Studniówka 2005

Temat może i niezbyt pasujący do harcerskiej gazety, ale ponieważ harcerz też człowiek i coś od życia mu się należy, to ma również prawo iść na własną studniówkę. Poza tym obiecaliśmy, że coś napiszemy, to trzeba się z tego wywiązać, wspominając wydarzenia z 22 stycznia, które miały miejsce w najbardziej elitarnej szkole w Otwocku.


Na początku zaczęliśmy od prób poloneza, na których zwykle nie było połowy osób, więc szło kiepsko. Ale im bliżej studniówki, tym było coraz lepiej, a już zwłaszcza na próbie generalnej. Klęska totalna. Wszystkim udzieliło się ogólne zdenerwowanie, przez które co chwilę myliliśmy kroki i zapominaliśmy o kolejności figur. My na szczęście byliśmy na 6 parze, więc nasze pomyłki nie rzucały się tak bardzo w oczy.


I w końcu nadszedł ten Wielki Dzień. Fryzjer, kosmetyczka, przymierzanie sukni, wiązanie krawata (faceci zawsze mają mniej przygotowań)… Na koniec jeszcze tylko kilka fotek i byliśmy gotowi. I wtedy zaczął padać śnieg, a poza tym zapomnieliśmy zaproszeń i musieliśmy wrócić się do domu.


Później już na szczęście wszystko było ok. Polonez w całej klasie wyszedł ładnie, chyba nawet nikt ani razu się nie pomylił. Po przemówieniach, podziękowaniach itp. zaczęliśmy zabawę. Muzyka była w porządku, więc szaleliśmy stale na parkiecie, co zresztą można zauważyć na filmie (ma się jednak tą siłę przyciągania kamer :). Jedzenie też było niczego sobie, a towarzystwo to już chyba wiadomo. Część poległa przed północą, inni trochę później. Jedynie z garstką pozostałych można było normalnie dogadać się przez całą noc.


Dzielnie wytrwaliśmy do końca imprezy, ale za to całą niedzielę snuliśmy się nieprzytomni ze zmęczenia. I trzeba było wracać do normalnego życia. Następna studniówka w Gałczynie. Już za niecały rok!


Kasia i Piotrek