„Pomóż swojemu oku” – Zbiórka w Muzeum Narodowym

Zajęcia mają na celu poszerzenie wiedzy o kulturze i odbywają się w ramach realizowania próby na stopień podharcmistrza „rozwija swoje zainteresowania kulturą”.

Mają one pomóc w wyrabianiu spostrzegawczości, wrażliwości, wyobraźni oraz umiejętności patrzenia n adziełą sztuki malarskiej; kształtowaniu umiejętności posługiwania się językiem sztuki (zwrócenie uwagi na różnorodne kategorie piękna i operowanie odmiennymi środkami wypowiedzi u różnych artystów); wyrabianiu umiejętności słuchania innych, tolerancji dla innych poglądów oraz umiejętności formułowania własnych poglądów i opinii na sztukę.

Zaprezentowane podczas zajęć gry i zadnia mogą być wykorzystane przed drużynowych na zbiórkach.

Czas zbiórki: ok. 180 min.

Forma ogólna: zajęcia odbędą się w Galerii Malarstwa Polskiego XIX w. (realizm), oparte na aktywnym uczestnictwie instruktorów (kursantów).

Forma szczegółowa:

1. Rozpoczęcie zajęć – sala VII, wyjaśnienie celu naszego spotkania, określenie zasad prowadzonych zajęć, króciutka rozmowa – cele i zadania Muzeum Narodowego (co poza wystawnictwem należy do zadań Muzeum) – 5 min.

2. Gry i zadania.

A. Spostrzegawczość – Literki – każdy dostaje po jednej literce z alfabetu, ma 5 min. na przyjrzenie się obrazom w tej sali i wypisanie przedmiotów zaczynających się na tę literę – 7 min.

B. Plan – rysujemy plan sali z zaznaczeniem wejść i innych charakterystycznych punktów – 5 min.

C. Określenie na planie obrazów: tego, który się najbardziej podoba, tego który umieściłby w swoim pokoju, tego który najbardziej się nie podoba. Uwaga! Ważne, żeby zapamiętać tytuł i nazwisko autora.

D. Kilka (chętnych) osób głośno uzasadni swój wybór. Próba opowiadania o obrazach przy pomocy fachowego słownictwa: przestrzeń, barwa, kompozycja, światło, itp. – 5 min.

E. Wymiana planów, możliwość przedyskutowania w małych grupach swoich uwag – 5 min.

F. Rola światła w obrazie – uczestnicy zajęć mówią jaką ich zdaniem rolę może pełnić światło. Na tej podstawie każdy wypisuje wszystko, co może powiedzieć o świetle w obrazie (pora roku, pora dnia, źródła światła, itp.). Karteczki są kładzione przed obrazami, wszyscy mogą je przeczytać, skonfrontować z własnymi ocenami. Krótkie podsumowanie zadania – 10 – 15 min.

G. Czy obraz można usłyszeć? Co słychać na obrazie wybranym jako najładniejszy? Wypisujemy dźwięki z obrazów. Ciąg dalszy analogicznie jak w punkcie F.

H. Podsumowanie całości zajęć – krótkie wizyty w innych galeriach.

Witaj maj, trzeci maj, mundur z szafy wyciągaj

Długi weekend długim weekendem, wypoczynek wypoczynkiem, ale trzeci maja, to nie tak sobie najzwyczajniejszy dzień. Członkowie reprezentacyjnej drużyny naszego hufca spotkali się owego świątecznego dnia już o godzinie 7 z samego rańca, aby ostatecznie przećwiczyć marsz, który i tak bliski był (noi jest!) perfekcji.

Kiedy wszystko już grało, odbył się niemalże pokazowy przemarsz ulicami miasta do kościoła.

Przed rozpoczęciem Mszy Świętej czworo harcerzy służyło nieocenioną pomocą paniom z władz miasta, przy przygotowaniu miejsc dla przedstawicielstwa władz Otwocka i dla innych ważnych gości.

Po zakończeniu Mszy Świętej uroczystości przeniosły się pod Obelisk Józefa Piłsudskiego. „Reprezentacyjni” harcerze oczywiście też tam byli. Ale to było coś! Najpierw harcerze, a dopiero za nimi poczty sztandarowe. Widok piękny.

Kiedy wybrzmiały już wszystkie pieśni okoliczonościowo -trzeciomajowo – patriotyczne w wykonaniu chóru jednej z otwockich parafii, nastąpiło uroczyste (jak wszystko w tym dniu i w tym tekście) złożenie kwiatów pod obeliskiem. Tu również Nasza harcerska pomocna dłoń okazała się bardzo przydatna.

Święto 3 Maja było najbardziej podniosłym elementem obchodów Święta Hufca.

Strz.

„ZHP zlikwidowano!”

HSI „Spisek” w ramach swojej działalności korzysta z niemal każdego medium informacyjnego. Ssiemy informacje z wszelkich nawet pozornie „wygasłych” źródeł.

A czego szukamy i co znajdujemy? Informacje o działalności innych hufców; ogłoszenia dotyczące zapotrzebowania na sterników czy innych płetwonurków fanatyków; podobne (ale tylko w kwestii przeznaczenia) do „Przecieku” gazety innych hufców; barwne relacje z gier, rajdów, jak również zaproszenia na dopiero organizowane – ogólnie rzecz ujmując są to rzeczy zwyczajne. Część z tego całego „kociołka zdobyczy” przecieka przez nasze paluchy do – Oooo! Właśnie to co czytasz w ten sposób się tu znalazło.

Zdarza się, że tych informacji jest tak dużo, że trzeba wybrać jakieś kryterium odsiewania. Czasem pochłonięcie takiej ilości słów i faktów okazuje się niewykonalne. Wtedy stosujemy właśnie odsiewanie – coś co przyciąga naszą uwagę od samego początku, z pewnością pojawi się – Oooo! Właśnie tutaj.

A oto coś co niemal samo wyskoczyło z sita w trakcie eliminacji.


Pewnego popołudnia HSI na służbie będąc otrzymała informację, której nikt z nas się nie spodziewał (słońca w Przerwankach też się nikt nie spodziewa, ale to nie ta sama moc zaskoczenia)… Wszyscy obawiali się, że być może kiedyś to nastąpi , ale nikt się tego nie spodziewał… nie teraz… Informacja brzmiała: ZHP zlikwidowano… Szok! Totalne zaskoczenie! Jak to się stało? Jak? Dlaczego? Kto za tym stoi? Kurcze…

Informacja została potwierdzona na piśmie, pod nim pojawił się stosowny przy takich informacjach podpis potwierdzający i pieczęć urzędowa. Nie trzeba chyba opowiadać o odcieniu bieli jaki wstąpił na pałające dotąd rumieńcem oblicza. Nie wiedzieliśmy jak to wszystkim powiedzieć. Spodziewaliśmy się jeszcze ostatecznego orzeczenia na piśmie w sprawie wspomnianej likwidacji. Postanowiliśmy przed podaniem tego do wiadomości publicznej, sprawdzić wiarygodność pierwszego pisma. Zaprzyjaźniony specjalista grafolog niestety potwierdził nasze najgorsze oczekiwania. Zapisany kawałek papieru nie był fałszywy…

Postanowiliśmy jednak nie załamywać rąk i walczyć – no z której strony by nie spojrzeć – o byt. Korzystając ze sprawdzonych już kanałów komunikacyjnych nie wstrzymywaliśmy naturalnych czynności naszego „związkowego organizmu”. Wypada wspomnieć, że na wieść o tragedii postaraliśmy się, o prowizoryczną klepsydrę z własnych środków. Niestety jakiś druh, bądź druhna, nie chcąc uwierzyć dokonał/a furiackiej destrukcji afisza. To był swego rodzaju znak, że nie można po prostu usiąść i płakać, jakby to pomagało, to pewnie częściej byśmy chodzili z opuchniętymi powiekami.

Ktoś nas chyba cały czas obserwował. Wnioskujemy to stąd, że nie podając do publicznej wiadomości informacji o likwidacji ZHP automatycznie spowodowaliśmy, że nie zamknęła się działalności w drużynach, we wszelkich służbach i jednostkach hufca, część harcerzy naszego hufca funkcjonowało niezmiennie w ramach listy dyskusyjnej; nie ustała również praca nad witrynami internetowymi – powstał nawet niemały spór na liście dyskusyjnej, który ciągnął się przez parę ładnych dni (pewności nie mam co do finału, w sensie – czy już nastał) – wszystko to sprawiło, że obiecane pismo ostatecznie stwierdzające destrukcję – nie pojawiło się w umówionym terminie!!! Odbyło się to przy niewiedzy jednostek o straszliwych faktach, proszę jak skuteczne może być niedoinformowanie. Jak to dobrze, że nie podaliśmy tego od razu do wiadomości publicznej. Pierwszy raz w pracy „Spisku” okazało się, że czasem lepiej nic nie powiedzieć, niż trąbić o tym na wszystkie strony. Były już przymiarki kilka tygodni temu, jednak coś kazało nam powalczyć jeszcze trochę. I udało się!!! Tajemniczy obserwator doszedł widocznie do wniosku, że wysłanie takiego pisma do nas (hufca) to był błąd, że w ogóle nie powinno się pojawić, bo przecież Hufiec Otwock funkcjonuje bez większych zastrzeżeń – możemy się tylko domyślać, że tak wywnioskował, ale faktem jest, że jednak coś powstrzymało adresata (nazwisko znane redakcji). Miejmy nadzieję, że to właśnie praca naszego hufca widziana z boku pozwala takim ludziom twierdzić, że harcerstwo to nie jest jakieś tam KWA (Kółko Wzajemnej Adoracji), tylko coś wartościowego i potrzebnego – przecież tylu ludzi na raz nie może się mylić.

Miejmy to wszystko na uwadze, droga druhno, drogi druhu. Jeśli widzisz jakieś niedoskonałości w pracy jednostek, czy w ogólnie pojętej pracy hufca – powiedz im o tym, zaproponuj coś, daj trochę więcej od siebie – nie tylko siarczystą krytykę, powodującą uwiąd aparatu słuchowego co wrażliwszych person.

Druhny i druhowie, zróbmy wszystko, aby to pismo nigdy nie przyszło.

Strz.

Jak nie dopuścić do zardzewienia roweru?

Odpowiedź: po zakupieniu w Geant nie wystawiać go pod żadnym pozorem na niszczycielskie działanie czynników atmosferycznych. Jeżeli jednak chociaż raz wybraliście się na nim do sklepu, albo, co gorsza, nawet dalej, rdza dopadnie go prędzej czy później.


Jedynym, ekologicznie słusznym sposobem na nią jest materiał o właściwościach ściernych. Piasek ma. A gdzie najlepiej się po niego udać w jeden z tych pięknych majowych dni? – wiadomo … na trasę zwaną „Piaszczystą Percią”.


Początek na przystanku PKP Międzylesie (zawsze lepiej wracać do domu, niż się od niego oddalać), po wschodniej stronie torów. Obieramy kolor naszej. Sugeruję żółty (jak piasek).

Za znakami żółtymi jedziemy tylko kilkaset metrów przez osiedle, później lasem, przez bory sosnowe.
Dawniej tereny, przez który będzie wiózł nas rower (ponad 20 km) był całkowicie pozbawiony szaty leśnej. Jedynie wrzos pokrywał grzbiety wydmowe. Stęsknionym górskich wędrówek dawały one złudzenie miniaturowych grani górskich, zaś ścieżki wiodące nimi zyskały rangę „perci”. Obecnie otaczają nas młode bory suche, prawie pozbawione runa. Bór to inaczej las ze znaczną przewagą drzew iglastych. Wokół nas króluje sosna i jałowiec.
O uzdrawiającym działaniu sosny na nasze płuca wiecie na 100%, ale czy wiecie, ze nasi przodkowie leczyli nią także ból zębów? Takiego cierpiącego przodka okadzano igliwiem z sosny, w którą uderzył piorun. Jałowiec natomiast był nieodzownym elementem ekwipunku pradawnego podróżnika. Dokładniej chodzi o jałowcowy kij, który nie tylko wspierał strudzonego, ale też odstraszał wszelkie piekielne „tałatajstwo”. Jeżeli jesteś panną i już ciekawą jakiegoż to przystojniaka los dla ciebie zgotował, zatrzymaj się przy jakimś sporym jałowcu. Zamknij oczy, lewą ręką (koniecznie lewą, bo to sprawy sercowe) sięgnij w głąb krzewu (kłuje, kłuje! Dla takiej wiadomości można trochę pocierpieć), zerwij gałązkę i… jeżeli jest zielona, to wyjdziesz za super przystojnego bruneta, jeżeli podeschnięta – będzie to blondyn, a jak całkiem sucha – to rudy.

Wjeżdżamy na tereny Radości. Te wielkie dęby to prawdziwe zabytki. Za gajówką Radość zaczynają się wydmy i tylko patrzeć jak pojawią się torfowiska z kępami turzyc. Jesteśmy na terenie Zielonego Ługu („ługi” = torfowiska).

W pobliżu zagród przysiółka Macierówka szlak prowadzi grzbietem Macierowych Gór. Stara nazwa „Macierówka” pochodzi od macior, samic dzika. Dzisiaj także widać zrytą przez dziki ściółkę pod dębami na wydmie. Po lewej lasy liściaste na torfowiskach, często zalewane wodą. Dojeżdżamy do Zagórza (przebyliśmy ok. 9 km). Jest tu sanatorium psychoneurologiczne dla dzieci i młodzieży. Na jego terenie znajduje się dworek, w którym mieszkała Maria Rodziewiczówna.
Trochę dalej w lesie stoi neogotycki i romantyczny „Zameczek”, którego budowę rozpoczął architekt Czesław Konopka w 1938r. na polecenie prof. Kazimierza Dąbrowskiego, inicjatora budowy sanatorium. Grób profesora jest na pobliskiej wydmie wśród sosen.

Okrążamy sanatorium i cały czas za żółtymi znakami docieramy do wydmy Zbójnej Góry. Pilnujmy szlaku! Wąska ścieżka wyprowadza nas na rozległa polanę, na której w XVIIIw. powstała wieś Aleksandrów. Należała ona do rodziny Branickich. Przed II wojną światową były plany zabudowy terenów wsi. Miał tu nawet dojeżdżać tramwaj. W 1951r. koncepcja zmieniła się i zaczęto Aleksandrów zalesiać. Do Warszawy dołączona w 1992r. Na 13. kilometrze na wydmie (a gdzieżby indziej?) dopatrzymy się szczątków cmentarza ewangelickiego (wieś była częściowo zamieszkana przez kolonistów niemieckich wyznania protestanckiego. Szlak wprowadza nas w wiejskie „aleksandryjskie” (;-) zabudowania, ale to Warszawa! Potem prosto w młode sośniny. Obok czteropiennej sosny parasolowatej wjeżdżamy w głąb lasu. Zaczyna się najbardziej falisty odcinek – Borowa Góra. Mamy już za sobą 16 km. Do samego Józefowa jedziemy wąskimi drogami grzbietami parabolicznych wydm, (uwaga na niedzielnych spacerowiczów i relaksujące się bezsmyczowymi biegami psy). Po lewej i prawej mamy resztki starego boru, potem młodszy drzewostan na Łysej Górze. Wreszcie dotarliśmy do Góry Lotnika, na stokach której w maju 1986r. ogromny pożar zniszczył 50 ha lasu i która z roku na rok jest coraz bardziej zaśmiecana przez amatorów panoramy Warszawy (niektórzy twierdzą, że to jest jeszcze Łysa Góra). BARDZO PIASZCZYSTA droga (coraz bardziej poszerzana, pogłębiana i orana przez samochody (!) przybywające na „taras widokowy” w celach np. grilowania (:-( ) droga zawiedzie nas wprost do Pomnika Lotników. O nim wiecie już wszystko, a dowiecie się jeszcze więcej (niewykluczone). Jak stąd trafić do domu, wiecie?

A jak się czuje wasz rower?

Monika Strzeżysz

Bagno Całowanie – Ptasie Eldorado

Zdecydowanie najcenniejszym rejonem parku jest Bagno Całowanie. Są to rozlegle zdegradowane torfowiska niskie poprzecinane rowami melioracyjnymi. Obecnie laki są użytkowane ekstensywnie lub w ogóle.

W wielu miejscach zarastają wierzbami (szczególnie wokół miejsc, gdzie kiedyś wydobywano torf). Dodatkowym urozmaiceniem są tu wydmy wyrastające ponad okolice (doskonale punkty do obserwacji ptaków). Na całym obszarze bagien występują pojedyncze drzewa – bardzo często wykorzystywane przez ptaki drapieżne jako czatownie, a także miejsca lęgowe. Wszystkie cechy tego terenu sprawiły, ze stal się on bardzo atrakcyjny dla ptaków. W okresie przelotów pojawiają się tu ptaki, które należą do najrzadszych w naszym kraju. Myślę choćby o nurze czarnoszyim, rożencu, gągołach. Ponadto, w czasie wędrówek zatrzymują się na Całowaniu ogromne stada ptaków. Kilka lat temu obserwowałem tu około 2000 gęsi, a ostatniej wiosny było ich około 500. Również stada batalionów, ptaków lęgnących się głównie w dalekiej tundrze, liczą sobie po kilkadziesiąt, a czasem nawet po kilkaset osobników. Lecą tedy również ptaki pospolite. Właśnie teraz można wybrać się na otwarte przestrzenie lak i obserwować setki szpaków. Mniejszymi stadami przelatują trznadle, zięby i inna drobnica. Nadwiślańskie legi i zarośla, a także Bagno Całowanie stanowa doskonale miejsce do odpoczynku i zerowania ptaków wędrownych.

Wojciech Sobociński

Torfowisko Całowanie

Bagno Calowanie od lat jest znane przyrodnikom i uwazane za unikalna w skali Mazowsza ostoje rzadkich i zagrozonych gatunków rodzimej flory i fauny.

Torfowisko Calowanie znajduje sie w poludniowo-zachodniej czesci Mazowieckiego Parku Krajobrazowego. Rozciaga sie w strefie przykrawedziowej doliny srodkowej Wisly, w jej czesci prawobrzeznej, na powierzchni 1 200 ha.


W latach 60., torfowisko zostalo zmeliorowane i czesciowo zaorane. Mimo to zachowala sie duza czesc jego dawnego bogactwa przyrodniczego. Rowy w wiekszosci niemal zupelnie zarosly, a od lat 80. obserwuje sie wyrazna poprawe stosunków wodnych i ponowne zabagnienie.


Zarówno flora jak i fauna torfowiska odznacza sie duzym bogactwem. Ze wzgledu na obecnosc gatunków zagrozonych wymarciem, zarówno w Polsce jak i w calej Europie Srodkowej, Calowanie zostalo wpisane na liste Ostoi Ptaków w Polsce. Legna sie tu m.in.: kulik wielki Numenius arquata, rycyk Limosa limosa, krwawodziób Tringa totanus, kszyk Gallinago gallinago, blotniak lakowy Circus pygargus, bocian czarny Ciconia nigra, derkacz Crex crex i zuraw Grus grus. W latach 90. stwierdzono gniazdowanie blotniaka zbozowego Circus cyaneus oraz prawdopodobne sowy blotnej Asio flammeus. Zeruja gniazdujace w okolicy: orlik krzykliwy Aquila pomarina i trzmielojad Pernis apivorus. Sposród slabo zbadanych bezkregowców zwraca uwage reliktowy, ginacy motyl czerwonczyk fioletek Lycaena helle.


W ostatnich latach nad torfowiskiem ponownie zawisla grozba zaglady, a za sprawa to coraz liczniejszych przypadków eksploatacji torfu, polaczonej z odnawianiem starych i kopaniem nowych rowów odwadniajacych. Od roku 1999 eksploatacja torfu prowadzona jest w samym srodku Bagna (kolo wydmy Pekatka) choc oficjalnie dzialania tam prowadzone maja na celu budowe stawów rybnych.


Oprócz wielkopowierzchniowego niszczenia mechanicznego warstw przypowierzhniowych gleby i, co za tym idzie, zbiorowisk roslinnych, wywolaja one trudne do przecenienia negatywne zmiany w calym ekosystemie torfowiska, zwiazane z zaburzaniem istniejacych warunków hydrologicznych. Zwiekszy sie miedzy innymi odwodnienie torfowiska i zostanie przerwany wtórny proces zabagniania.


Poza wymienionymi coraz czesciej pojawiaja sie inne, niemniej grozne dla przyrody, pomysly na ?zagospodarowanie? torfowiska Calowanie. Najnowszy z nich przewiduje wybudowanie na nim… osiedla mieszkaniowego! Byc moze Calowanie przetnie autostrada A-2 w wariancie poludniowym (ostatnio ten pomysl przycichl, ale czy na dlugo?). Planowano przeprowadzic ja poprzez porastajace skraj torfowiska, bardzo dobrze zachowane lasy olsowe.


Mimo oddzialywania tych niekorzystnych czynników torfowisko Calowanie nadal pozostaje jednym z najcenniejszych obiektów przyrodniczych Mazowsza.


http://www.wwf.pl/prom/prom/cal.html
Pawel Pawlikowski, Polski Klub Ekologiczny ?Otwockie Sosny?,