„ZHP zlikwidowano!”

HSI „Spisek” w ramach swojej działalności korzysta z niemal każdego medium informacyjnego. Ssiemy informacje z wszelkich nawet pozornie „wygasłych” źródeł.

A czego szukamy i co znajdujemy? Informacje o działalności innych hufców; ogłoszenia dotyczące zapotrzebowania na sterników czy innych płetwonurków fanatyków; podobne (ale tylko w kwestii przeznaczenia) do „Przecieku” gazety innych hufców; barwne relacje z gier, rajdów, jak również zaproszenia na dopiero organizowane – ogólnie rzecz ujmując są to rzeczy zwyczajne. Część z tego całego „kociołka zdobyczy” przecieka przez nasze paluchy do – Oooo! Właśnie to co czytasz w ten sposób się tu znalazło.

Zdarza się, że tych informacji jest tak dużo, że trzeba wybrać jakieś kryterium odsiewania. Czasem pochłonięcie takiej ilości słów i faktów okazuje się niewykonalne. Wtedy stosujemy właśnie odsiewanie – coś co przyciąga naszą uwagę od samego początku, z pewnością pojawi się – Oooo! Właśnie tutaj.

A oto coś co niemal samo wyskoczyło z sita w trakcie eliminacji.


Pewnego popołudnia HSI na służbie będąc otrzymała informację, której nikt z nas się nie spodziewał (słońca w Przerwankach też się nikt nie spodziewa, ale to nie ta sama moc zaskoczenia)… Wszyscy obawiali się, że być może kiedyś to nastąpi , ale nikt się tego nie spodziewał… nie teraz… Informacja brzmiała: ZHP zlikwidowano… Szok! Totalne zaskoczenie! Jak to się stało? Jak? Dlaczego? Kto za tym stoi? Kurcze…

Informacja została potwierdzona na piśmie, pod nim pojawił się stosowny przy takich informacjach podpis potwierdzający i pieczęć urzędowa. Nie trzeba chyba opowiadać o odcieniu bieli jaki wstąpił na pałające dotąd rumieńcem oblicza. Nie wiedzieliśmy jak to wszystkim powiedzieć. Spodziewaliśmy się jeszcze ostatecznego orzeczenia na piśmie w sprawie wspomnianej likwidacji. Postanowiliśmy przed podaniem tego do wiadomości publicznej, sprawdzić wiarygodność pierwszego pisma. Zaprzyjaźniony specjalista grafolog niestety potwierdził nasze najgorsze oczekiwania. Zapisany kawałek papieru nie był fałszywy…

Postanowiliśmy jednak nie załamywać rąk i walczyć – no z której strony by nie spojrzeć – o byt. Korzystając ze sprawdzonych już kanałów komunikacyjnych nie wstrzymywaliśmy naturalnych czynności naszego „związkowego organizmu”. Wypada wspomnieć, że na wieść o tragedii postaraliśmy się, o prowizoryczną klepsydrę z własnych środków. Niestety jakiś druh, bądź druhna, nie chcąc uwierzyć dokonał/a furiackiej destrukcji afisza. To był swego rodzaju znak, że nie można po prostu usiąść i płakać, jakby to pomagało, to pewnie częściej byśmy chodzili z opuchniętymi powiekami.

Ktoś nas chyba cały czas obserwował. Wnioskujemy to stąd, że nie podając do publicznej wiadomości informacji o likwidacji ZHP automatycznie spowodowaliśmy, że nie zamknęła się działalności w drużynach, we wszelkich służbach i jednostkach hufca, część harcerzy naszego hufca funkcjonowało niezmiennie w ramach listy dyskusyjnej; nie ustała również praca nad witrynami internetowymi – powstał nawet niemały spór na liście dyskusyjnej, który ciągnął się przez parę ładnych dni (pewności nie mam co do finału, w sensie – czy już nastał) – wszystko to sprawiło, że obiecane pismo ostatecznie stwierdzające destrukcję – nie pojawiło się w umówionym terminie!!! Odbyło się to przy niewiedzy jednostek o straszliwych faktach, proszę jak skuteczne może być niedoinformowanie. Jak to dobrze, że nie podaliśmy tego od razu do wiadomości publicznej. Pierwszy raz w pracy „Spisku” okazało się, że czasem lepiej nic nie powiedzieć, niż trąbić o tym na wszystkie strony. Były już przymiarki kilka tygodni temu, jednak coś kazało nam powalczyć jeszcze trochę. I udało się!!! Tajemniczy obserwator doszedł widocznie do wniosku, że wysłanie takiego pisma do nas (hufca) to był błąd, że w ogóle nie powinno się pojawić, bo przecież Hufiec Otwock funkcjonuje bez większych zastrzeżeń – możemy się tylko domyślać, że tak wywnioskował, ale faktem jest, że jednak coś powstrzymało adresata (nazwisko znane redakcji). Miejmy nadzieję, że to właśnie praca naszego hufca widziana z boku pozwala takim ludziom twierdzić, że harcerstwo to nie jest jakieś tam KWA (Kółko Wzajemnej Adoracji), tylko coś wartościowego i potrzebnego – przecież tylu ludzi na raz nie może się mylić.

Miejmy to wszystko na uwadze, droga druhno, drogi druhu. Jeśli widzisz jakieś niedoskonałości w pracy jednostek, czy w ogólnie pojętej pracy hufca – powiedz im o tym, zaproponuj coś, daj trochę więcej od siebie – nie tylko siarczystą krytykę, powodującą uwiąd aparatu słuchowego co wrażliwszych person.

Druhny i druhowie, zróbmy wszystko, aby to pismo nigdy nie przyszło.

Strz.