Czytając „CZUWAJ” – marzec 2004

Ciekawa jestem, kto czytał mój poprzedni artykuł i czy ktoś zdecydował się na ”nową prenu-meratę”? w tym numerze także pragnę podzielić się z Wami swoimi refleksjami po przeczytaniu „czuwaj”, ponownie zachęcić do jego czytania i…przedstawić kolejny artykuł, który wywarł na mnie ogromne wrażenie.

Na pewnie każdy, chociaż raz, przez chwilę zastanawiał się nad naszym wizerunkiem, nad tym, jak jesteśmy postrzegani przez innych.

„JAK NAS WIDZĄ, czyli rzecz wizerunku harcerstwa”
Z badań przeprowadzonych przez CBOS (Centrum Badania Opinii Społecznej) wynika, „że
w opinii społecznej najlepiej pomaga rodzinie w wychowaniu dzieci i młodzieży wcale nie szkoła, nie Kościół ale właśnie harcerstwo” i „nadal jesteśmy organizacją cieszącą się wielkim zaufaniem” społeczeństwa, co dla nas jako wychowawców i wychowanków powinno być motorem napędzającym do działania i starania się, aby było jeszcze lepiej.
Z tym wizerunkiem jest taka „śmieszna” sprawa. Raz mówi się o zaufaniu, wychowaniu a już za chwilkę słyszy się w mediach pogardliwe uwagi (używanie słowa harcerzyk, harcereczka) używane przez prezenterów telewizyjnych, dziennikarzy, polityków…

Zadajmy sobie pytanie, czemu tak jest?
Prawdą jest, że takie słowa często wychodzą z ust ludzi niemających najmniejszego pojęcia o harcerstwie, którzy nigdy nie byli z nim związani. Ich wiedza i myślenie na temat ZHP jest bardzo „powierzchowna, zbudowana na podstawie prostych skojarzeń, schematycznych obrazów, codziennej obserwacji: generalnie są OK., las i zabawa w podchody, biwaki i obozy, zbieranie do puszek w supermarkecie, stanie pod pomnikiem 11 listopada” czy innej równie ważnej uroczystości, na której niezbędna jest obecność harcerzy „oraz – jednak w coraz mniejszym stopniu – babcia przeprowadzana przez ulicę”.
Może należy uświadomić społeczeństwu, „że harcerstwo to coś więcej, że jego celem nie jest zabawa, przygoda, – że to są tylko narzędzia do osiągnięcia nadrzędnego celu wychowawczego.” Powinniśmy dążyć do tego, aby zmienić istniejącą sytuację, bo któż to zrobi? Autor artykułu zachęca rodziców do obserwacji swoich pociech (zuchów i harcerzy), aby nie mieli mylnych pojęć o ZHP, gdyż to od nich zależy przyszłość tej organizacji.

Przykre jest, to, że, na co dzień ludzie nas nie widzą! Zapytani o harcerzy robią duże oczy, często nawet nie zdają sobie sprawy, że na terenie ich miasta, czy gminy działa drużyna harcerska. Obserwując złe zachowanie młodzieży, ludzie często wrzucają wszystkich do jednego worka, nie wierząc w to, że wśród nich znajdują się pozytywne wyjątki.

Zastanawiając się głębiej dochodzę do wniosków, że nie ma się, czemu dziwić! Może jest to po części nasza wina – społeczeństwa, które ślepo goni za sławą, za pieniądzem, tym samym demoralizując młodzież, która się na nich wzoruje…
Takim dość pesymistycznym, ale niestety prawdziwym akcentem kończę swój komentarz.

Dh. Patrycja