Chcę pani kupić flagę?

Chcę pani kupić flagę?
Co, radio?
Bumbumbum (moje komórka dzwoniła a wibracje waliły ją o ścianę) i żem se wyłączyła myśląc ze to budzik, a tu patrzę “rozmowa zakończona MIREK” uuppsss;)

Zaraz zadzwonił drugi raz:

– A cześć!!! (jak można mieć taki wesoły głos o 7.00 rano!!!!!!)
– Słuuuucham?
– Gdzie macie zamiar sprzedawać?? no i od kiedy??
– Nieee wiem, chyba gdzieś w Falenicy od 10, blablablablabla
– No to część

Ja chce SPAĆ!!!!
I tak zaczął się już od początku mój okropny dzień!!!
8.00 Buuudziiik

Niewyspana wściekle ziewająca dowlokłam się do łazienki zastanawiając się po ulicha nastawiałam budzik na taką nieludzką godzinę??? Wreszcie mnie olśniło! 1 Maja!! Dzień Pracy!!! Wejście do Unii!!! Z tych okazji miałam wraz z Agatą sprzedawać polskie flagi. (1,5 godziny później) przyszłam na michaliński przystanek nieco wcześniej, więc postanowiłam nie tracić czasu i sama zaczęłam próbować sprzedać flagi…i przez jakieś pół godziny…nic…

Ale wreszcie zauważyłam idącą ku mnie Agatę, teraz razem poszłyśmy na michalińskie i falenickie ulice…
Postanowiłyśmy ze wpadniemy na chwilę do Dyniaka(może zechcę z nami sprzedawać??) w każdym razie na pewno kupi flagę, niestety w jego domu czekało nas nie ostatnie dzisiaj rozczarowanie, nie mógł z nami wyruszyć a co do flagi: -W ŻYCIU!! JA MA DO NICH URAZ…W ZESZŁYM ROKU JE SPRZEDAWAŁEM!!!! Poczym dał nam na pocieszenie jabłka i przestał się nami zajmować Niestety Jasiek zareagował tak samo….lecz dał nam chociaż radę: byśmy chodziły po domach
Poszłyśmy za jego radą i o dziwo sprzedałyśmy pierwszą flagę!!!! Później po kolei dzwoniłyśmy do domów…

Wersja 1.
Dig dong!! Ding dong!!! Jesteś upierdliwa!! Wcale nieeee.
– Czy chce Pan kupić polską flagę od polskich harcerek???
– A za ileeeee…..(Westchnienie)
– 20 zł
– Aaa za tyle pieniędzy?!?! Nie!

Wersja 2.
Ding Dongal!!! Ding Dong!!! Ding Dong!!!!
– Jesteś jeszcze bardziej upierdliwa!! Nie
– Czy chcą państwo kupić polską flagę za 20 złoty od harcerzy??
– Hmm….Chwilka zapytam się męża…Wiecie od jest kasjer (tfuuu kobiety zniewolone buntujcie się!!).
– Nie dziękujemy
(w chwili gdy odeszliśmy już parę metrów dalej)
– Zara zara, a pokażcie tą flagę?!
– Hmmm… 20??
– Tak a zysk idzie dla naszego ubogiego hufca!
– Chyba że tak bo sama flaga nie jest warta 5 zł…
Bo naszym dłużysz naleganiu wreszcie kupiła….

Wersja 3
Dingggg Donnnngggg!!!! Dinfgggggg Dongggggg!!!!Dinnnng Dooong!!!!(bez komentarza na temat mojej upierdliwości)
– Czy chce Pani kupić polską flagę od harcerek??
– Co Radio??-
– Ehhhemmm
– Nie FLAGĘ. POLSKĄ!
– A nie…..flagi nie chcemy

Wersja 4
Diinnng Dooonng!!! Cisza. Diinng Doong!!! Cisza. Diinng Dong!!! Cisza
Dinng Doongg!!! Cissz… aaa ktoś wychodziJ
– Ehemm…Nie chcę flagi. Ale czy wiecie ze dzwonicie cały czas do jednego domu?? Upss…

W poszukiwaniu potencjalnych kupców wyruszyłyśmy w stronę Falenicy na bazarek. Po drodze oczywiście pytając ludzi, na przystanku.

Niestety naszym wspaniałym pytaniem przytaczanym już wielokrotnie rozbudziłyśmy pamięć pewnego starszego pana (z obleśnymi włosami wystawiającymi z jego nosa- fuuuj). Nawijał i nawijał i nawijał i nawijał i… przeszywając Wikę wzrokiem, słysząc tylko odpowiedzi: tak, hmm, eeee…., no, aha, oooo….niestety nic więcej nie mogłyśmy wydusić tzn. Wika bo ja się bawiłam patyczkiem po lodzie i patrzyłam w niebo podziwiając chmury :)), po czym biedaczka niewytrzymała:

– Proszę pana nasz drużynowy właśnie dzwoni że musimy iść!!!
– Oj przepraszam, już nic nie mowie, dowiedzenia, ale – i nawija i nawija i nawija…

A najciekawsze było to, ze ten Pan był lekkoatletą, mistrzem polski w skoku o tyczce i… harcerzem. Teraz pisze książkę… Oczywiście ja kupimy :-))!!
Więc po 40 minutowym staniu w pełnym słońcu postanowiłyśmy jedno- nigdy choćby nie wiadomo co nie pytać o nic starszych panów z przenikliwymi niebieskimi oczami i z tendencją do wspomnień – nigdy!!!

Po tym jakże fascynującym monologu pobłądziłyśmy gdzieś na koniec Falenicy gdzie kłębiło się od małych domków i działek po spędzeniu tam jakiś 3 godzin i obdzwonienia wszystkich domków (ostatni potencjalni kupcy słyszeli już ”czy chcę pani kupić czarno-białą flagę”?? lub w welsji strasnie sepleniacej) sprzedałyśmy prawie wszystkie flagi, zostały nam już tylko dwie (z 11) Okazało się jednak, ze właśnie tych dwóch ostatnich nikt nie chciał kupić, więc ze zrezygnowaniem postanowiłyśmy dobrnąć do jakiegoś punktu orientacyjnego i zadzwonić do Mirka by nas zawiózł do domu.

Weszłyśmy do Iglaka (naszego punktu orientacyjnego) że może, może jeszcze ostatnie flagi uda nam się upchnąć…No i oczywiście nasz czarujący uśmiech i błagalne spojrzenia zrobiły swoje – kasjer otworzył kasę i kupił od nas 1 pozostałego kłopotu.
Wtedy wzięła nas ambicja, a gdyby tak udało nam się sprzedać wszystkie flagi?? Zadzwoniłyśmy do domów koło sklepu w pierwszym nic, a w drugim pan stwierdził że już ma. Jednak po dłuższym zastanowieniu nam rzekł:
– Kupię od was tą flagę pod warunkiem (rzeczą grozić nam łopatą :)) że do końca życia będziecie porządne.
– Dobrze, to możemy przyrzec
– Ale ja wam nie wierze
– Hmmm
W końcu poszedł po portfel do domu i wtedy okazało się ze nie ma kasy ale powiedział ze sąsiad zapewne kupi:)
– Znacie tego i tamtego co tam mieszka? (faceta co grał jakąś role w “Czterej pancerni i pies”)
– Nieee
– To z was jakieś przebierance… a tego stamtąd?
– Tez nieeee.
– Wiecie co, jesteście DEBILNE!!!
– Eeeeee…

To stwierdzenie bardzo nas zmotywowało do odejścia jak najdalej od tego jakże uprzejmego pana. Po tym zdarzeniu odechciało nam się wszelkich dzwonków, flag, domofonów, psów i wszystkiego co z tym związane…odwróciłyśmy się by zawrócić do Iglaka a tam widzę… Mirona i paru harcerzy z naszej drużyny którzy słyszeli całe zdarzenie i śmiejących się z nas, oczywiście powitaliśmy ich tradycyjnym tekstem:”czy może chcecie kupić polską flagę”??

Wiktoria Michałowska 5 DHS “Leśni”
Agata Brzezińska 3 DH “Zawiszacy”