Harcerski Marsz Żałobny [Pohukiwania Białej Sowy]

Ten drugi wiersz, czyli Harcerski Marsz Żałobny (nie pamiętam już autora, może internauci pomogą?) odśpiewałem przy ognisku w Małocicach, na przedpolu Puszczy Kampinoskiej. Szkoda, że solo…

A tak nawiasem mówiąc nie bardzo wiedziałem, czy to było święto pieczonego ziemniaka, czy Rajd „PALMIRY”. Sądzę jednak, że następnego dnia, w sobotę był to jednak ten Rajd. Bardzo ucieszyłem się z zaproszenia, jakie wystosowała druhna Kasia. Ono przypomniało, że jako harcmistrz mam obowiązek bycia częściej z harcerzami. Zapraszajcie mnie na zbiórki Waszych drużyn. Nauczymy się tej i może paru innych piosenek, które będą żyły tak długo, jak długo będziemy je śpiewać.

Na obozie w Sinkowie Marysia Czajkówna pisała piosenkę „Z miejsca na miejsce z wiatrem wtór” w roku 1928. Na pewno nie wiedziała, że po 75 latach druh Biała Sowa będzie ją śpiewał w Puszczy Kampinoskiej. Nie pozwólmy, aby ta i inne piosenki harcerskie odeszły w zapomnienie.

Albowiem jest czas zabawy i czas zadumy, czas rodzenia i czas umierania, czas radości i czas smutku. Nauczmy się je rozróżniać i odpowiednio przeżywać. Nie mieszajmy ich. One powinny istnieć samodzielnie. Nasze życie będzie miało wtedy sens i wszystko będzie na właściwym miejscu. Ci, którzy odeszli na Wieczną Wartę też kochali, cierpieli, śpiewali piosenki, bawili się, przeżywali lęki i frustracje. My, którzy do tej Warty mamy jeszcze trochę czasu, powinniśmy o nich pamiętać.

Są różne sposoby tej pamięci. Jednym z nich jest przynależność do organizacji, do której należeli, śpiewanie ich piosenek, wiara w ich ideały, naśladowanie ich postaw, zgłębianie ich dokonań, chodzenie ich tropami. Jesteśmy harcerzami, czyli chcemy pamiętać, śpiewać, wierzyć, naśladować, zgłębiać i chodzić. Być harcerzem w XXI wieku, to być może płynąć troszeczkę pod prąd. Prąd głupich zachowań, dziwnej mody, obrzydliwych słów, niosących śmierć używek, ustawicznej wesołkowatości i wielu innych nurtów w tym prądzie. Nie bójmy się być innymi niż chcą być tak zwani wszyscy. A może tych „wszystkich” wcale nie jest tak dużo, może i oni czasem marzą o żeglowaniu pod prąd? Ale to nie jest łatwe. Może po prostu należy przestać się bać być innym?

Zaraz, zaraz, kto to wypowiedział te dwa słowa: NIE LĘKAJCIE SiĘ?

Takie były moje przemyślenia w drodze powrotnej z Małocic do Otwocka

Wasza Biała Sowa