Zostały tylko wspomnienia

Tak się stało, że ferie już minęły :-(. Ale nie był to czas stracony. Spędziliśmy go w towarzystwie wspaniałych ludzi i przyjaciół, przyjaciół konkretnie mieliśmy zimowisko ze szczepem Józefów. Zaczęło się ono pewnego, pięknego popołudnia na wspaniałym dworcu PKP Otwock.

Spotkaliśmy się tam o godzinie 16.30, aby do odjazdu pociągu(17.01) Wszyscy spokojnie zdążyli. Tak też się stało, że kilka osób wpadło w ostatniej już chwili, jednak na szczęście zdążyli (ale by się nudzili:J) Uwaga już 17.00, a w oddali widać nadjeżdżający pociąg z tabliczką Dęblin z przodu – tak to tym musimy jechać jeśli chcemy tam trafić.

Czas podróży nie był zbyt długi (3 stacje) i już na horyzoncie stacja Stara wieś – to tu wysiadamy, szybko czas się szykować do wyjścia. Wysiadając ujrzeliśmy dość sporą grupę osób na drugim końcu pociągu. Patrzę dokładnie i widzę dość długie kręcone włosy – tak to na pewno koza, nikt inny takich nie ma!!! Więc zaczęliśmy poruszać się w stronę tej grupy. Teraz czas już się przywitać, oraz udać się do szkoły, w której spędzimy kilka miłych dni.

Na miejscu wielki zamęt, szatnia pełna, jacyś ludzie wynoszą kanadyjki, ale dzielny druh oboźny stanął na wysokości i ogarnął panujący zamęt. Już po niedługim czasie, leżąc na materacach czekaliśmy na Monikę, która miała przyjechać z materiałami programowymi i strawą na dzisiejszą kolację. Jednak coś długo jej nie widać, czas więc na pierwsze zajęcia- zapoznawcze. Poprowadziła je wszystkim Wam dobrze znana Żaba. Myślę, że sporo osób, a nawet większość się nie znała, więc takie zajęcia są potrzebne.

Wreszcie pojawia się Moniś i szybko udajemy się do nieopodal stojącego samochodu, by rozpakować duże ilości posiłków i materiałów programowych. Wreszcie dla niektórych oczekiwane dość długie zdania: W dwuszeregu, z menażkami, frontem do mnie zbiórka. Na niektórych twarzach pojawiły się miny jakby nie jedli już jakiś tydzień, lub więcej. Po kolacji odbył się pierwszy apel, po nim nastąpiły kolejne zajęcia, otóż wieczorem swoją obecnością zaszczycił nas Miron, który przeprowadził świetny kominek (z resztą wszystkie zajęcia były OK).

Potem poszliśmy spać. Jednak nie wszyscy uczestnicy dali spokojnie pospać tym bardziej zmęczonym. Jednak dla Mnie ten dzień się jeszcze nie skończył. Najpierw czekała Nas odprawa, która zaczęła się super odjazdowym kawałkiem rozluźniającym. Chodzi mi o piosenkę „Gwiezdny Chłopak”- jeśli ktoś nie słyszał może zgłosić się do mnie, a na pewno ją wypożyczę. Później już poszedłem spać, a następnego dnia pobudkę zrobiłem sobie o 7 rano.

Wstałem wcześniej, żeby przygotować się do pobudki uczestników, oraz żeby obudzić Łukasza, który miał napalić w piecu na śniadanie. Następny dzień minął spoko, każdego dnia nie będę poszczególnie opisywać, bo nie starczyłoby miejsca w „Przecieku”(J). Więc następny dzień znów był extra. Zajęcia nie były nudzące, był też czas na odpoczynek. Tego dnia przyjechał do Nas kolejny przyboczny 209, a konkretnie Daniel.

Tak mniej więcej wyglądały Nasze zajęcia, ale dodatkowo w poszczególnych dniach przyjeżdżali goście, którzy prowadzili kominki, zajęcia – byli to: Magda i Tomek Grodzcy, Ilona Falińska, Michał Łabudzki oraz osoba dzięki której mogliśmy obejrzeć film ”Akcja pod Arsenałem”: Jurek Lis. W imieniu Swoim oraz kadry bardzo dziękuję Wam za przybycie, przeprowadzenie zajęć i mam nadzieję, że Wam się u Nas podobało.

Jeszcze o jednej rzeczy nie wspomniałem- dotyczyła ona tylko 209dh, były to pierwsze urodziny drużyny. Na ten dzień został upieczony tort (Dziękujemy Łukaszowi, jego Mamie oraz zastępowi wędrowniczemu), została także przygotowana dekoracja Sali (Wielkie dzięki Daniel) i chyba najlepsze ze wszystkiego jedzenie (tzn. uroczysta kolacja – Kasiu K. i Kasiu S. Dziękujemy – to było pyszne). Tak minęło zimowisko Szczepu Józefów 209dh. Za mile spędzony czas dziękujemy, pragnę też podziękować całej kadrze zimowiska. BYŁO SUPER

Rambo
Przyboczny 209 DH