F trampkach i z pieśnio na ustach

Tradycyjnie witam w WypadaWiedziećCoMaSięPodNosem.

Czerwcowy odcinek będzie krótki, a to dlatego, że proponowany przewodnik również do najobszerniejszych nie należy

Zarząd MPK

„Z plecakiem i gitarą przez Mazowiecki Park Krajobrazowy przewodnik i śpiewnik”;

126 stron, kolorowe zdjęcia,

83 piosenki teksty + akordy.

Wydawnictwo to kierowane jest w pierwszym rzędzie do młodych turystów, którzy będą aktywnie odpoczywać w lasach Mazowieckiego Parku Krajobrazowego. „Młodymi w naszym rozumieniu są wszyscy ci, których duch jest młody i niespokojny. Są to turyści od lat 10 do 100. Wszystkich serdecznie witamy i zapraszamy na wędrówkę leśnymi duktami naszego Parku.”

Pracownicy MPK na 40 stronach zaproponowali siedem turystycznych szlaków ekologicznych specjalnie dla tych, którzy chcą łączyć przyjemne z pożytecznym, czyli wędrówkę z edukacją ekologiczną.

1. od lasu im. Króla Jana Sobieskiego do osiedla mieszkaniowego w Starej Miłosnej

2. Przez lasy Otwocka i wzdłuż Świdra

3. z Karczewa leśnym duktem do rezerwatu „Na Torfach”

4. w celestynowskich lasach

5. wokół Osiecka

6. okolice Pogorzeli Osieckiej

7. wokół Aleksandrowa

Nie udało mi się znaleźć roku wydania tego przewodnika, jednak wydaje mi się, że nie jest zbyt świeży jeżeli chodzi o kwestię niektórych autobusów czy nazwy ulic. Jednak dla mieszkających w bliskim sąsiedztwie Parku (Mazowieckiego ma się rozumieć) treści z tego przewodnika uboższe o informacje komunikacyjne wciąż są całkiem użyteczne.

Przy każdym rozdziale/ trasie znajdują się mapki, chociaż określenie „zarys trasy” jest chyba trafniejsze. Bez obaw, wszystko wyjaśnia się w szczegółowych opisach konkretnych szlaków, które są tak krótkie (do 4 stron) i esencjonalne, że aż nie ma potrzeby streszczania ich na łamach „Przecieku”.

A co z tymi piosenkami? Co autorzy mieli w zamiarze? „Ponieważ wiemy, ze najprzyjemniej wędruje się z piosenką na ustach załączyliśmy zestaw piosenek, w rytmie których turystycznymi szlakami przewędrowało wiele pokoleń. Obok tych piosenek weteranów są i taki, które weszły do repertuaru wraz z najmłodszym pokoleniem turystów.

Przekonani jesteśmy, że każdy znajdzie wśród proponowanego zestawu piosenek takie, które wycisną łzy wzruszenia i pobudzą do radości i szczerego beztroskiego uśmiechu. Życzymy przyjemnej i zdrowej wędrówki!”

I weź człowieku, po takim wstępie, i nie bądź turystą 🙂

Strz

Amatorom spacerów

Wiosna, panie sierżancie! Zwodziła nas, skubana, ale chyba tym razem zatrzyma się na dłużej. Nareszcie będzie okazja do skorzystania z opisywanych przewodników i wybrania czegoś dla siebie. Ja również biorę się do roboty w tej kwestii kupiłam sobie hamulce do roweru. Wam również radzę: przejrzyjcie swoje pawlacze w poszukiwaniu wygodnego obuwia wycieczkowego. Sprawdźcie też, czy osprzęt waszych szczekających czworonogów jest w stanie zapewnić bezpieczeństwo przypadkowo napotkanym spacerowiczom. Jeżeli zamierzacie wybrać się na rowerze również dokonajcie oględzin.

Pragnę zachęcić Was do zwiedzania swoich najbliższych okolic. To znaczy Wy swoich i ja swoich.

Gdziekolwiek byśmy nie mieszkali, zawsze znajdzie się takie miejsce, gdzie chodzą wszyscy, a niedzielne poobiednie rodzinne wyprawy to już w szczególności. W Józefowie jest to na przykład Góra Lotnika. W Otwocku może Torfy, a może coś innego. Nie wiem, ale się dowiem :). Miejsca bezsprzecznie są ładne i ciekawe, ale nie po to chodzi się na spacer, żeby czuć się jak na warszawskiej Marszałkowskiej. (dodałam, że o stolicę mi chodzi, bo np. Marszałkowska w Milanówku jest bardzo spokojną i ładną ulicą. I jak to się mówi: nie jednemu psu Burek.) I co z tym fantem zrobić? Mój pomysł na to jest taki: wymyślić sobie coś w rodzaju „klucza” według którego będzie się wybierało kolejne miejsca. I od razu będzie pomysł na kilka kolejnych wypadów.

Przykładowo my (autorka z siostrą) przez wiele kolejnych weekendów w ramach krajoznawczego spaceru wchodziłyśmy w las i nie koniecznie ścieżkami szłyśmy cały czas prosto. Wiecie jak fajnie? Tydzień później to samo, tylko trochę w innym kierunku. Z powrotami to różnie bywało. Jednego razu nawet przydała mi się umiejętność wyznaczania północy przy pomocy zegarka wskazówkowego.

Innego razu odnalazłyśmy bajorko, które na pierwszy rzut oka wydawało się nie zamieszkałe, a po chwili przywitały nas rechotem niebieskie (!) żaby, które przeszły do historii w moim gronie znajomych. W tym miejscu chciałabym serdecznie pozdrowić towarzyszy wypraw „na niebieskie żaby”, a szczególnie serdecznie pozdrawiam tatę jednego z nich, który uratował moją reputację pokazując niedowiarkom wycinek z gazety o niebieskich żabach właśnie. Oto jego treść:

Amatorzy kwietniowych spacerów wokół stawów i jeziorek mogą natrafić na jedyne w swoim rodzaju gody żaby moczarowej. Samce tego gatunku, na co dzień nieatrakcyjne brunatne lub brązowe przybierają na krótko piękną, niebieską barwę. Jaskrawy kolor świadczy o dobrej kondycji partnera i ma przywabić samice i zachęcić je do rozrodu, podobnie jak wydawane buczące dźwięki. Często samce czekają na samice wspólnie (zazwyczaj w zarośniętej szuwarem płyciźnie u brzegów stawu lub rowu), więc ich 'chór’ słychać ze sporej odległości.

Intensywność barwy skóry w czasie rozrodu zależy od temperatury wody i powietrza oraz liczby godujących samców. Starają się one pod tym względem wzajemnie “przelicytować”.

Po godach żaby wracają do “szarego” życia na lądzie, a po kilku lub kilkunastu dniach wylęgają się maleńkie kijanki. Nieliczne z nich, którym uda się uniknąć zjedzenia przez wodnych drapieżców(np. ryby czy larwy owadów), zamieniają się w maleńkie żabki..

A swoją drogą, wspomniane przeze mnie bajorko znajduje się całkiem blisko. I człowiek żyje przez tyle lat w nieświadomości istnienia tak wielu fantastycznych miejsc, bo wydaje mu się, że w lesie to nic nie ma, tylko drzewa. Czasem warto odbić od głównej ścieżki, bo to co najładniejsze na ogół nie znajduje się przy „głównej trasie”.

Jeszcze raz zachęcam Was bardzo serdecznie wyściubcie nos trochę dalej, bo może za tą wyłysiałą od niedzielnych spacerów górką czekają na odkrycie Wasze „niebieskie żaby”.

Strz.

Perły za progiem

Okazuje się, że mieszkać w Warszawie, to nie znaczy była zupełnie odciętym od zieleni i nie mówię tu trzech-łysych-krzakach-na-krzyż rosnących przed blokiem na, tak dumnie zwanym, pasie zieleni szerokości kilku metrów.


Aż trudno uwierzyć, że w Warszawie można znaleźć takie miejsca, gdzie nie słychać odgłosów ulicy i nie widać tłumu pędzących ludzi. Jednak wydaje mi się, że na spacerze też może być tłumnie, chociaż „okoliczno-otwocka” liczba napotkanych spacerowiczów postrzeganych jako tłum będzie zupełnie inna, niż „warszawski wskaźnik zatłumienia”.

***

TURYSTEST:

Ty, to Jan Kowalski. Mieszkasz w Warszawie. Dokąd wybierzesz się z rodziną w łikend, czy niedzielne popołudnie?

Odpowiedzi: a) do Lasu Kabackiego b) do Lasu Młocińskiego c) do Lasu Bielańskiego d) do supermarketu?

WYNIKI TESTU:

Jeżeli wybrałeś odpowiedź d), to rzuć gazetę i wsiadaj w Syrenę, bo Brzęczyszczykowie już pojechali i zaraz wykupią wszystkie mydła w promocji.

Jeżeli NIE wybrałeś odpowiedzi d), to zaparz sobie herbatę i poczytaj, gdzie można się podziać.

***

„Perły za progiem” przewodnik turystyczny po okolicach Warszawy autorstwa zespołu w składzie: Jarosław Chormański, Agata Ciszewska, Beata Dreksler, Ewa Kaliszuk, Wojciech Lewandowski, Jerzy Szczęśniak. 240 stron + dobre, choć małe zdjęcia.

Witam w kolejnym odcinku WpadaWiedziećCoMaSięPodNosem. Jak zwykle w tym miejscu proponuję wyprawę po malowniczych okolicach, często bardzo nam bliskich, a zupełnie nieznanych. Tym razem będę rozwodzić się nad przewodnikiem obejmującym znacznie więcej niż tylko otwocki powiat. Wydawnictwo tworzone wyraźnie z myślą o warszawiakach odległości podawane w odniesieniu do centrum miasta z Syrenką w herbie.

Okazuje się, że mieszkać w Warszawie, to nie znaczy była zupełnie odciętym od zieleni i nie mówię tu trzech-łysych-krzakach-na-krzyż rosnących przed blokiem na, tak dumnie zwanym, pasie zieleni szerokości kilku metrów. Aż trudno uwierzyć, że w Warszawie można znaleźć takie miejsca, gdzie nie słychać odgłosów ulicy i nie widać tłumu pędzących ludzi. Jednak wydaje mi się, że na spacerze też może być tłumnie, chociaż „okoliczno-otwocka” liczba napotkanych spacerowiczów postrzeganych jako tłum będzie zupełnie inna, niż „warszawski wskaźnik zatłumienia”.

To może do Chotomowa? (wyprawa szczególnie atrakcyjna dla fanów DeMono Krzywy ma tam dom! Informacja z zaprzyjaźnionego Źródła)

Warszawiaki nie gęsi i swoje jeziorka mają Jeziorko Czerniakowskie, albo w trochę inną stronę Jeziorko Imielińskie, Zalew Zegrzyński czyli ogólnie Mazury dla nie bogatych materialnie.

Tym, którzy znudzeni już są codziennym widokiem Wisły polecam dla odmiany wypad nad Narew do rezerwatu Wieliszewskie £ęgi (26 km od centrum niezbędne mapki w przewodniku).

„Perły za progiem” obejmują również odległe, jak na trampki, trasy Dąbrowy Seroczyńskie w powiecie Stoczek Łukowski ok. 70 km od centrum W-wy.

Oczywiście nie pominięto powiatu otwockiego. Ale o nim to poczytaj sobie sam, drogi Czytelniku. Może napisano o czymś, o czym nie wiedzieli autorzy wcześniej przeze mnie przedstawianych przewodników? Może sam czegoś jeszcze nie wiesz o swoich okolicach.

„Perły za progiem” to 52 niezapomniane wycieczki na każdy weekend w Twoim rocznym grafiku. Najciekawsze zabytki przyrody, naturalne krajobrazy Mazowsza, zabytki historyczne i takie tam różne inne ciekawe rzeczy, jakich turysta się spodziewa.

Każda (!) z proponowanych tras posiada opis dojazdu [w odniesieniu do centrum Wa-wy (nie)stety]: samochodem – numer trasy, gdzie parking; pociągiem, czy metrem do jakiej stacji; autobusami podmiejskimi/ miejskimi jakich linii oraz rowerem tędy i owędy + informacje o ewentualnych zakazach jazdy bicyklem na pewnych odcinkach (okazuje się, że są). Opisy tras zawierają również informacje o noclegach i punktach gastronomicznych.

To wszystko na 219 stronach wzbogacone naprawdę ładnymi kolorowymi zdjęciami, mapkami, opisami ciekawych obiektów.

Resztę stanowią: mały słownik tematyczny, tablice do rozpoznawania drzew (po owocach, liściach, ogólnym zarysie drzewa), tropy zwierząt i tablica ptaków. Oj, bez zakończenia będzie, bo pies już się niecierpliwi.

Strz.

Otwock i okolice

Znów coś mi wpadło w oko i jeszcze przykleiło się do rąk – niestety tylko w ramach pożyczki. Bajerancki przewodnik po Otwocku i okolicach pod zaskakującym tytułem – „Otwock i okolice”;) autorstwa Pawła Ajdackiego i Jacka Kałuszko. [Turystyczne artykuły Pawła Ajdackiego możecie przeczytać w każdym numerze „Tygodnika Otwockiego”]

Może nie jestem wytrawnym znawcą przewodników, jednak uważam, że ten jest dobry. Oj, podoba mi się po prostu. Na okładce swojskie świderymajery i sosenki… Rozmarzeni, nie śliniąc paluszków przekręcamy kolejne strony, a tam…

Skondensowane informacje na temat Mazowieckiego Parku Krajobrazowego, czyli czemu jest to tak wyjątkowy kawałek ziemi? Jakie rzadkie okazy (zwierzęta i takie tam) mamy, jakie mamy rezerwaty? Gdzie? Co ? Jak? i w ogóle.

Dużą część wydaw-nictwa zajmują dzieje naszych okolic – bardzo przystępne opracowanie, nie nuży. Kto z Was wiedział np., że Osieck powstał na polanie? Że w XVIII wieku w Nadbrzeżu, Aleksan-drowie (tym koło Falenicy) i Ostrowie mieszkali Niemcy i Holendrzy? A przyjeżdżając do Otwocka Wielkiego można było wpaść na pomysł rozbioru Polski?!!! Dla zainteresowanych – sporo informacji o działaniach zbrojnych. Część historyczna podzielona jest na krótkie tematyczne rozdziały – łatwy dostęp do interesujących nas konkretów, np.: drogi żelazne, Otwock uzdrowiskowy, zabytki, „świdermajer”, wykopaliska, etc. Najważniejsze wydarzenia od 12 tys. lat p.n.e. do 1999 roku zawarte na kilku stronach zwięzłego i konkretnego kalendarium.

Część turystyczna

– Zwiedzanie Otwocka – sanatoria, stary Otwock, nowy Otwock, po Soplicowie, szlakiem dziejów Andriollego; interesująco opracowany temat sławnych willi

– Znakowane szlaki – 16 tras po Otwocku i okolicach.

– Rowerkiem – kilka wariantów dla wielbicieli jednośladowego spędzania wolnego czasu.

A także wariant na cztery koła i ścieżki przyrodnicze. Opisy tras na około 100 stronach, do tego kolorowe zdjęcia, mapki i krótkie notki biograficzne ludzi związanych z ważniejszymi miejscami. Osobny, ponad stustronicowy, rozdział stanowi Słownik krajoznawczy – charakterys-tyka miejscowości, regio-nów odwiedzanych z przewodnikiem: od Alek-sandrowa przez Bagno Jacka, Całowanie i Kozią Wodę na Żurawinowe Bagno.

Na końcu znaj-dziemy praktyczną rozpiskę ważniejszych adresów i telefonów: urzędy, straż pożarna, służba zdrowia, noclegi itd. Czyli zaopa-trując się w „Otwock i okolice” mamy podręcznik do historii, plan miasta, książkę telefoniczną i kolorowy album w jednym. [Uwaga! Błędny numer telefonu do przychodni w Józefowie; powinno być 789.21.21] Tak jeszcze „słówko” na koniec. Nie zwykłam tego robić, jednak teraz skusiłam się do przeczytania bibliografii. Okazało się, że autorzy korzystali m.in. z przewodnika Pp. Sobocińskich (patrz: Przeciek z listopada 2001), a także z dzieła B. Strzeżysza – „Dzieje Osiecka”. I niech ktoś mi powie, że nie ma tu nic ciekawego. Szerokiej drogi.

STRZ

P.S. Podziękowania dla Ani Michałowskiej za pożyczkę przewodnika.

[Przewodnik do nabycia w księgarniach oraz w otwockim oddziale PTTK – Warszawska 39]

Warto Wiedzieć Co Ma Się Pod Nosem

Dziś przedstawiamy kolejne wydawnictwo z serii wypada mieć, bo WypadaWiedziećCoMaSięPodNosem. Z przedstawianym przewodnikiem będziemy wędrować „Szlakami dawnej Puszczy Osieckiej” „za rączkę” z Martą Kołodziej-Sobocińską oraz Wojciechem Sobocińskim.


(Czytelnicy Linii Otwockiej powinni kojarzyć to nazwisko). Słoneczno żółta książeczka „opowie” o krajobrazie, klimacie, ale i o historii tych terenów. Tych terenów = m.in. Józefów, Michalin, Otwock, Karczew, Wiązowna, jak i obrzeża Warszawy. To ja może zacytuję fragment wstępu: „Nazwa Puszcza Osiecka jest historycznym określeniem części olbrzymich lasów porastających niegdyś wschodni brzeg Wisły od Wieprza aż po Bug i Narew. (…) w przybliżeniu obejmowała obszar nieco szerszy niż dzisiejsze granice powiatu otwockiego. (…) Rozwój cywilizacyjny tych obszarów, zubożając przyrodniczo Puszczę, przyniósł jednocześnie rozkwit kulturowy. (…)”

Dzięki umieszczonej instrukcji obsługi przewodnika bez problemu się w nim odnajdziemy. Wydawnictwo jest bardzo praktyczne, ponieważ poza standardowymi informacjami jak ilość kilometrów, czy sposób oznakowania szlaku, dowiadujemy się czy na daną trasę należy przygotować buty, czy dokonać przeglądu naszego bicykla. Opisy tras zawierają odnośniki do stron, gdzie opisane są odwiedzane miejscowości. „Szlakami dawnej Puszczy Osieckiej” to wydawnictwo dla wszystkich krótkodystansowych podróżników: dla tych zmotoryzowanych, dla miłośników dwóch kółek, dla niedzielnych spacerowiczów (patrz: str. 58 przewodnika) i oczywiście dla harcerzy (patrz: wycieczki przyrodnicze str. 68, np. na wieczorny koncert derkaczy).

Przewodnik jest doskonałą pomocą dla drużynowego w planowaniu zbiórek w terenie w celu przybliżania harcerzom naszej najbliższej okolicy.

Przewodnik ten powinien uświadomić nam, że nie trzeba mieć dużo pieniędzy, ani nie trzeba nigdzie daleko jechać, żeby stanąć oko w oko z dziką przyrodą.

„(…)Dlatego, drogi Czytelniku postanowiliśmy przybliżyć Ci ten nieco zapomniany region. Pragniemy jednak, by Twoje kroki skierowały się nie tylko do dworów i pałaców czy kościołów, ale również do malowniczych wiosek, w których ostały się jeszcze ostatnie kryte strzechą chaty (…)”.

STRZ

Kościoły drewniane Mazowsza

Każdego roku, 1. listopada jeżdżę z rodziną na cmentarz do Warszawic. Miejsce, prawdę mówiąc, nie wzbudza zachwytu, kiedy wysiada się z autobusu na wąską drogę, która, gdzie nie spojrzeć, obstawiona jest samochodami przyjezdnych. Z drugiej strony jest to całkiem ciekawe miejsce, które warto odwiedzić ze względów estetyczno – kulturalno – WypadaWiedziećCoMaSięPodNosem.

Kupiony na jednej ze stacji benzynowych w drodze powrotnej z Przerwanek. Pierwsza myśl: kolejny przewodnik do kolekcji, może kiedyś się przyda.

Mówi się o takich miejscowościach jak Warszawice, że to „wiocha zabita dechami”, a może się okazać, że ta wiocha ma bardzo bogatą historię.

„Wieś (…) położona 16 km na południe od Otwocka. Po raz pierwszy wymieniona jest w 1252 r. (…) W 1476 r. książę mazowiecki Konrad II nadał wieś rycerzowi Pawłowi, założycielowi rodu Warszewickich. W 1827 r. były tu 32 domy i 224 mieszkańców, w 1893 r. – 41 domów o 312 mieszkańców.

Warszawice stały się siedzibą parafii w 1736 r., po przeniesieniu jej siedziby z pobliskiego Radwankowa (parafia istniała tam od 1419 r.). Pod koniec XIX w. parafia w Warszawicach (…) liczyła 2149 wiernych (obecnie 3365). Obecnie istniejący kościół został wzniesiony w 1736 r. z fundacji marszałka wielkiego koronnego Franciszka Bielińskiego. Restaurowany był w 1844 r.”

Z przewodnika dowiemy się jeszcze o szczegółach architektonicznych budowli jak i o jej XVIII – XIX wiecznym wyposażeniu.

Przewodnik niestety nie wspomina o dzwonnicy, która w przeciwieństwie do kościoła nie jest drewniana, równocześnie jeszcze pełni funkcję bramy. Specjalnie dla czytelników postarałam się o jej zdjęcie.

Strz.

PS. Silniejszym i zmotoryzowanym polecam czerwcową wycieczkę na rowerach do warszawickiej parafii św. Jana Chrzciciela np. na odpust, który to wypada 24 VI.

Innych zainteresowanych odsyłam na pętlę PKS w Otwocku celem sprawdzenia godziny odjazdu autobusu. Uprzedzam, że niestety nie chodzą tak często jak MiniBusy.

Bagno Całowanie – Ptasie Eldorado

Zdecydowanie najcenniejszym rejonem parku jest Bagno Całowanie. Są to rozlegle zdegradowane torfowiska niskie poprzecinane rowami melioracyjnymi. Obecnie laki są użytkowane ekstensywnie lub w ogóle.

W wielu miejscach zarastają wierzbami (szczególnie wokół miejsc, gdzie kiedyś wydobywano torf). Dodatkowym urozmaiceniem są tu wydmy wyrastające ponad okolice (doskonale punkty do obserwacji ptaków). Na całym obszarze bagien występują pojedyncze drzewa – bardzo często wykorzystywane przez ptaki drapieżne jako czatownie, a także miejsca lęgowe. Wszystkie cechy tego terenu sprawiły, ze stal się on bardzo atrakcyjny dla ptaków. W okresie przelotów pojawiają się tu ptaki, które należą do najrzadszych w naszym kraju. Myślę choćby o nurze czarnoszyim, rożencu, gągołach. Ponadto, w czasie wędrówek zatrzymują się na Całowaniu ogromne stada ptaków. Kilka lat temu obserwowałem tu około 2000 gęsi, a ostatniej wiosny było ich około 500. Również stada batalionów, ptaków lęgnących się głównie w dalekiej tundrze, liczą sobie po kilkadziesiąt, a czasem nawet po kilkaset osobników. Lecą tedy również ptaki pospolite. Właśnie teraz można wybrać się na otwarte przestrzenie lak i obserwować setki szpaków. Mniejszymi stadami przelatują trznadle, zięby i inna drobnica. Nadwiślańskie legi i zarośla, a także Bagno Całowanie stanowa doskonale miejsce do odpoczynku i zerowania ptaków wędrownych.

Wojciech Sobociński