Komendant kontra mafia – cz. 3

Mijały kolejne cenne godziny a Kaktusińska z Ewelina nadal nie miały ani śladu pomysłu, gdzie szukać komendanta. Komórka wołomińskiego kumpla Ryszarda milczała jak zaklęta. Nagle Ewelina wpadła na genialny pomysł.

– Jedziemy do mnie, obejrzymy film!
– Odbiło ci? A zresztą… masz nowe odcinki „Sex w wielkim mieście”?
– Ale ty jesteś płytka… Obejrzymy sobie film dydaktyczny o porwaniach. „Człowiek w ogniu”. A „Sex”, jasne, że mam…. Generalnie, w tym filmie porywają jedną dziewczynkę i Denzel Washington ją odbija.
– A potem co? Zadzwonimy do Denzela i przyjedzie nam pomóc? To chyba nie takie proste…
– Czekaj, mam lepszy pomysł!!! Masz numer do kwatermistrza?
– Tak wymamrotała Kaktusińska, podając Ewelinie komórkę.- Pod „NIE ODBIERAJ”… Tak w zasadzie, to co chcesz zrobić?
-Nie potrzebujemy Denzela, mamy grupę kwatermistrzowską…

Minęło kolejne pół godziny, tym razem dla odmiany wypełnione intensywną pracą łącznościowo organizatorską. W umówionym czasie na stałym, hufcowym miejscu spotkań (parking na tyłach MDK) zjawiła się grupka rosłych młodzieńców (no, w przypadku co poniektórych słowo młodzieniec lekko nie pasowało, ale jak weźmie się pod uwagę młodość duchową….) oraz słynny, zielony żuczek. Ku ogromnej uldze naszych bohaterek, panowie mieli już kompleksowy plan odbicia komendanta. Nareszcie ktoś je zwolnił z odpowiedzialności za życie tej niezwykle cennej w organizacji osoby.

– Kaktusińska, skup się!! Gdzie oni mogą być?
– Mówiłam, że już nie mam pojęcia! Rysiek twierdzi, że pojechał do Wołomina do jakiegoś kumpla.
– Byłaś tam kiedyś? Trafisz tam?
– Do Wołomina?
– Jezu, trzymajcie mnie!!! nie wytrzymał jeden z członków grupy operacyjnej. Będę mówił wolniej: czy trafisz do domu tego kumpla Ryszarda?
– Byłam tam raz, po ciemku… Ale chyba trafię…
– OK, jak mamy ratować komendanta z rak oprychów, to lepiej się pośpieszmy… Wszyscy do wozu!
– Zaraz, zaraz! Mamy jechać TYM?
– A co Ci się nie podoba? To dobry wóz, osiąga 90 z górki. Poza tym, nie rzuca się w oczy.
– Taak, dwudziestoletni żuk na ulicy, gdzie najsłabsza fura to dwuletnie audi. Bardzo sprytne. A podobno to ja jestem idiotką…. ironizowała Kaktusińska.
– Eeee, słońce, nie mamy wyjścia, musimy jechać z nimi… U mnie pali się lampka od paliwa…
– Faktycznie, nie mam zamiaru pluć do baku. Jedziemy. Ja chce siedzieć na jakimś siedzeniu, czystym w miarę możliwości…

Po upływie jakiejś godziny, nasza ekipa do zadań specjalnych parkowała żuka w krzakach, jakieś 100 metrów od domu kumpla Ryśka.
– Idziemy na zwiad. Musimy sprawdzić, czy samochód Ryszarda tam jest. Jak jest, musimy określić schemat ewakuacji.
– My dwaj idziemy od frontu, wy we trzech z tyłu. A ty zostajesz w samochodzie, na wypadek, jakby trzeba było szybko jechać.
– A my??!! wykrzyknęła jednocześnie Kaktusińską z Eweliną.
– Wy macie siedzieć w samochodzie i nie wystawiać głowy.
– Ale tu jest zimno!!! Może chociaż wyjdziemy na dwór potupać…
– Siedźcie w samochodzie! To niebezpieczna misja!!
– Dobra, chodź Ewelina, panowie Rambo i Maggajwer nie potrzebują naszej pomocy.

Mijały kolejne minuty a panowie nie wracali. Nawet osobnik pozostawiony za kierownicą zaczynał się denerwować
– … no bo oni zawsze tak… Jak coś się dzieje, to ja zawsze albo pilnuje samochodu albo pilnuję im stolika. A przecież w zeszłym roku w Przerwaniach….
– Ty, co się tam dzieje?!!
– Wygląda na to, ze rekonesans wraca w nieco wystraszonym stanie…
– Zwijajmy się stąd!!!
– Co się stało??
– To jakaś farsa!!!
-????
– Podeszliśmy pod okno w piwnicy i ten cholerny pies nas wytropił. No i jeden Kark nas zaprowadził do salonu a tam siedzą we czterech, z komendantem po środku, żłopią colę i żrą pizzę. Komendant pisze coś w jakimś notatniku. Jak nas zobaczyli, to Rysiek kazał nam siadać, dał po szklance, nalał coli, kazał przynieść pizzę…
– … ale komendant się strasznie unerwił. Powiedział, że jak natychmiast się nie wyniesiemy, to A. obetnie rację żywnościową na kwaterce, B. nie obsadzi Ryśka w filmie.
– ??? Co???
– No bo wiecie, co oni tam robią?? Komendant pisze scenariusz filmu i całe to porwanie itd. To była jakaś plenerowa próba czy coś w tym stylu. A teraz siedzą i omawiają szczegóły. Komendantowi potrzebne są próbki autentycznych dialogów…
– Niewdzięcznik!! Tyle tyramy a nam nie zaproponował roli!!
– Generalnie teraz poszukuje laski do obsadzenia panienki Ryszarda i Rysiek chce jakąś anorektyczną blondynkę…
– Cooo???!!! Blondynkę? Anorektyczną?? Ja mu zaraz dam blondynkę… Ja mu zaraz pokażą, zdobywca Oskara od siedmiu boleści… Już ja go nauczę…
– Kaktusińska, gdzie leziesz? Nie będziemy tu na ciebie czekać…A zresztą, rób jak chcesz. Chłopaki, spadamy… Ewelina, a ty dokąd?
– Ja też chcę zagrać w filmie.

Chwilę po tym, jak panowie odjechali, Obie bohaterki zaczęły się dobijać do drzwi domu, w którym odbywało się spotkanie.
– Spławcie je!!! wrzasnął komendant.

15 minut później dziewczyny stały na przystanku i trzęsły się z zimna. Nie tak łatwo dostać się Wołomina do Otwocka porą lekko nocną.
– OK., oni z nami tak, to my im pokażemy. Dzwonimy do żony komendanta…

Po upływie godziny po filmowe zapędy komendanta zostały skutecznie ostudzone…

Ola Kasperska