Dzień Dziecka w Józefowie

Na obrzeżach otwockiego Hufca, w Józefowie 1 czerwca 2003 harcerze ze Szczepu Józefów na festynie miejskim – wzorem harcerzy w Otwocka – przygotowali niespodziankę dla dzieci. Przeczytajcie wrażenia jednej z uczestniczek.



Na festynie...Ciociu!
Mówię Ci jaka była fajna zabawa w Dzień Dziecka! Moja starsza siostra chciała pójść na festyn, na koncert zespołu o nazwie KLASA (czy jakoś tak). Mama się zgodziła pod warunkiem, że pójdzie wcześniej ze mną, żebym mogła sobie kupić watę z cukru i pobawić się w dmuchanym zamku. Musiała się zgodzić.



Idąc na festyn zauważyłyśmy na tablicy ogłoszeń informację, że o 14.00 harcerze zapraszają na grę. Ale przecież my nie jesteśmy harcerkami, więc postanowiłyśmy jednak wybrać watę.
Na miejscu okazało się jednak, że w tej grze mogą wziąć udział też dzieci, które nie są w harcerstwie. Do koncertu było jeszcze trochę czasu, więc postanowiłyśmy wziąć udział w tej grze. Właściwie to musiałam postanowić ja, bo Sylwia była strasznie nieśmiała – okazało się, że jednym z harcerzy jest Marek, w którym się ona w zeszłym tygodniu zakochała. Czerwona była jak burak. No mówię Ci ciociu jak było śmiesznie.



Gra polegała na tym, że trzeba było znaleźć sześć punktów na terenie festynu, w których harcerze pytali nas o różne rzeczy albo kazali wykazywać się umiejętnością machania chorągiewkami i tego typu rzeczami. Musiałyśmy też uważać, żeby nie trafili nas chłopaki, co kupili sobie pistolety na kulki i strzelali do ludzi. Ciociu, to nie było śmieszne.
Najbardziej podobały mi się takie pudełka ze strzałkami, w środku których były ruchome strzałki, które wskazywały gdzie jest morze. Nigdzie nie mogłam znaleźć baterii. Sylwia powiedziała, że ona takie widziała w szkole i one nie są na baterie. Ale chyba jej się coś pomyliło, bo przecież jak wyjęłam baterie z lalki Barbie, to nie chciała siusiać ani płakać. No to jak takie pudełko może działać bez baterii skoro ono potrafi pokazać morze a lalka nie potrafi.



Na festynie...Ciociu, ta Sylwia to już się za taką mądrą uważa, że czasami to ja już z nią nie mogę wytrzymać. Przy harcerzu, który pytał o różne rzeczy o Józefowie to się prawie pokłóciłyśmy. No bo ona mówiła, że nie wie o żadnych sławnych ludziach, którzy żyją w Józefowie. Że może ja powiem, bo przecież oglądamy ze starszym bratem Tomkiem ten program Michała Wiśniewskiego. A ja przecież go nie oglądam, bo mama mówiła, że o tej porze to chyba ja powinnam już spać. A ty już przecież ciociu wiesz, że mamy to ja słucham.



Udało nam się bez bicia być u wszystkich 6 harcerzy. Każdy miał jedną literę na plecach i z nich ułożyć trzeba było ułożyć wyraz. Sylwia to taka oczytana, że od razu powiedziała, że to przecież Mazury. W nagrodę dostałyśmy od tego chłopaka, w którym się Sylwia zakochała Przeciek – taką ich gazetę. Nawet fajna, bo znalazłam tam swoje zdjęcie.



Na festynie...
No mówię Ci ciociu, że nie mogę doczekać się szkoły.
Też będę się zakochiwała w chłopakach. Jak Sylwia.



Monika