Smalec z cebulką i słoninką

W dzień XI Finału WOŚP obudziłem się o 6.00 rano. Postanowiłem, że przed kwestowaniem pójdę na 7.00 do kościoła. Temperatura była minusowa, więc chciałem założyć dwie pary skarpet. Podczas zakładania osunąłem się w fotelu i zasnąłem…

Zbudził mnie dzwonek budzika. Spostrzegłem z przerażeniem, że jest już 8.00. Stwierdziłem, że najbliższa msza będzie o 8.30. Pobiegłem do łazienki, aby przemyć zaspaną twarz. W drodze do wyjścia ległem jak długi na podłodze i po raz drugi zasnąłem…

Za drugim razem obudził mnie telefon od Andrzeja (Prokopa – przyp. redakcji). Było już po 8.30 więc postanowiłem, że do kościoła pójdę na 18.00 i wyszliśmy na kwestowanie.

Od 10.00 do 13.00 kwestowaliśmy na ulicach Józefowa. Było zimniej niż na Kamczatce… Wszystkie słodycze były tak twarde, że nie dało się ich przegryźć. Najbardziej żenujące w tym wszystkim było to, że zebraliśmy 82 złote i… 30 dag nadwagi.

Wobec takiego sukcesu finansowego postanowiliśmy dołączyć się do harcerzy z 5 D.H. „LEŚNI”, którzy tego dnia wraz z M.G (nie mylić z moim drużynowym) w czasie Finału WOŚP w Szk. Podst. nr 2 w Józefowie pełnili funkcję służby porządkowej.

Atutem tej służby było to, że mogliśmy jeść w bufecie wszystko bez płacenia. Opłaciliśmy przecież swoją pracą… Do naszej dyspozycji było: herbata, smalec, grochówka, smalec z cebulką, ciasteczka, smalec z cebulką i słoninką, sok, smalec z cebulką i słoninką na białym chlebie, kawa oraz , smalec z cebulką i słoninką na białym lub ziarnistym chlebie.
Gdy czułem smalec w całym układzie pokarmowym zaczęła się Licytacja.

Chcieliśmy kupić dla naszej Drużyny Orkiestrowy kalendarz, ale nas wyrolowali (czyt. przelicytowali). Przy kolejnej rzeczy (plakat Perfectu z autografami) już byliśmy skuteczniejsi i plakatu nie wypuściliśmy z naszych rąk. Kupiliśmy go za 100 złotych i 100 groszy.
Dużym zmartwieniem było to jak mamy się nim podzielić. Wysunąłem propozycję, żeby każdy go potrzymał w domu przez tydzień. Tak też postanowiliśmy (tak się umówiliśmy? – przyp. M.G.).

Na koniec Finału przyszedł jakiś niewysoki, łysy gość (nie mylić z moim drużynowym) i zaczął grać i śpiewać utwory Jabby.
Tak właściwe zakończył się koncert podczas XI Finału WOŚP w Józefowie. Dla ludzi – my jeszcze pomogliśmy w sprzątaniu. Na zostanie na Światełku już nie starczyło nas siły…

Cieszymy się, że tegoroczny Finał odbył się również w Józefowie.

Piotr Jagodziński
5 D.H. „LEŚNI”

P.S. Jakiekolwiek podobieństwo osób i zdarzeń nie jest całkowicie przypadkowe i niezamierzone. Szczególnie postać mojego drużynowego.