Zimowa zbiórka

…wszystkie zaproszone osoby już dotarły, tylko brakuje jednej – bardzo ważnej dzisiejszego popołudnia – św. Mikołaja! Czyżby Mikołaj stwierdził, że zuchy w tym roku były niegrzeczne?…

20 grudnia 2004, szkoła podstawowa nr 1 w Józefowie, za dziesięć minut ma się rozpocząć zbiórka mikołajkowo – świąteczna dla zuchów naszego hufca, wszystkie zaproszone osoby już dotarły, tylko brakuje jednej – bardzo ważnej dzisiejszego popołudnia – św. Mikołaja!

Czyżby Mikołaj stwierdził, że zuchy w tym roku były niegrzeczne?
Jak ma się odbyć zbiórka mikołajkowa bez Mikołaja, przecież miał przynieść prezenty?! – te wszystkie pytania kłębiły się w naszych głowach.
Na rozpoczęcie zbiórki czekają zuchy z 1 GZ „Przyjaciele Gumisiów” i 3 GZ „Zawiszątka”, wszystkie druhny a także rodzice zuchów, no więc trudno zaczynamy bez św. Mikołaja.

Zaczęliśmy tradycyjnie piosenkami powitalnymi obu gromad, ledwo się zmieściliśmy w harcówce „trzecich”, zaczęliśmy pląsać nasze ulubione pląsy, kiedy nagle usłyszeliśmy dziwne pukanie do drzwi – czyżby jacyś spóźnieni, niezapowiedziani goście?
Nie! to św. Mikołaj, z ogromnym czerwonym workiem na plecach. Okazało się, że Mikołaj szukając grzecznych zuchów, zabłądził i poleciał na swoich saniach do innej szkoły. Ale radosny i głośny śpiew na początku zbiórki pomógł mu odnaleźć właściwe miejsce i lekko spóźniony dotarł do nas tak jak obiecał.

Oczywiście w wielkim czerwonym worku, który dzwigał miał dla wszystkich prezenty, jednak Mikołaj nie chciał wręczyć je nam od razu, trzeba było sobie na nie zasłużyć. Naszczęście obie gromady były doskonale przygotowane na taką sytuację i zaprezentowały Mikołajowi i rodzicom teatrzyki, przygotowywane przez ostatnich kilka zbiórek.

Zuchy okazały się profesjonalnymi aktorami i mimo kilu zapomnianych kwestii Mikołaj postanowił nagrodzić zuchy za ich ciężką pracę i wspaniałe efekty, na prezenty musiały zasłużyć również druhny, które z małą pomocą zuchów odśpiewały ulubione piosenki gromad. Ogromną nagrodą dla zuchów były również głośne owacje zgromadzonych rodziców.

Zbiórkę zakończyliśmy równie obrzędowo jak zaczęliśmy, do naszego kręgu zaprosiliśmy również rodziców. Jeszcze tylko życzenia świąteczne i prawdziwa zuchowa iskierka.

Zuchy ściskając w dłoniach pluszowe misie powędrowały z rodzicami do swoich domów, a św. Mikołaj poleciał rozdawać prezenty innym równie grzecznym i dzielnym dzieciom.

S

Kim jest harcerz starszy?

„W tym trudnym wieku to co jest dobre dla młodzieńca szesnastoletniego nie jest tak dobre dla piętnastolatka, a dla trzynasto- bądź czternastolatka może być nawet złe… Chociaż wychowanie skautowe ma te same cztery cele w przypadku starszych i młodszych chłopców (charakter, umiejętności manualne, zdrowie, altruizm), to szczegóły działania różnią się w zależności od kolejnych etapów rozwoju dziecka.”
R. Baden-Powell „Wskazówki dla skautmistrzów”

Druhu Drużynowy!
Reforma oświaty jaka nastąpiła w naszym kraju, wytworzyła nowa grupa wiekowa gimnazjalistów. W ruchu skautowym zrozumiano już tą zasadę dawno. Im ściślej dostawany program do danej grupy wiekowej tym lepsze metody wychowawcze. Potrzeby 12 latka znacznie się różnią od potrzeb 15-latka. Ta bardzo szczególna grupa wiekowa, potrzebuje nowych narzędzi i metod pracy. Nie zawsze doskonałych. Tym trudniejszą staje się praca drużynowego starszoharcerskiego. Nie ma oparcia w świadomości wędrowniczej, ani też (znacznie ułatwiającej prace) pojmowanej wprost wizji świata harcerzy młodszych.

Harcerze starsi to szczególna grupa wiekowa. Na etapie rozwoju na jakim się znajdują pojawia się bunt przeciwko dotychczasowym autorytetom, połączony z zagubieniem związanym z dorastaniem. System wartości jakie przyjmie utrwali się w nim na wiele lat. Lecz zanim się to stanie skazany jest na ciągłe POSZUKIWANIE. Nie zawsze zakończone sukcesem. Czasem sam fakt porażki, będzie dla niego ważny. Pozwoli wyciągnąć wnioski na przyszłość uniknąć tych samych błędów. Niemniej aby tak się stało czerpać będzie z pewnego systemu wartości. I tu właśnie drogi drużynowy spoczywa na Tobie niełatwe zadanie. Aby ten przyjęty system był jak najbardziej zgodny z ideałami zawartymi w Prawie i Przyrzeczeniu Harcerskim.

ROZWÓJ
Jak niezwykle ważny jest rozwój harcerza starszego, nie musze Cię przekonywać. Okres dorastania to odkrywanie swoich wewnętrznych możliwości. A także nie mniej ważny rozwój fizyczny. Wtedy kształtuje się sylwetka, pojawia się owłosienie, głos przechodzi mutacje. Staraj się nie zaniedbać, żadnej z wymienionych płaszczyzn.
Z braku miejsca podaje tylko przykładowe propozycje , wraz z krótkimi opisami.

ROZWÓJ FIZYCZNY
Przeprowadź cykl zbiórek (najlepiej przy udziale zaprzyjaźnionego lekarza, pielęgniarki bądź nauczyciela), na których harcerze:

– rozumieją zasady funkcjonowania własnego ciała oraz zmian w nim zachodzących
– zrozumieją zależności miedzy środowiskiem a organizmem (tlen, potrzeby ciała, zdrowy sen)
– nauczą się szanować swój organizm, unikając nadużyć (i ich zgubne skutki)

Oczywiście nie zaniedbuj zwykłych ćwiczeń. Codzienna obozowa gimnastyka niech stanie się przyjemnością a nie smutną koniecznością (spróbuj ją uatrakcyjnić np. poprzez aerobik, przy skocznej dancowej muzyce)

ROZWÓJ INTELEKTUALNY
Zachęć swoich harcerzy do zdobywania informacji w oryginalny sposób, oraz do jej adaptacji w nowych warunkach. Niech nauczą się czerpać z jak największej ilości źródeł przy wyrabianiu umiejętnej ich selekcji. Aby ich skłonić do tego, możesz użyć do tego gotowego narzędzie jakim jest Projekt. Nie przejmuj się jeśli kilka pierwszych Projektów skończy się porażką. Pamiętaj tylko aby każdy z nich podsumować i wspólnie przedyskutować na forum drużyny: Co poszło źle? Co możemy zrobić, aby następnym razem się udał?

ROZWÓJ SPOŁECZNY
Działaj systemem zastępowym. Niech Twoje zastępy osiągając coraz większą samodzielność. Zbiórka drużyny niech stanie się świętem a zastępu codziennością. Postaraj się aby poprzez realizacje zadań w zastępach Twoi harcerze nauczyli się pracować w zespole, współpracując przy tym z osobami o odmiennych poglądach. Odnosząc się do nich z szacunkiem.

ROZWÓJ DUCHOWY
Chyba najbardziej zaniedbany z obszarów rozwoju. Poprzez wędrówki i wyprawy, wspólnie odkrywaj ze swoimi harcerzami piękno natury. Staraj się aby Twoje obozy były jak najbardziej puszczańskie. Pozwoli to Tobie i Twoim wychowankom zbliżyć się do przyrody. Jeśli do tej pory jeździliście na betonowe bazy, gęsto usiane latarniami warto poszukać środowiska, które jeździ do lasu i z nim pojechać na obóz.
Pozwól swoim harcerzom rozwijać się w wierze. Zorganizuj na obozie msze świętą, gdzie drzewa będą kolumnami Katedr, a niebo ich sklepieniem. Podsuwaj książki warte przeczytania, płyty warte wysłuchania.

Na wszystkie te działanie masz tylko 3 lata. Nie jest to wbrew pozorom czas długi. Dlatego umiejętnie planuj pracę swojej drużyny.

phm Rafał Suchocki
Wydział Starszoharcerski GK ZHP

1% na rzecz ZHP

W tym roku już po raz drugi rozliczając swój podatek za rok poprzedni, każdy może przeznaczyć jego 1% na rzecz Związku Harcerstwa Polskiego. Od 1 stycznia 2004 roku daje taką możliwość ustawa o pożytku publicznym i wolontariacie. Taką organizacją jest Związek Harcerstwa Polskiego.

„Jeden procent” to jedyny podatek o którym każdy może zdecydować, na co go przeznaczyć. Każdy podatnik może zdecydować, czy cały swój podatek przeznaczy państwu, czy skorzysta z możliwości przekazania go na rzecz ZHP. Nie ma to znaczenia, czy ma się nadpłatę, czy niedopłatę w podatku.

Ustawa o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie, uchwalona przez Sejm RP 24 kwietnia 2003 roku, dała organizacjom wpisanym na listę organizacji pożytku publicznego nowe możliwości m.in. każda osoba fizyczna może 1% zapłaconego przez siebie podatku dochodowego przekazać na rzecz wybranej organizacji pożytku publicznego. To ważny moment w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego w Polsce. Dla Związku Harcerstwa Polskiego jest wyjątkową szansą, bo ZHP jako jedna z pierwszych organizacji uzyskał właśnie status organizacji pożytku publicznego.
Sprawa wygląda tak, ze płacimy 99% podatku fiskusowi i 1% (w gotówce albo przelewem) na konto organizacji – i składamy PIT. Więcej szczegółów poniżej oraz na stronach: www.1procent.pl – harcerze czają się na fiskusa 😉 www.pozytek.ngo.pl – wszystko o ustawie, procencie; pytania i wątpliwości www.opp.ms.gov.pl – aktualna lista OPP

W przypadku ZHP:
Podatnik, dokonując wpłaty na rzecz ZHP, może wskazać konkretną jednostkę harcerską (np. Chorągiew Śląska, Hufiec Rybnik, Żory, Jastrzębie, Czechowice itp.), a nawet związek drużyn, szczep, krąg, drużynę, gromadę, Muzeum Harcerstwa itp., na rzecz, której chce ją przekazać.
Czy 1% i darowizna to jest to samo? Nie.
1% nie jest darowizną ani ulgą. Można powiedzieć, że ze społecznego punktu widzenia jest to przejaw demokracji bezpośredniej. Dzięki niej każdy polski podatnik może samodzielnie zadecydować, do kogo trafi 1% podatku dochodowego, który należny jest państwu. Korzystając z tej możliwości, wyręczamy ministra finansów – co prawda w niewielkim stopniu – w trudzie dystrybucji środków publicznych. Jeśli nie zdecydujemy się na przekazanie 1% organizacji pożytku publicznego, podatek trafi do wspólnego worka. Z prawno-podatkowego punktu widzenia nie dysponujemy własnymi pieniędzmi, a tylko korzystamy z „uprzejmości” państwa, które pozwala nam samodzielnie zadecydować, gdzie trafią państwowe pieniądze. Nie ma to wiele wspólnego z darowizną, którą wykładamy dobrowolnie z własnej kieszeni.

Są, zatem dwie zasadnicze różnice między darowizną, a mechanizmem 1%. Jedna to, że kwota 1% wyliczana jest z kwoty należnego podatku, (czyli tego, który i tak musimy odprowadzić do urzędu skarbowego), a druga to termin: 1% przekazywany jest w momencie sporządzania zeznania podatkowego za rok poprzedni.
Jakie organizacje uzyskały status OPP? Gdzie przekazywać pieniądze? Lista organizacji pożytku publicznego – ciągle aktualizowana – znajduje się na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości. KRS nie uwzględnia jednak takich informacji jak adres czy numer konta danej organizacji. Informacje te – konieczne do dokonania wpłaty – można uzyskać w portalu organizacji pozarządowych www.ngo.pl, gdzie uruchomiona została bezpłatna baza organizacji pożytku publicznego, zawierająca także wszystkie niezbędne informacje, a także serwis pozytek.ngo.pl poświęcony również zagadnieniom związanym z tzw. mechanizmem 1%. Dane potrzebne do dokonania wpłaty można uzyskać także od samych organizacji, z ich stron internetowych lub z ogólnodostępnych w Internecie baz danych. Aby zobaczyć aktualną listę OPP należy wejść na stronę ministerstwa – www.ms.gov.pl
Na podstawie materiału phm. Anny Głowackiej, Hufiec ZHP Żory

W zeszłym roku wszystkich jednostkom naszego Hufca udało się zebrać prawie 9 tys złotych. Sprawdziłem, że byliśmy znacznie lepsi os średniej krajowej. Na poniższym wykresie znajdziecie proporcjonalne zestawienie liczebności naszego Hufca do liczebności całego ZHP i takie samo porównanie z zebraną kwotą.

Mam nadzieję, że w tym roku pójdzie nam jeszcze lepiej. Aczkolwiek konkurencja co roku będzie większa.

Kiedy gra Orkiestra – Jurek Owsiak

Taka dzisiaj wpadła nam wiadomość, że Polacy nie szczędzili pieniędzy podczas ostatnich akcji charytatywnych, które miały miejsce w Polsce. O efektach naszych działań wiecie, bo na stronie internetowej sumy widać.

Już teraz możemy ukłonić się w pas, bo pieniądze są poważne i pokazują, że Orkiestra nadal cieszy się ogromnym zaufaniem ludzi.

Caritas z akcji świec wigilijnych uzyskał 18 mln złotych (osiemnaście milionów – wiadomość za Tygodnikiem Solidarność). To oznacza, że ogromna suma pieniędzy wspomoże letnie akcje dla dzieci, organizowane w ośrodkach Caritasu. Myślę, że to jest chyba wręcz rekordowa suma pieniędzy przeznaczona na taką pomoc. 18 mln złotych ze świec to oznacza, że Polacy nie wahają się pomagać dzieciom, także starszym, dla których często jest to jedyna radość podczas wakacji. TVN24 podał, że polskie organizacje charytatywne zebrały do tej pory kilka milionów dolarów na pomoc dla ofiar kataklizmu w Azji. W tym na dzień dzisiejszy ponad 700 tys. złotych deklarowanych przez naszą Fundację. A przecież nasza akcja trwa jeszcze do końca lutego. PAH, PCK, Caritas to oznacza, że wszystkie te organizacje są gotowe w każdej chwili do organizowania takiej pomocy, a suma kilku milionów dolarów jest już sumą, która może tę pomoc bardzo poważnie zorganizować.

Reasumując, kiedy gra Orkiestra, słyszymy nieraz, że ludzie trochę dla spokoju sumienia jednorazowo wrzucają monetę do puszki. Ale kiedy scenariusz pisze życie i dzieje się nieszczęście równolegle do terminu naszych działań, pokazuje się, że Polacy są bardzo hojni, nie tyko okazjonalnie dla Orkiestry. Z naszych bardzo szacunkowych obliczeń wynika, że w styczniu wrzucono do wszelkich skarbonek ponad 50 mln złotych. I myślę, że jest to nie tylko rekord, ale z zmiana myślenia, że akcje charytatywne są „zabiciem sumienia” kiedy pomocą nie zajmujemy się na co dzień. Widać, że bzdura, że jeżeli ktoś to robi dobrze organizacyjnie i logistycznie, to pieniądze się na to zawsze znajdą.

Jakkolwiek i tak nie pobijemy rekordu ustanowionego przy zbiórce pieniędzy na ratowanie Stoczni Gdańskiej, kiedy zebrano poprzez Radio Maryja blisko 150 mln złotych. Stoczni nie ma…

Jurek Owsiak

Takie wielkie poruszenie

Chciałabym napisać parę zdań w odpowiedzi na ostatni artykuł Białej Sowy w poprzednim Przecieku. Nie chcę jednak, żeby zostały one potraktowane jak jakaś polemika, lecz jedynie jak nakreślenie mojego zdania, kilku argumentów nie do końca pokrywających się z opinią Białej Sowy.

W sprawie „Caritasu” to zgadzam się w 100%. Jest to bardzo potrzebna akcja, mająca szlachetny cel, często również niedoceniana. Nie zgadzam się jednak z pierwszą częścią artykułu, dotyczącą ilości środków przeznaczonych na organizację finałów Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Z tym, że za dużo pieniędzy idzie na przygotowanie, światełko itp. .. Otóż, faktycznie nie są to drobne sumy, jednakże cała ta akcja jest tak pomyślana. I w innej postaci nie miała by racji bytu. Jest zaplanowana jako takie wielkie poruszenie, nagłaśniana przede wszystkim przez media i bez telewizji, gazet, koncertów by nie istniała.

„Ogromną rolę w tym wszystkim odgrywają media. O ile trudniej było by bez nich, czy w ogóle byłoby to możliwe? Bez mediów byłoby to niemożliwe, od razu zostało to tak pomyślane.”- Frag. wypowiedzi Jurka

I przecież coś za tym idzie. To właśnie dzięki temu, że wszędzie jest o tym głośno, że większość gazet o tym pisze, że granatowe billboardy z serduchami widoczne są przy większość dróg w Polsce, dzięki takiemu „rozreklamowaniu”, nawet najmniejsze miejscowości w Polsce robią swoje małe kilkuosobowe sztaby, ludzie wiedzą na czym to polega, wiedzą w jakiej sprawie mogę pomóc i włączają się do tego! Mało tego.. Dzwonią również z innych krajów pytając się czy mogliby jakoś pomóc, coś zorganizować.. Spora w tym zasługa również TVPolonii.. Sztokholm, Kosowo, Nowy Jork, Bośnia i Hercegowina, Ateny, Chicago to tylko niektóre z miejsc, w którym pojawiły się czerwone serducha..

„Orkiestra gra wszędzie. Dostaliśmy maila od Martyny, Mirka (syna) i Stefana, że słychać nas w Teheranie. Co prawda nie ma tam żadnego sztabu, ale Stefan, Niemiec będący właśnie w Iranie, gdy dowiedział się o Orkiestrze poczuł potrzebę, żeby wziąć w niej udział. Zadzwonił do swoich przyjaciół w Polsce i poprosił, by w jego imieniu wrzucić cos do puszki. Dziękujemy bardzo tym wszystkim, którzy dziś z nami grają tu i tam. Bo nie ma znaczenie, gdzie jesteśmy, ale to, czy jesteśmy czuli na potrzeby innych.” fragment jednej z nowinek finalowych Eii

Podobnej nie ma… nigdzie..
Oczywiście można by pieniądze, które telewizja wydaje na studio i transmisję wpłacić na konto, ale przecież wtedy zebrana suma wcale nie byłaby większa. Nie byłby finał tak nagłośniony, a co za tym idzie.. mniej ludzi by o tym wiedziało, mniej by się zgadzało, nie byłoby to tak rozprzestrzenione, na tak ogromną skalę, i tak dalej… Wydaje mi się, że problem z porównaniem tej akcji do jakiejkolwiek innej zbiórki pieniędzy bierze się stąd, że jej nie można po prostu do niczego porównać.. Jest jedyna w swoim rodzaju. Podobnej nie ma… nigdzie.. Wyniki działalności Wielkiej Orkiestry pokazują, że można i w tym wypadku TRZEBA WŁAŚNIE TAK! Fundacja nie osiągnęła by takich niesamowitych rezultatów bez mówienia głośno o tym co się dzieje, bez nakręcania wszystkiego koncertami, zabawą w studiu, bez dzieci z tabliczkami podskakującymi w studiu pod sufitem, zwariowanych aukcji.. licytacji.. pokazów ratowniczych i karetek wjeżdżających na sygnale do studia.. Bez Jurka i jego niewyobrażalnej energii.. bez przyjeżdżających sztabów krzyczących do mikrofonu skąd są i jak udał im się ten dzień, oraz bez tego wszystkiego co tworzy właśnie niesamowicie zakręcony klimat tego dnia.. po prostu takie założenie.. taka jest metoda.. i dzięki temu takie wyniki!

ania_z_burzą_loków

P.S. poza tym, jak już większość wyczytała z tegorocznych billboardów, Orkiestra i tak, po odliczeniu całych kosztów m.in. Finału, Przystanku Woodstock, prowadzenia Fundacji, Uniwersytetu WOŚP, szkoleń pierwszej pomocy, szkoleń Pokojowego Patrolu,… i tak dzięki odsetkom, kupuje sprzęt do szpitali za jeszcze trochę więcej, niż jest co roku w styczniu zbierane.. 🙂 świetnie to wszystko zorganizowane.. jeśli dołączymy do tego jeszcze programy medyczne, które finansuje, jak Prorgam Przesiewowych Badań Słuchu, czy Zakupu Osobistych Pomp Insulinowych dla dzieci.

Doświadczeń było dużo

W Adamem Żórawskim, Szefem Sztabu WOŚP w Otwocku rozmawia Mirek Grodzki.

1. Jesteś Szefem Sztabu już drugi raz.
Jakie doświadczenia z poprzedniego roku były najbardziej cenne dla tegorocznego Finału?

To mój 4 finał WOŚP. 2 jako szef sztabu, czy będzie kolejny to się okaże na dzień dzisiejszy nie składam żadnych deklaracji, co do następnego finału. Doświadczeń po poprzednich finałach było dużo i było, co naprawiać, co najważniejsze udało nam się uniknąć kradzieży puszek, co miało miejsce w tamtym roku. W tym roku żadna puszka nie została skradziona i nie było żadnego incydentu próby kradzieży. Udało nam się usprawnić prace w sztabie dniu finału i udało nam się usprawnić komunikacje miedzy poszczególnymi miejscami gdzie odbywały się imprezy.

2. Dla większości ludzi WOSP to jeden dzien. A jak to wygląda z punktu widzenia Szefa Sztabu? Ile pracy wymaga przygotowanie Finału?

Dla większości to jeden dzień jednak jest zupełnie inaczej. Prace w tym rozpoczęliśmy już we wrześniu i właśnie wtedy odbyło się pierwsze spotkanie z zaproszonymi gośćmi. Dlaczego tak wcześnie zaczęliśmy a to tylko, dlatego żeby ten finał zrobić z większym rozmachem, co zmyśle, że nam się udało? Intensywne prace w sztabie rozpoczęły się już w piątek i trwały do późnych godzin nocnych w sobotę (klejenie puszek, przygotowanie dekoracji …).

3. Ile osób jest zaangażowanych w tegoroczny Finał?

Jak co roku w finał włącza się spora liczba ludzi i tak naprawdę trudno jest ich policzyć ale mogę powiedzieć że było ich dużo i liczba była bliska 100.

4. Z kim spoza ZHP współpracujemy?

Moim zamierzeniem było to, aby zachęcić jak największą liczbę spoza ZHP do pracy w dniu finału jak i w sztabie. Myślę, że mi się to udało. Udało nam się zachęcić do wspólnej pracy min. Członków Polskiego Stowarzyszenia Bluesowego w Otwocku, dyrektora i pracowników Hali Miejskiej w Karczewie, dyrekcje i pracowników Integracyjnego Centrum Sportu i Rekreacji w Józefowie, Straż Pożarna w Józefowie i innych.

5. Co jest Twoim największym zmartwieniem na dzień przed Finałem?

Największym zmartwieniem na dzień przed finałem było czy wszystko się uda czy dopisze frekwencja czy nie będzie żadnych incydentów.

6. Czym będziesz chciał zaskoczyć w tym roku?

W tym roku postawiliśmy przede wszystkim na bezpieczeństwo, co myślę, że nam się udało. Chcieliśmy usprawnić komunikacje a co za tym idzie obniżyć koszty rachunków telefonicznych, co myślę, że nam się udało.

7. Na ile szacujesz tegoroczna zbiórkę pieniędzy?

Moim marzeniem było abyśmy w tym roku zebrali ponad 100 000 zł jednak patrząc na to, że nie mamy gwiazdy na koncert to zebrana kwota 65 tyś z kawałkiem to całkiem niezły wynik.

8. Jakie byś dal rady dla osób, które w przyszłości będą tworzyli Sztaby w swoich miastach? Na co powinni zwrócić największą uwagę?

To nie takie proste. Problemów do rozwiązania przy organizacji tak dużej imprezy jest dużo najważniejsze jest to aby dobrać sobie odpowiednich ludzi do pracy w sztabie bo jak się będzie miało nieodpowiednich ludzi to same chęci nie pomogą.

9. Co było największym problemem przy organizacji tegorocznego Finału?

Najważniejszym problemem przy organizacji XIII finału było zorganizowanie gwiazdy na koncert, która by przyjechała do nas i zagrała za zwrot kosztów, bo taka jest idea. Jednak rzeczywistość jest zupełnie inna.

Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia na Finale.
Mirek Grodzki

Grudzień w HGR

Grudzień to okres wzmożonej pracy każdego szarego człowieczka. Przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia, poprawianie ocen semestralnych w szkołach i masa innych zajęć, nie zawsze tych przyjemnych.

Nawał pracy końca roku nie przeszkodził jednak dwudziestoosobowej grupie otwockich harcerzy zgłębiać tajniki udzielania pierwszej pomocy w wypadkach tych prostszych, jak i tych zagrażających życiu. Umiejętności nabyte podczas kursów są niezastąpione i niezbędne.

Koniec listopada i początek grudnia to chwile, kiedy zorganizowana grupa naszych harcerzy uczestniczyła w kursie pierwszej pomocy według najnowszych standardów cywilizowanego świata i przejętych przez Harcerską Szkołę Ratowniczą. Te dwa weekendy to czas, podczas którego wielokrotnie ogarniało nas, organizatorów, jak i kursantów, przerażenie. Nawał pracy związanej przygotowaniem biwaków, zakupami potrzebnych do nauki materiałów oraz nauka. Kolokwialnie stwierdzając, każdy z nas przeżył pranie mózgu, każde z nas nauczyło się czegoś nowego oraz zdobyliśmy niezastąpione umiejętności. A na miejscu kręciło się i kręciło, i wszystko trzeba było trzymać by się nie rozlazło.

Pierwsza część, według najnowszych wytycznych, była czysto teoretyczna. Kursanci zostali poddani przez naszych instruktorów (których serdecznie pozdrawiam) masowemu wtłaczaniu wszelkich informacji dotyczących funkcjonowania ludzkiego organizmu i tego, co może się w nas „popsuć”. Jednym słowem: atak padaczki, wstrząs anafilaktyczny i hipowolemiczny, resuscytacja i opaska zaciskowa przestały być terminami z podręcznika do biologii lub encyklopedii. Drugi biwak, dwa tygodnie później, organizowany również w Otwocku, pozwolił nam wszystkim na przełożenie wiedzy na praktykę, stąd były to trzy dni ciężkiej pracy umysłowej oraz fizycznej. Zajęcia praktyczne, utrzymane w konwencji symulacji z rozbudowaną fabułą pozwoliły się wczuć uczestnikom zajęć w rolę i jeszcze efektywniej wykonać powierzone zadania i funkcje. Mobilizacja otoczenia, pomoc i doskonała atmosfera pozwoliły wykonać zamierzony plan w dwustu procentach. Brązowe odznaki ratownika medycznego otrzymała znaczna większość z tych, którzy przystąpili do egzaminów. A poza tym, równolegle mógł odbyć się biwak Harcerskiej Grupy Ratowniczej, harcerzy, którzy kształcą siebie i innych w technikach ratowniczych oraz pełnią stałą służbę w otwockim pogotowiu.

Ze swojej i uczestników strony, chciałbym serdecznie podziękować instruktorom, którzy nieodpłatnie zgodzili się podjąć nauczenia nas czegoś nowego: Mariuszowi, Tarze, Kubie, Arkowi i Tomkowi, oraz dyrekcji dwóch szkół podstawowych w Otwocku, które zgodziły się wynająć nam pomieszczenia na organizację kursów: SP nr5 i SP nr12.

Dotarłem do źródeł mówiących, że gdyby każdy miał trochę większe niż żadne, pojęcie o funkcjonowaniu ludzkiego organizmu i udzielaniu pierwszej pomocy, rocznie na świecie, można by uratować milion osób. Najnowsze wydarzenia w Polsce i na świecie uzmysławiają nam, jaką cenę ma ludzkie życie. Bo jest to największa wartość i nic nie powinno stać na drodze do jego ratowania.

Organizator

Ps. W chwili oddawania tego tekstu do numeru, szykowałem się do dyżuru na pogotowiu.

Pps. Pozdrawiam swoją dziewczynę.

Biwak „LEŚNYCH”

Pomysł na „produkcję” biwaku narodził się w naszych (moim i Marysi Lipińskiej) krótkich rozumkach tuż po kursie na Brązową Odznakę Ratownika Medycznego. Z początku, właściwie, miała to być nawet tylko niedługa gra ratownicza, ale nie ma gdzie i nie ma kiedy, czyli same musimy coś zorganizować.

Zaraz po pomyśle powstał bardzo wstępny program wyjazdu, który został przekazany wyższym władzom (czyt. MG ). Zaczęłyśmy rozmyślać nad czasem i miejscem akcji.

Termin ustaliłyśmy dosyć szybko prawie od początku stawiałyśmy na koniec stycznia. Z miejscem było trochę więcej problemów. Od razu odrzuciłyśmy Gimnazjum nr 1 i SP nr 2 w Józefowie. Ośrodek „Jędruś” odpadał z powodu remontu, a w SP nr 5 w Otwocku już na wstępie powiedzieli, że nie ma mowy i nie da rady. Dopiero w otwockiej „dwunastce” usłyszałyśmy, że czemu by nie, ale trzeba przyjść po Nowym Roku.


Na początku stycznia wysłałam więc na zwiady uczącą w wyżej wymienionej szkole ciocię, która przekazała mi informację, że należy odwiedzić dyrekcję i złożyć podanie. No więc poszłyśmy i z pomocą Karoliny G. udało się. Budynek miałyśmy już zapewniony. Potem czekało nas już tylko wyciągnięcie pieniędzy od chętnych do wyjazdu harcerzy (tu podziękowania w stronę Bovera i Dyniaka) i przygotowanie zajęć na biwak.

Podzieliłyśmy się pracą, każda wykonała swoją część i 28.01.2005 r. pełne obaw wyruszyłyśmy w stronę Otwocka. Tuż przed naszym odjazdem okazało się, że jeden z punktów programu nie wypali z powodu braku potrzebnej do niego uczestniczki. Natomiast po przyjeździe na miejsce dowiedziałyśmy się, że pracujące tam panie woźne nic o naszym biwaku nie wiedzą i że „ta kartka to chyba o nas była”, po czym po krótkim, acz zwięzłym monologu jedna z nich pokazała nam sale, w których mieliśmy nocować.

Kiedy w końcu wszyscy znaleźli się w budynku i rozlokowali w odpowiednich klasach udaliśmy się na kolację, po której nastąpił jakże pouczający kominek zajęcia dotyczące Bohatera Szczepu Józefów i integracji międzydrużynowej (bo takie też były przewodnie tematy biwaku). Około północy rozpoczęły się tzw. Zajęcia w podgrupach i korepetycje dla młodszych harcerzy, którym nie bardzo chciało się spać, a po czwartej nad ranem… Przez dziurę w ścianie wpadli na korytarz szkoły lotnicy, których samolot rozbił się gdzieś w pobliżu i którzy zdecydowanie potrzebowali pierwszej pomocy.

Rano pomagaliśmy wspomnianym wyżej biedakom znaleźć ładunki samolotu, które pogubili w lesie (a przynajmniej się staraliśmy), a po skończeniu i wypiciu ciepłej herbaty przystąpiliśmy do dalszej integracji i opracowaliśmy trasę lotu Liberatora B 24. Później już tylko wielkie sprzątanie, pożegnalny krąg i rozeszliśmy się do domów.

A teraz moment refleksji. Organizacja biwaku wcale nie jest taką prostą sprawą, jak mogłoby się wydawać i trzeba zająć się nią odpowiednio wcześnie. Dobrze by było zapewnić też sobie sposób na zapchanie krótkich dziur w programie (w tym miejscu następuje mrugnięcie oczkiem do wszystkich Leśnych, którzy załapią jokersa). Ogólnie więc rzecz ujmując patrząc na wszystko z perspektywy sześciu godzin znalazłybyśmy parę rzeczy, które następnym razem (jeśli taki będzie) trzeba zmienić. I właściwie… Jak na pierwszy raz chyba nie poszło nam tak najgorzej?

Ola Bieńko

Rocznica wyzwolenia Auschwitz

27 stycznia był dniem wyjątkowym. Mijała 60 rocznica wyzwolenia obozu Auschwitz. Rocznica zarazem smutna i radosna. Smutna, bo wspominaliśmy miliony ofiar II wojny światowej nie tylko obozów koncentracyjnych i obozów zagłady , a radosna dlatego że w końcu dym z krematoriów przestał unosić dusze ludzkie do nieba.

W związku z tą rocznicą odbyło się wiele spotkań „na szczycie”, organizowano konferencje, spotkania z ocalałymi ofiarami i wszyscy jednym zgodnym głosem wołali, aby taka tragedia się nigdy więcej na ziemi nie powtórzyła.
Nie powtórzyła….
Ale czy ona nie dzieje się ciągle?
Czeczenia, Afryka, Chiny, Korea Północna, Bliski Wschód…

Studiuję historię. W mojej grupie mam niesamowicie różnych ludzi, o różnorodnych poglądach i przekonaniach. To sprawia, że nasze dyskusje na ćwiczeniach czasami są bardzo burzliwe, ale zawsze odbywają się w poczuciu poszanowania dla drugiej osoby.
Ostatnio dyskutowaliśmy o rewizjonizmie historycznym. Rewizjonizm to dążenie do zmiany jakiegoś systemu naukowego, doktryny, poglądu w wyniku ich ponownego zbadania, nowej interpretacji danych. Zastanawialiśmy się czy taki proces ma miejsce w Polsce, w Europie i w ogóle na świecie. Czy może być on możliwy, czy nie jest to bardziej nagonka medialna związana z okrągłymi rocznicami pewnych wydarzeń.

Zastanawialiśmy się także czy historyk może być do końca obiektywny i czy jest wstanie poznać Prawdę. Tę jedyną, bo czy nie jest przypadkiem tak, że każdy ma swoją prawdę, a skoro każdy ma „swoją prawdę” to w takim razie nie ma tej jednej, obasolutnej Prawdy. Bo czy prawdą jest sam suchy fakt? Czy zawsze coś może być ocenione w kategorii dobro zło?
Każdy z nas ma troszkę inny system molarny, owszem kształtowany głownie na Dekalogu, w którym zawarte jest całe Prawo Boskie, ale jednak jest on indywidualny. Czasem zbieżny z kimś innym, ale epoka uniwersalizmu moralnego skończyła się w średniowieczu. A co z narodami i religiami, które mają inny system wartości niż my… czy mamy prawo oceniać ich zachowania według naszych norm?

Historyk, ale także normalny, myślący człowiek interpretując dane ocenie je. Ocenia je według swoich przekonań, według wiedzy jaką na daną chwile posiada. Czasami pewne fakty inaczej ocenią ludzie młodzi a inaczej starsi, którzy mają większy bagaż doświadczeń życiowych i którzy już nie są odpowiedzialni tylko ze siebie, ale także za swoje rodziny.

Każdy podręcznik do wstępu do badań historycznych mówi, że jedną z cech historyka powinien być obiektywizm. Że dążąc do prawdy należy wyzbyć się wszelkie subiektywności. Ale czy do końca jest to możliwe? Każdy z nas przez całe zdobywa pewne doświadczenie życiowe, staje wobec dylematów, które kształtują jego postawę. Czy w takim razie jest możliwe aby w ciągu kilku minut pozbyć się ich całkowicie i stać się tabula rasa? *

Chyba do końca nawet nie zdajemy sobie sprawy jaki wpływ mamy na kształtowanie się postaw historycznych i patriotycznych naszych harcerzy. Ze czasami podświadomie „przemycamy” im do głów nasze poglądy…

Marysia Mikulska

* tabula rasa – czysta, nie zapisana karta; umysł (dziecka) nie tknięty jeszcze przez wpływy zewn. (wg Locke’a).

Historia – cz. 1

Życie jest jak mgła ..błądzisz szukając odpowiedzi na swoje pytania.
Wszyscy starają się dojść do wyznaczonego celu, lecz zdarza im się zbłądzić…



W życiu jest tak, że to problemy Cię znajdują, choćbyś nawet uciekał na kraniec świata . Czasami to jednak nie my rządzimy…. Zdarza się czasami, że jesteśmy jak ziarenka zbóż i ktoś rządzi naszym życiem…


Tak właśnie było w przypadku wojownika, który w czarnej zbroi na karym rumaku o czerwonych oczach wyłonił się z mgły. Mgły podobnie rzadkiej jak jego życie. Niegdyś był szlachcicem z pięknym zameczkiem w śród wzgórz. W zimę pokryty ciepłym płaszczykiem bieli, a w lato i wiosnę przystrojony w piękne kwiaty wiśni. Wszystko by było piękne gdyby nie to, że pomógł pewnemu dziwnemu biedakowi o szarej cerze. Ubrał go,oporządził i nauczył dworskich manier. W zamian on…nauczył go jak być nim…


Z bólem wdzierającym się w jego trzewia wspominał swoja przemianę i to, co później uczynił. W szale przemiany pozabijał swoich najbliższych, a jedyne co pamiętał to tryskająca krew z tętnic rozrywanych przez niego samego… Po roku osoba, którą ugościł opuściła go mówiąc że wszystkiego go nauczył. Wtedy to postanowił przywdziać zbroje i miecz, który był wyrabiany przez dwóch duchowych mistrzów . Który podobno posiadał ogromna moc świata żywych i umarłych… Postanowił odjechać by wszystkim zapomnieć …ale nie zawsze potrafił.


Teraz jadąc na swym zmienionym wojennym koniu ze swych stajni wybierał się w poszukiwaniu tego , który go zmienił. Była ciemna księżycowa noc. Czasami księżyc przesłaniały ogromne ciemne chmury. A wszystko to z mgłą tworzyło upiorną atmosferę. Jego rumak powoli postukując podkowami wjechał do małego miasteczka zaścielając go mgłą. Wojownik skierował go do najbliższej tawerny. Bezszelestnie zszedł i skierował się do wejścia. Kiedy stanął w wejściu wszyscy na Sali ucichli. Wiedzieli kim jest i dla swojego dobra się nie odzywali . On już wiedział jak działa na ludzi. Wiedział że gdy wszedł tu powiało chłodem jakby mgła wdarła się do budynku…


Palladyn