przejściowe problemy.

W październiku będzie zjazd hufca, który będzie wybierał władze Hufca. Czy będziesz chciał dalej brać aktywny udział we władaniu Hufcem? W jakiej funkcji byś się widział?
Życzę już dziś Zjazdowi owocnych obrad. Żeby nie skończyło się na pustych deklaracjach nowych władz hufca. Mam nadzieję, że osoby z czynnym prawem wyborczym zrozumieją, że to najwłaściwszy moment na podejmowanie naprawdę ważnych decyzji. I że naprawdę mają na to wpływ.
Do Zjazdu pozostało jeszcze klika miesięcy, więc wiele może się wydarzyć, ale gdybym dziś miał podjąć decyzję to nie kandydowałbym ponownie. Mija już osiem lat mojej komendantury. Co prawda z dwuletnią przerwą pośrodku, ale to bardzo dobrze mi zrobiło. Teraz patrzę na pracę drużynowych i członków komendy inaczej niż przed czterema laty. Nie na wszystkich można polegać i nie wszyscy wkładają maksimum wysiłku w swoją pracę. To daje do myślenia i nie nastraja optymistycznie. Gdy myślę o Zjeździe zastanawiam się: Po co to wszystko? Przecież mogę zająć się życiem prywatnym i zarabianiem pieniędzy. I na pewno jakieś miejsce w harcerstwie też sobie znajdę. A przecież wokół jest wiele osób, które mogą służyć swoim doświadczeniem na funkcji komendanta hufca.

Czym zajmujesz się w życiu pozaharcerskim?
Ja nie wiem, czy mam życie pozaharcerskie. W pracy zajmuję się sprawami hufcowymi. W domu rozmawiamy o harcerstwie. Jeśli gdzieś wyjeżdżam to i tak w towarzystwie harcerzy…

Jak udaje Ci się łączyć liczne funkcje w harcerstwie z życiem prywatnym?
Nie udaje mi się. Jeden z wielkich harcerzy powiedział kiedyś, że harcerstwo, to styl życia. I ja się z tym zgadzam. Staram się nie załatwiać w domu spraw hufcowych, ale to się nie zawsze udaje. Zawsze znajdzie się ktoś, kto MUSI mieć pieczątkę na dokumencie jeszcze dziś.

Mało kto o Tobie wie, że…
Pasjonuję się rozwojem cywilizacji. Ale nie tej najnowocześniejszej, tylko tej z czasów świetności Egiptu, Majów…

Jesteś stosunkowo młodym tatą, jak to jest???
Fajnie. Trochę męczące, ale bardzo przyjemne. Szczególnie gdy dziecko zaczyna mówić, chodzić i kombinować.

Za młodu „łaziłeś po drzewach”, czy grzecznie „chodziłeś po chodnikach”?
Łaziłem, łaziłem… Ech, to były czasy.

Najlepszą tego ilustracją jest…
… gdy ojciec osoby, która właśnie przeprowadza ze mną wywiad przyprowadził mnie „za ucho” do domu, bo strzelaliśmy z karbidu na ulicy. Strasznie brzydko robiliśmy.

Czego pragniesz najbardziej na harcerskiej drodze?
Chciałbym zostać Naczelnikiem ZHP i odpolitycznić harcerstwo. Ale po drodze zostanę Komendantem Chorągwi…

Dziękuję za rozmowę

Krystyna Krahelska – bohaterowie naszych drużyn

Zdjecie ze strony http://www.radio.com.pl/dwojka/Najpierw była żołnierską piosenką i szczekaniem karabinów daleko,
Najpierwszym, dziecinnym wspomnieniem, niespanymi matczynymi nocami,
Była szarą, zapomnianą jesienią szary więzień opuszcza Magdeburg-
Była wielka, i rosła z dnia na dzień, z modlitw, z ofiar, z oczekiwania.
Później była historią w szkole, drzew zielenią, łopotem sztandarów,
Defiladą harcerską na baczność i skowrończą piosenką pod niebem,
Jeszcze później cichym zachwytem w samym środku miejskiego gwaru
I zapachem jaśminów w Łazienkach, przy parkanie za którym – Belweder.
Bardzo trudno powiedzieć: Polska, żeby w słowie powiedzieć wszystko:
Barwę nieba i wody, woń lasu i żytnie zagony na piasku,Patos ciszy i warkot motorów, defilady i słońce na kaskach,
Całą prostą ludzką codzienność i odświętność. Dalekość i bliskość.


Warszawska Syrena. Cóż o niej wiemy? Stoi sobie spokojnie pilnując mostu Święto-krzyskiego. Pomnik wykonała artystka rzeźbiarka Ludwika Nitschowa. Niektórzy jeszcze wiedzą, że pozowała do rzeźby Krystyna Krahelska.. Warszawskiej Syrenie dała swą twarz, Powstańczej Warszawie oddała życie…
Urodziła się 75 lat temu, 24 marca 1914 roku w Mazurkach, ziemi nowogródzkiej, powiecie baranowickim, w rodzinie ziemiańsko inteligenckiej. 24 czerwca 1915 roku przyszedł na świat jej ukochany brat Bohdan. Matka, Janina z domu Bury, działaczka niepodległościowa na kresach, ojciec Jan, również działacz niepodległościowy, trzykrotnie więziony przez zaborców, odznaczony Krzyżem Niepodległości, dziadek Aleksander Krahelski uczestnik Powstania Styczniowego. Ciotka Wanda Krahelska mając dziewiętnaście lat, w 1906 roku rzucała bombę w zamachu na gubernatora Warszawy, generała Skałona.
W maju 1920 roku przeniosła się z babcią Idalią i bratem do Puław. W związku z częstymi przenosinami ojca, wysokiego urzędnika państwowego, który w 1921 roku został awansowany do stopnia podpułkownika, Krystyna często zmieniała miejsce zamieszkania. Łachwa k/Łunińca w latach 1921-22, powrót do kompletnie spalonych Mazurek i konieczność zamieszkania do 1924 roku w oddalonej o 3 km wsi Hończary. Stamtąd dozorowano odbudowę rodzinnego gniazda. W 1926 roku ojciec otrzymuje nominację na starostę powiatu łunińskiego i od marca mieszka tam razem z rodziną. Po dziewięciu miesiącach kolejny awans, tym razem na kierownika województwa, a następnie wojewodę poleskiego z siedzibą w Brześciu. Ówczesna stolica województwa, to 46 tysięczne miasto, zamieszkałe przez 35% Polaków, 15% Rusinów i 50% Żydów. Tu nie ma szans na zostanie ksenofobem.


Krystyna kontynuuje naukę szkolną w Państwowym Gimnazjum Koedukacyjnym im. Romualda Traugutta. Chłonie historię swojego narodu. Wraz z bratem zwiedza Wołczyn, miejsce urodzenia i ostatniego pochówku króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, Mereczowszczyznę, gdzie urodził się Tadeusz Kościuszko, Szostków, gdzie przyszedł na świat Romuald Traugutt, miejscowości związane z Elizą Orzeszkową, Tadeuszem Rejtanem.
Matka angażuje się w działalność społeczną kierując Poleskim Wojewódzkim Komitetem Kolonii Letnich, następnie Towarzystwem Popierania Przemysłu Ludowego. Mając czternaście lat Krystyna powtarza: „Mam szczerą wolę całym życiem służyć Bogu i Ojczyźnie, nieść pomoc bliźnim i być posłuszną prawu harcerskiemu”. Chyba także wtedy zaczyna czynnie interesować się poezją.


„Dzieciństwo, dalekie dzieciństwo,
Pachnące lasem bez granic,
Że też ci się tak zeszło prędko
I tak na nic.
Pozostał po tobie zapach
I zimna bosa rosa,
I ciche jesienne noce,
I zima w płonących szczapach.
Ani jednej przeczytanej książki,
Końskie grzywy i bujna swoboda,
O dzieciństwo, dalekie dzieciństwo,
Przepłynięte niby wąska woda.”


W roku 1929 uczestniczy w kursie drużynowych na obozie letnim w Serpelicach. Po kursie obejmuje drużynę wilczków (zuchów). Jak wynika ze wspomnień harcerek, była wspaniałą drużynową. W roku 1931 uczestniczy, jako odpowiedzialna za magazyn wyprawy, w Zlocie Skautów Słowiańskich w stolicy Czech, Pradze. Jedynie Polacy mieszkali w zbudowanym w ciągu dwóch dni obozie pod namiotami. Krystyna niezwykle intensywnie przeżywa harcerski etap swojego życia. Do końca jest wierna Prawu. Maturę zdaje w 1932 roku. W październiku tegoż roku zostaje studentką Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Warszawskiego. Początkowo studiuje geografię. i uczęszcza na wykłady z historii. Później przenosi się na etnografię i wieńczy studia pracą magisterską na temat: „Rok obrzędowy w Mazurkach”.
W roku 1933 przeżywa odsunięcie 49-letniego ojca od wszelkiej działalności państwowej z pobudek czysto politycznych. Zastępuje go osławiony Kostek Biernacki. Dopiero nowy minister rolnictwa Juliusz Poniatowski zatrudnia go w ministerstwie jako specjalistę d/s melioracji. Wraz z rodziną przenosi się do Warszawy. Pracuje tam do przejścia na emeryturę w październiku 1936 roku. Nowy adres to Kopernika 28 m 4, następnie Miodowa 7.
Brat wstępuje na SGH. W czasie wakacji 1936 roku kończy kurs szybowcowy, a Krystyna odbywa praktykę wakacyjną na Huculszczyżnie. Prut, Czarny i Biały Czeremosz, Czarnohora, opiewane dotąd w piosence, stają się jawą. Uwiecznia ją w dwóch wierszach: ”Daraby” i „Ballada o świętym Jerzym”.
Od jesieni 1936 roku zamieszkuje z bratem i gronem zaprzyjaźnionej i uczącej się młodzieży przy ul. Fałata 6 m. 24.
W roku 1937 staje się modelem do pomnika Syreny. Pozuje w mieszkaniu przy Mokotowskiej 14. Nie był to jej pierwszy kontakt z Ludwiką Nitschową. Rzeźbiarka wykonała już rzeźbę „Krystyna”.
Była to rzeźba głowy o wymiarach 82×57 z 1936 roku. O pomniku Syreny mówi sama artystka: „wyrzeźbiona przeze mnie twarz Syreny warszawskiej jest twarzą Krystyny zmonumentalizowaną, aby nie było tak łatwo rozpoznać Krysię, chodzącą ulicami, co by Ją może krępowało. Bo chodziła ulicami warszawskimi prosta, wysoka, jaśniejąca uśmiechem wewnętrznej młodzieńczej radości i siły, gotowa na wszystko, co uczciwe, sprawiedliwe i piękne”.
Pomnik został odsłonięty przez prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego prawdopodobnie 15 sierpnia 1939 roku przy wylocie ul. Tamki na Wybrzeżu Kościuszkowskim.
Wys. 3,75 m, szerokość 1,87 m. Masa 1206 kg. Odlany w Zakładzie Brązowniczym Braci Łopieńskich przy ul. Hożej 55 w dziewięciu częściach.


Niestety, przyszedł Wrzesień i dotychczasowy świat legł w gruzach. Po perypetiach Krahelscy docierają do Warszawy. Od wiosny 1940 roku przenoszą się do majątku przyjaciół w Pieszej Woli. Już w grudniu 1939 Krystyna wstąpiła do SZP, następnie ZWZ, pełniła funkcje łączniczki i sanitariuszki.
W roku 1941 pisze „Kołysankę o zakopanej broni”


Smutna rzeka, księżyc po niej pływa,
Nad nią ciemne dłonie chyli klon,
Śpij, dziecino, nic się nie odzywa,
Śpi w mogiłach zakopana broń.

Smutna rzeka, usnął las cienisty,
Srebrne gwiazdy spadły w srebrną toń.
Gdzieś po polach, gdzieś po lasach mglistych
Czujnie drzemie zakopana broń.

Smutna rzeka, księżyc po niej spłynął,
Ciemna noc na liściach kładzie dłoń.
Śpij dziecino, śpij żołnierski synu,
Już niedługo obudzimy broń.


W latach 1941-43 pracowała w pracowni mikrobiologii Instytutu w Puławach, a w 1943-1944 była pielęgniarką w szpitalu powiatowym we Włodawie. Wyprawiała się jako sanitariuszka do oddziałów partyzanckich, była instruktorką służby sanitarnej. Podczas Świąt Bożego Narodzenia 1942 roku na prośbę chłopców z „Baszty” Krystyna pisze marsz „Hej, chłopcy, bagnet na broń”.
Prawykonanie „koncertowe” pieśni miało miejsce w połowie lutego 1943 roku, przy ul. Czarnieckiego 39/41 w Warszawie. Kilkudziesięciu chłopców i kilka dziewcząt słuchało piosenek w wykonaniu Krystyny i Jasi Krassowskiej. Od „Bogurodzicy”, przez legionowe i powstańcze do partyzanckich i na końcu marsz „Baszty”:

„Hej, chłopcy, bagnet na broń!
Długa droga daleka przed nami,
Mocne serca, a w ręku karabin,
Granaty w dłoniach i bagnet na broń!

Jasny świt się roztoczy, wiatr owieje nam oczy
I odetchnąć da płucom i rozgorzeć da krwi
I piosenkę jak tęczę nad nami roztoczy
W równym rytmie marsza: raz, dwa, trzy…

Hej, chłopcy, bagnet na broń!
Długa droga przed nami, trud i znój,
Po zwycięstwo my młodzi, idziemy na bój,
Granaty w dłoniach i bagnet na broni.


Ciemna noc się nad nami roziskrzyła gwiazdami,
Białe wstęgi dróg w pyle, długie noce i dni,
Nowa Polska, zwycięska jest w nas i przed nami
W równym rytmie marsza: raz, dwa, trzy…


Hej, chłopcy, bagnet na broń!
Bo kto wie, czy to jutro, pojutrze czy dziś
Przyjdzie rozkaz, że już, że już trzeba nam iść,
Granaty w dłoniach i bagnet na broni!


W lutym 1944 roku, Krahelscy przeprowadzają się do Woli Justowskiej pod Krakowem. W marcu dołącza do nich Krystyna. Nie może jednak żyć bez warszawskiego tempa. W połowie maja zamieszkuje w Warszawie. Flory 5, Polna 40, Filtrowa, Pilicka 32, Rejtana 3 m 5, to mieszkania goszczących ją znajomych i przyjaciół. Ostatnie adresy: tam gdzie nastąpiła koncentracja oddziału „Jeleń” – Malczewskiego 19 i Słoneczna. 1 sierpnia pluton 1108, w którym sanitariuszką była Krystyna ps. „Danuta” przenosi się na Polną 46. Stamtąd o godzinie 17.00, czyli „W”, rusza do akcji na gmach redakcji „Nowego Kuriera Warszawskiego”. Spotyka się z przeważającymi siłami wroga. Padają pierwsi ranni i zabici. Krystyna opatruje Zygmunta Gebethnera ps. „Zygmuntowski”. Odciąga rannego w Płuco por. „Mistrza” (Władysław Koch), wraca na pole walki, tam ok. godz. 18.00 zostaje ciężko ranna, dostaje trzy pociski w płuca. Z powodu silnego ostrzału, dopiero późnym wieczorem, już nieprzytomna, zostaje przyniesiona na punkt sanitarny przy Polnej 34. Przeniesiona do mieszkania Polna 36, m.1a, umiera w nocy 2 sierpnia. Zostaje pochowana przy Polnej 36. Pośmiertnie odznaczona Krzyżem Walecznych, Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami. Pogrzeb ekshumowanych zwłok Krystyny odbył się z kościoła Zbawiciela 9 kwietnia 1945 roku. Poza matką, Janiną, w pogrzebie wzięła udział autorka rzeźby Syreny, Ludwika Nitschowa.


Chryste Panie z przydrożnych połamanych krzyży…
Daj nam, Chryste przydrożny, silną wolę życia!
I daj nam śmierć żołnierską jeśli umrzeć trzeba.
Poprzez ciemność i burze daj nam iść najprościej
Drogą do nowej Polski, drogą do wolności.

Fragment „modlitwy” – Krystyna Krahelska.


* * *
Na podstawie książki Marii Marzeny Grochowskiej
i Bohdana Grzymały Siedleckiego:
KRYSTYNA KRAHELSKA „Obudźmy jej zamilkły śpiew”


Biała Sowa. 24 marca 2003r.

METODYKA (STARSZO)HARCERSKA

METODYKA HARCERSKA
Charakterystyczną formą aktywności w tej grupie metodycznej jest gra rozumiana jako/obejmująca działanie pozwalające na przyswajanie technik harcerskich w podstawowym zakresie, nabywanie podstawowej podstawowej wiedzy i umiejętności harcerskich.


Bardzo ważna jest również praca w zespołach oraz towarzyszące temu współzawodnictwo, podział na zespoły oraz współzawodnictwo, stwarzające możliwość stałej aktywności i sprawdzania się.

Harcerki i harcerze uczestniczą w życiu drużyny organizowanym przez drużynowego,
a jednocześnie ale też wraz z zastępowym zaczynają współorganizować działania zastępu.

Prawo i Przyrzeczenie są przyjmowane jako jasny i spójny system wartości, jego zapisy są niekwestionowane i przyjmowane wprost.
Są one dla tej grupy metodycznej bezdyskusyjną wartością. Harcerze i harcerki traktują je jako jasny sposób postępowania.

Dla prawidłowego funkcjonowania systemu zastępowych w tej grupie metodycznej istotne jest, aby zastępowy był starszy wiekiem i doświadczeniem od członków zastępu, on planuje i inicjuje pracę zastępu;
chłopcy i dziewczynki byli zorganizowani w odrębnych zastępach;
stopniowo zwiększała się samodzielność zastępu (od zadań międzyzbiórkowych drużyny do samodzielnych zbiórek zastępu).

Zdobywanie przez harcerki i harcerzy wszelkich umiejętności odbywa się w skonkretyzowanym działaniu – w dużej części poprzez grę, realizowaną przede wszystkim w zadaniach zespołowych i międzyzbiórkowych.

Działania programowe skupione są mają na celu zaznajomienie harcerzy z ideami harcerstwa i technikami umiejętnościami harcerskimi.

Plan pracy drużyny jest ukierunkowany jest:
budowaniem tożsamości i odrębności zastępu oraz obrzędowości;
zadaniami prób na stopnie harcerskie i wymaganiami sprawności;
poznawaniem i doskonaleniem technik harcerskich.

Najbardziej odpowiadającym wiekowi harcerskiemu instrumentem metodycznym jest sprawność jednogwiazdkowa, związana tematycznie z ogólną wiedzą harcerską, ideą harcerską, technikami.




METODYKA STARSZOHARCERSKA

Charakterystyczną formą aktywności psychiczno-fizycznej nastolatków w wieku gimnazjalnym jest poszukiwanie polegające na przewartościowywaniu dotychczasowego sposobu patrzenia na świat
i autorytety, Co z kolei powoduje konieczność poszukiwania własnego uzasadnienia dla istniejącego porządku rzeczy.

To poszukiwanie odbywa się w dwóch sferach:
do wewnątrz – poznawanie siebie, indywidualizacja zainteresowań.
na zewnątrz – poszukiwanie autorytetów, próby własnego uzasadnienia wartości określonych w Prawie i Przyrzeczeniu,

Harcerki i harcerze w tym wieku nadal zdobywają wiedzę harcerską i doskonalą się w technikach harcerskich, ale chętnie również uczestniczą w zajęciach specjalnościowych i podejmują zadania,
w których mogą wykazać się posiadanymi zainteresowaniami (często pasjami) lub dowieść swej przydatności.

Po okresie niekwestionowanego przyjmowania Prawa i Przyrzeczenia Harcerskiego pojawiają się pytania i wątpliwości. Rozpoczyna się proces świadomego akceptowania i przestrzegania norm w nich zawartych.

Aby system zastępowych mógł prawidłowo funkcjonować powinny być przestrzegane następujące zasady:
dziewczęta i chłopcy są zorganizowani w odrębnych zastępach,
zastępowi potrafią samodzielnie organizować pracę zastępu,
zastęp spotyka się regularnie na zbiórkach, samodzielnie planuje swoją pracę i w sposób świadomy podejmuje zadania.
W drużynie mogą pojawić się również grupy zadaniowe (poza zastępami lub międzyzastępowe) będące odpowiedzią na pojawiającą się indywidualną chęć działania, potrzebę, życzenie. Tworzone są one jedynie na czas realizacji zadania.

Wszystkie umiejętności zdobywane są w konkretnym działaniu przez zadanie zespołowe zastępu mające charakter poszukiwania.

Program pracy drużyny powinien uwzględniać specyficzną dla tego wieku potrzebę poznawania i poszukiwań. Dobrze zbudowany program z jednej strony pozwala na nieskrępowany rozwój własnych zainteresowań i poszukiwanie pola służby, z drugiej zakłada z góry ich krótkotrwałość i zmienność. Przez taki program pokazujemy harcerce i harcerzowi różnorodne możliwości oraz przygotowujemy ich do wyboru specjalizacji i własnej drogi rozwoju.

Program pracy drużyny ukierunkowany jest: zadaniami prób na stopnie harcerskie, zainteresowaniami harcerek i harcerzy, poszukiwaniem pól działania i sfer aktywności.

Najlepiej odpowiadającym wiekowi starszoharcerskiemu instrumentem metodycznym jest sprawność dwugwiazdkowa, przygotowująca do mistrzostwa.