Komendant kontra mafia cz 2

– No to mamy niezły pasztet…. – powiedziała Ewelina do Kaktusińskiej, jak tylko obie usiadły na miękkich fotelach w swojej ulubionej otwockiej knajpie.
– Co z tym zrobimy?
– Mnie się pytasz? Przecież twój facet życia porwał komendanta….
– Może wcale nie porwał?….
– To w takim razie gdzie on jest?
– Kurczę, nie wiem, ostatnio oglądaliśmy z Ryśkiem Poranek Kojota, może pojechali do zoo?
– Do zoo? Raczej nie, już zamknięte. Zresztą, wcale nie tak łatwo wrzucić kogokolwiek do zagrody niedźwiedzi czy innych zwierząt. Zresztą komendant do słabeuszy nie należy i z misiem sobie dałby radę….
– Ewelina. Czy kiedykolwiek siłowałaś się z niedźwiedziem? Bo ja nawet żadnego z bliska nie widziałam ale sądząc po tym, co pokazywali na Animal Planet, te bestie mają niewiele wspólnego z pluszowymi misiami….
– To po co się robi dzieciom pranie mózgu kupując pluszowe misie?!
– To Roosvelt wymyślił…. No, nie wymyślił, tylko stworzył modę…
– Teraz mówi się trend a nie moda….
– Nie ważne!!! Chryste, my tu gadamy o pluszowych misiach a tam pewnie jakaś bestia pożera komendanta!
– Mówiłam ci, zoo już zamknięte…
– To co robimy?
– Jedziemy do kona na Wimbledon?
– ???
– Oj daj spokój, przecież już nie raz zdawało ci się, ze Rysio jest zamieszany w międzynarodowy terroryzm a potem się okazywało, że nic się nie stało.
– Ale coś mi mówi, że tym razem to poważniejsze. Przecież same widziałyśmy.
– Dobra, dzwonimy do komendanta….

Ale komórka komendanta nadal pozostawała głucha a Rysio nadal upierał się przy wizycie u kumpla.

– Ty, a tak w zasadzie, to co nasz komendant robił w tych krzakach? Po co on łaził za Ryśkiem?
– Dobre pytanie… Pewnie znowu mu się wydaje, że jest Sherlock Holmes i postawił sobie za punkt honoru zwalczenie przestępczości w mieście…
– Może ma jakieś zapiski? Dokumenty? Materiały?
– Tak, pewnie jeszcze książkę pracy i plan biwaku. Obudź się! Przecież ten człowiek ma awersję do porządkowania czegokolwiek. A poza tym – to tajna misja.
– Wiesz co? Skoro to tajna misja, to jeśli tylko ma jakieś papiery, to będą w hufcu.
– Racja. Tam nic nikogo nie zdziwi.

Dziewczęta, uradowane swoją przenikliwością, udały się do hufca. Po sforsowaniu wewnętrznego zamka, niezwłocznie dopadły biurka. Niestety, zawartość była mało interesująca – kilka zaginionych planów obozu, „Nauka pisania scenariuszy w weekend” z osobistą pieczątka komendanta książeczka KP drużyny nie istniejącej od pięciu lat i tubka plakatówki, najwyraźniej nieszczelna, po wszystkie wymienione przedmioty były lekko utaplane w żółtej farbie.

– Nic tu nie ma… Może odwiedzimy tego kumpla Ryśka?
– Po co?
– Musimy znaleźć jego samochód. Jeśli faktycznie porwał komendanta, to on powinien nadal być w bagażniku. Przecież nie odwiedza się kumpli ze związanym zakładnikiem pod pachą…. – wymyśliła nagle Kaktusińska
– Nie wiem, nie znam się na zwyczajach bandziorów.
– Co nam szkodzi? I tak nie mamy nic innego do roboty. A poza tym – to w sumie ciekawe. Jak u Chmielewskiej!!
– W sumie masz rację. Odrobina przygody nie zaszkodzi. W Ostateczności, zawsze możemy wezwać policję.
W tym momencie Kaktusińska posłała Ewelinie pełne pogardy spojżenie
– Policje? No co ty!!! Przecież Rysiek mnie zostawi jeśli wezwę na niego policję!!!

Ola Kasperska