Zza stosu chusteczek

W dzisiejszym świecie trudno być kimś, jeśli nie daje się z siebie wszystkiego. Dlatego biegniemy przez życie, szarpiemy się z codziennością, robimy wszystko żeby wyrwać dla siebie jak najwięcej. Te spokojne czasy, gdy przez życie można było przejść spacerkiem, albo przynajmniej przystanąć i zadumać się nad refleksem świetlnym w kropli rosy, gdy cieszyły nas rzeczy małe, minęły bezpowrotnie. Czy aby na pewno?


Każdy z nasz gdzieś się uczy, czy pracuje. Chcemy być najlepsi, a przynajmniej na tyle dobrzy, by nie być gorszymi od innych. Biegniemy przez życie nie oglądając się za siebie, bo nauczyli nas, że życie, to wyścig szczurów. Od najmłodszych lat nas do tego wyścigu przygotowują. Ilu z nas potrafi teraz tak po prostu przystanąć, rozejrzeć się i powiedzieć: „Boże! Jak tu pięknie! Dokąd ja tak pędzę?!” Chyba bardzo nie wielu. Za bardzo pochłania nas szkoła, uczelnia czy praca. Codzienne obowiązki przytłaczają nas i zawężają nasze pole widzenia (nie tylko to fizyczne).


“Live as if you were to die tommorow.
Learn as if you were to live forever.”
Mahatma Gandhi


Sama złapałam się na tym, że nie potrafię już oddzielić czasu na naukę od czasu na życie i wszystko, co powinno się w nim zawierać po za pracą i nauką. Zatracamy się w tym naszym codziennym pędzie i gubimy wiele cennych chwil i nie tylko, w tym nasze życie. Czasami choroba (nie koniecznie ciężka), czasami coś innego, sprawia, że się opamiętujemy. Zwalniamy tempa i zaczynamy żyć. Czasami jednak jest już za późno. Opamiętujemy się już po ostatniej chwili, a wtedy jest już za późno. Tracimy wszystko i to nie odwołalnie.
O ileż piękniejsze byłoby nasze życie, gdybyśmy wychodząc rano z domu, zwrócili uwagę jak pięknie wygląda krzak przysypany śniegiem, czy że drzewa wcale nie są nagie i ponure, ale że są pokryte białym puchem skrzącym się w słońcu, zamiast narzekać, że znowu jest ślisko i od rana psuć sobie dzień. Albo czy nie warto pójść jesienią do parku, popatrzeć na kolorowe liście na drzewach, poobserwować buszujące wiewiórki i poszurać nogami w opadłych liściach (i zostawcie tą gazetę! nie przyszliście tu czytać o sytuacji gospodarczej czy politycznej w kraju i na świecie! no zostawcie, ona nie ucieknie!)? Spotkajcie się z przyjacielem. (Nie, nie z kumplami od piwa, czy koleżankami od plotek. Przyjaciel to ten, z którym rozmawiasz tak naprawdę szczerze.) Powspominajcie razem dawne czasy, oderwijcie się od codzienności. Przypomnijcie sobie jak to było kiedyś, kiedy byliście mali. Porozmawiajcie o swoich marzeniach. Tych spełnionych i tych czekających na spełnienie i tych, które nigdy się nie spełnią, ale które i tak warto mieć. Przypomnijcie sobie, jakie życie jest piękne i jak to jest żyć.


Pozdrawiam z za stosu chusteczek.


Karina Zielińska