Święto w młodszej 33 DH

Wszystko zaczęło się we wrześniu 2001 roku. Grupka młodych i młodszych ludzi stworzyła coś, co w języku harcerskim przyjęło nazwę drużyna. Nie było to połączenie plemnika z komórką jajową, jak to zwykle bywa w przypadku, gdy rodzi się coś nowego.

Początkowo próbna, ale już 18 marca 2002 roku, po złożeniu meldunku jakże wspaniałemu, wyrozumiałemu i hm… przystojnemu(?) komendantowi hufca- Tomkowi Grodzkiemu. Tego dnia drużyna uroczyście przyjęła numer 33, pozostając, jak na razie, bez nazwy.

W tym roku 33 DH obchodziła swoje drugie rodzinki. Na tę znaczącą okazję przygotowałyśmy dla naszych dzieciaków kilka niespodzianek. Uroczystość rozpoczęła się o godzinie „W”, czyli 17:00. do harcówki przy ulicy Wyspiańskiego wniesiony został czekoladowo-kremowy, pyszny, choć tuczący tort, a na nim odpowiednia ilość (nie 33) palących się świeczek. Zebrani-zainteresowani, tzn. członkowie drużyny i zaproszeni goście, zdmuchnęli na raz świeczki (zapewne w myślach wypowiadając życzenie). No, a potem zaczęło się pałaszowanie. Smakowało wszystkim, szkoda tylko, że tak mało… tort zniknął w mgnieniu oka. Dla spalenia zbędnych kalorii, troszeczkę pośpiewaliśmy („Śpiewać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej…”).

Po uroczystej części urodzin, przeszliśmy do oficjalnego przyjęcia nowych członków do drużyny- przyznania barw. Jeśli w okolicach OKS-u widzieliście czwórkę młodych harcerzy z zawiązanymi oczami, trzymających się liny, którą ja osobiście ciągnęłam, to byliśmy my.
Granatowo-żółte chusty i pagony zostały przyznane tym, którzy najbardziej na to zasłużyli (nie myślcie, że mi- ja już mam). Cała 33 cieszyła się z nowych członków, a sami nowoprzyjęci chyba najbardziej…

Wszystko, co ma swój początek, ma także koniec. Najprzyjemniejsze chwile mijają z prędkością światła, więc urodzinowe obchody, pomimo, że trwały blisko 2 godziny, przeminęły jak sen…
Czekamy do następnego roku!!!

Wilma