Do przyjaciół Moskali

Stosunki polsko-rosyjskie zawsze u nas budziły emocje. Często były też wykorzystywane w działalności propagandowej, a nawet w walce politycznej – w zależności od ustroju akurat obowiązującego w naszych krajach.


Historia naszego sąsiedztwa układała się różnie. Dawniej to my byliśmy w charakterze silniejszego, czego najlepszym przykładem była okupacja Moskwy przez Żółkiewskiego w latach 1610 – 1612.
Już w XV w., za panowania Iwana IV Groźnego, zaczęła się ekspansja Rosjan na zachód, ku Bałtykowi. Na nasze nieszczęście na jego drodze znalazła się Polska. To nasze położenie u boku potężnego coraz bardziej sąsiada będzie od tej pory oznaczało dla nas duże kłopoty.


Polska nie od razu rezygnowała z zachowania wpływów na wschodzie. Starcie z Moskwą było nieuniknione. Istotnie, w okresie panowania Stefana Batorego, odbyło się kilka wypraw na ziemie ruskie, podczas których wojska polskie bezpośrednio zagroziły Pskowowi w 1581 roku. Miasto było oblegane przez kilka miesięcy w czasie surowej rosyjskiej zimy. Ostatecznie jednak nie zostało zajęte przez Polaków, gdyż obydwie wojujące strony, wprawdzie niechętnie, przyjęły mediację papieża Grzegorza XIII, który zwiedziony obietnicami Iwana Groźnego, zamierzał użyć połączonych sił Polski i Moskwy do wspólnej akcji przeciwko Turcji. Car moskiewski musiał podjąć takie działania pod naciskiem swojego zachodniego, potężnego wtedy sąsiada – Polski. Pośrednikiem papieskim w tych rokowaniach był jezuita Antonio Possevino, który doskonale wywiązał się ze swej misji, interesy wiary i swego zwierzchnika stawiając zdecydowanie ponad plany i zamiary obydwu stron konfliktu. W taki sposób przed polską okupacją uratowany został Psków.


300 lat później, w 1872 roku Matejko namalował obraz „Batory pod Pskowem”, który symbolicznie przedstawił skomplikowaną sytuację polityczną, która towarzyszyła ówczesnym stosunkom polsko-moskiewskim. Wiele w tym obrazie przesady i nie wszystkie przedstawione fakty się zgadzają, ale pamiętajmy, że Matejko malował „ku pokrzepieniu serc” i sprawił tym obrazem rodakom przygniecionym doświadczeniami trzech przegranych powstań przeciwko Rosji, uważających niedźwiedzia Północy za potęgę nie do pokonania! A tu leży ten niedźwiedź niemal dosłownie, w formie skóry, przydeptany stopami polskiego króla. Symbolikę tę jeszcze bardziej akcentuje moskiewska chorągiew – ułożona równolegle do skóry – podnóżka.


Inny symboliczny obraz widzicie na zdjęciu po lewej stronie. Przedstawia żołnierzy sowieckiej armii czerwonej i niemieckiego Wermahtu na wspólnej paradzie w Brześciu we wrześniu 1939 roku. Symbolika jest oczywiście taka, że oba mocarstwa zawarły nad naszymi głowami tajne porozumienie, które skutkowało atakiem na Polskę ówczesnych sojuszników: Niemiec i ZSRR. Fakt ten zapoczątkowało II wojnę światową i zamknięcie po niej na 50 lat pół Europy za „żelazną kurtyną”. Nie da się zaprzeczyć, że mamy za sobą historię trudnych stosunków z naszych wschodnim sąsiadem. Źle by się jednak stało, gdyby trwające ostatnio ochłodzenie kontaktów między państwami miało przełożyć się na pogorszenie stosunków między ludźmi w nich żyjącymi.
Na arogancję rosyjskich władz nie powinniśmy pozostawać bierni, ale trudno mi się jednak zgodzić, że najlepszą odpowiedzią jest bojkot rosyjskiej kultury (np. przedstawień teatru „Bolszoj”).
Jak to słusznie stwierdził jeden z naszych biskupów: nie możemy mylić Putina z Puszkinem.


Rus.l